27 stycznia 2015

Dopadło mnie.



Dopadło mnie.
Uciekałam, broniłam się, pazurami drapałam i nogami zapierałam, i doopa.
Dopadło, walnęło o ziemię (a ściślej rzecz biorąc o łóżko) i trzyma.
I puścić nie chce.
Najgorsze jest to, że dopadło nie tylko mnie. 
A właściwie to mnie dopadło na samym końcu bo PT nigdy nie dopada wtedy kiedy nas.
Najpierw dopadło Tymka, dzień później zacisnęło swe łapska na Natiku, a jeszcze tego samego dnia wieczorem dobrało się do mnie. 
Jakby naszego potrójnego cierpienia było mało to PT wyjeżdża i do soboty go nie będzie.
W sumie to jak jest, to też jakby go nie było, ale chociaż na noc wróci, śmieci wyrzuci, trzy zdania zamieni. 
A teraz wyjeżdża. Na szkolenie.
Taaa, wszyscy wiemy co się pod hasłem 'szkolenie' kryje, kto z nas na 'szkolenia' nie jeździł ;)
Mam nadzieję, że chociaż o zakupach będzie pamiętał bo my mamy zakaz opuszczania miejsca zameldowania. 
No więc PT na 'szkolenie', a my zostajemy w  domu: Ja, Tymek , Natik i.....GRYPSKO!



P.S Kilka fotek z weekendowch harców u dziadków






4 komentarze:

  1. Dużo zdrówka! Co roku muszę swoje odleżeć, a teraz w ciąży jestem niewiarygodnie odporna - i oby tak zostało :)

    Pozdrawiam
    www.mamatataibabelek.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie dobrze... Zycze zdrowka! Pilkarzyki- fajna sprawa sama kiedys takie mialam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP