Po raz kolejny przeprowadzam z moimi dziećmi negocjacje na temat spania w ich pokoju,a może raczej powinnam napisać, że rozpaczliwie próbuję odzyskać swoją sypialnię, swoje łóżko i co dość istotne chyba w małżeństwie, również swojego męża.
Ja: Dlaczego wy nie możecie spać w swoim pokoju? Dlaczego musicie spać ze mną?
N: Ja muszę z tobą spać!
T: Ja też!
Ja: No, ale może ja nie chcę, dlaczego nikt nie pyta o to co ja chcę? Przecież ja mam męża!
N: Twój mąż będzie spał w naszym pokoju.
Ja: Ale może ja chcę żeby mój mąż spał w tym samym pokoju co ja i to razem ze mną!
Chwila poświęcona na przemyślenie sprawy i nagle.....
N: Mamusiu! Możesz spać ze swoim mężem...
(Hurrrrra, wygrałam! W mojej głowie zagrały fanfary,a serce napełniło się dumą i podziwem dla mojego własnego błyskotliwego intelektu i zdolności negocjacyjnych. A jednak studia do czegoś się przydają. Pokonałam dwóch nieugiętych do tej pory, twardych negocjatorów.)
......a my będziemy spać obok na materacu.
Pokonał mnie.
:D
P.S Widzieliście już Boże Narodzenie? Ostatnio atmosfera Świąt wdarła się do mojej skrzynki na listy wraz z gazetką promocyjną jednego z dyskontów. Trochę wcześnie, a z drugiej strony tak jakoś tęskno już trochę za tymi wszelkimi 'mikołajami' :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Negocjacje to wcale nie taka prosta sprawa, zwłaszcza z dziećmi, grunt to nie dać się zmanipulować małym szkrabom :D
OdpowiedzUsuń