31 stycznia 2015
dzieci, dziecko, mama, parenting, pogaduchy, rodzicielstwo, sen, wychowanie, życie
Nie mam pojęcia dlaczego, ale jakoś tak jest, że jak nie ma PM w domu to ja nie mogę spać. Tym bardziej dziwi mnie ten fakt, że nawet jak PM w domu jest, to i tak śpi w drugim pokoju bo kokony skutecznie co noc przejmują matkę dla siebie. Nie chodzi więc o to, że nie ma się do kogo przytulić i takie tam. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że zwyczajnie lubię mieć stado w kupie. Jak któreś się z tego stada wyłamie, odbija się to na moim śnie.
No więc jest teraz tak, że PM nie ma. Skutek jest taki, że wyglądam jak po ostrej balandze z podkrążonymi z niewyspania oczami, powłóczę nogami, a każdy dźwięk odbija się silnym echem w mojej zbolałej głowie. Ostatnia noc była okrutna. Jako, że przez prawie osiem lat naszego wspólnego pożycia przejęłam od małżonka złe nawyki, chodzę spać dość późno, a że jak wspomniałam PM nie ma i cierpię na bezsenność, pora ta zdecydowanie się wydłuża.
Dokładnie 30min po północy postanowiłam wyłączyć laptopa, ustawiłam timer w TV na godzinę i zaczęłam wprowadzać w życie plan 'zasypianie'. Jako, że ostatnio śpię z dwójką kokonów na jednym łóżku tym razem postanowiłam być cwana i rozłożyłam sobie obok łóżka materac (Każdy kto kiedykolwiek spał z dwójką dzieci wie, że materac jest zdecydowanie lepszy niż zdwojony nocny atak dziecięcymi kończynami) W skutek mało skutecznej realizacji obróciłam się z boku na bok jakiś milion pięćset trzydzieści razy, obejrzałam jakiś kretyński program, który absolutnie niczego nie wniósł w moje życie, a tym bardziej nie spowodował u mnie senności i jakieś dwa razy podreptałam do kuchni po coś do picia. Szło mi zdecydowanie opornie, ale w końcu powoli, powoli coś zaczęło się dziać i kiedy już, już jedną nogą wkraczałam w objęcia Morfeusza stało się coś co sprawiło, że ta noc na długo pozostanie w mojej pamięci.
"Mamusiu!!!!! Stało się coś dziwnego" - wykrzyczał Starszy.
Zerwałam się na równe nogi (szybki look na zegarek: 2:08)
"Co się stało?" - pytam
"Mamusiu. Bo ty zawsze śpisz między nami, a dzisiaj cię nie ma"
Kurtyna.
Niewiele myśląc zabrałam z materaca podusię i wcisnęłam się w miejsce (jakieś 15cm szerokości), które wygospodarowały dla mnie dzieci. Próbując naciągnąć na siebie skrawek kołdry natrafiłam nogą na coś co zdecydowanie nie pasowało mi do wyposażenia łóżka i co na pewno nie powinno znajdować się tam gdzie w danej chwili się znajdowało.
Otóż jak się sekundę później okazało moja noga natrafiła na.....BUŁKĘ!!!
I chyba nie muszę dodawać, że nie mamy piekarni.
Załamka, ale o drugiej zero osiem nie jest to problem, nad którym byłoby zasadne się zastanawiać więc odrzuciłam bułkę na stolik. Na chwilę w mojej głowie rozbłysła myśl i pytanie gdzie jest to co zapewne na tej bułce kiedyś się znajdowało, ale szybko uznałam, że tym również będę się martwiła rano. Kolejny raz postanowiłam zasnąć.
Niestety, włażenie między dwa chore kokony nie może się skończyć dobrze. Już po minucie każdy odwrócił się do mnie częstując mnie porcją głośnego, mokrego, skierowanego prosto w moją twarz kaszlu.
Potem było jeszcze: siku x2,podawanie picia jakieś 50 razy, wycieranie nosa
x122 i przykrywanie milion razy. A i podawanie leków jeszcze było. W trakcie podawania zauważyłam, że bułka przykryta jest plasterkiem sera co jakby eliminowało problem szukania go rano w pościeli i przy okazji ewidentnie wskazywało na tego, kto ową bułkę w pościeli zostawił gdyż bułki z serem jada tylko Starszy.
3:45 to ostatnie moje spojrzenie na zegarek i ewakuacja z ogniska zarazy z powrotem na materac.
Potem była 7 rano i 'słodkie' "Mamusiu czy mogłabyś nam włączyć bajkę??"
Druga zero osiem
dzieci, dziecko, mama, parenting, pogaduchy, rodzicielstwo, sen, wychowanie, życie
Nie mam pojęcia dlaczego, ale jakoś tak jest, że jak nie ma PM w domu to ja nie mogę spać. Tym bardziej dziwi mnie ten fakt, że nawet jak PM w domu jest, to i tak śpi w drugim pokoju bo kokony skutecznie co noc przejmują matkę dla siebie. Nie chodzi więc o to, że nie ma się do kogo przytulić i takie tam. Po długich przemyśleniach doszłam do wniosku, że zwyczajnie lubię mieć stado w kupie. Jak któreś się z tego stada wyłamie, odbija się to na moim śnie.
No więc jest teraz tak, że PM nie ma. Skutek jest taki, że wyglądam jak po ostrej balandze z podkrążonymi z niewyspania oczami, powłóczę nogami, a każdy dźwięk odbija się silnym echem w mojej zbolałej głowie. Ostatnia noc była okrutna. Jako, że przez prawie osiem lat naszego wspólnego pożycia przejęłam od małżonka złe nawyki, chodzę spać dość późno, a że jak wspomniałam PM nie ma i cierpię na bezsenność, pora ta zdecydowanie się wydłuża.
Dokładnie 30min po północy postanowiłam wyłączyć laptopa, ustawiłam timer w TV na godzinę i zaczęłam wprowadzać w życie plan 'zasypianie'. Jako, że ostatnio śpię z dwójką kokonów na jednym łóżku tym razem postanowiłam być cwana i rozłożyłam sobie obok łóżka materac (Każdy kto kiedykolwiek spał z dwójką dzieci wie, że materac jest zdecydowanie lepszy niż zdwojony nocny atak dziecięcymi kończynami) W skutek mało skutecznej realizacji obróciłam się z boku na bok jakiś milion pięćset trzydzieści razy, obejrzałam jakiś kretyński program, który absolutnie niczego nie wniósł w moje życie, a tym bardziej nie spowodował u mnie senności i jakieś dwa razy podreptałam do kuchni po coś do picia. Szło mi zdecydowanie opornie, ale w końcu powoli, powoli coś zaczęło się dziać i kiedy już, już jedną nogą wkraczałam w objęcia Morfeusza stało się coś co sprawiło, że ta noc na długo pozostanie w mojej pamięci.
"Mamusiu!!!!! Stało się coś dziwnego" - wykrzyczał Starszy.
Zerwałam się na równe nogi (szybki look na zegarek: 2:08)
"Co się stało?" - pytam
"Mamusiu. Bo ty zawsze śpisz między nami, a dzisiaj cię nie ma"
Kurtyna.
Niewiele myśląc zabrałam z materaca podusię i wcisnęłam się w miejsce (jakieś 15cm szerokości), które wygospodarowały dla mnie dzieci. Próbując naciągnąć na siebie skrawek kołdry natrafiłam nogą na coś co zdecydowanie nie pasowało mi do wyposażenia łóżka i co na pewno nie powinno znajdować się tam gdzie w danej chwili się znajdowało.
Otóż jak się sekundę później okazało moja noga natrafiła na.....BUŁKĘ!!!
I chyba nie muszę dodawać, że nie mamy piekarni.
Załamka, ale o drugiej zero osiem nie jest to problem, nad którym byłoby zasadne się zastanawiać więc odrzuciłam bułkę na stolik. Na chwilę w mojej głowie rozbłysła myśl i pytanie gdzie jest to co zapewne na tej bułce kiedyś się znajdowało, ale szybko uznałam, że tym również będę się martwiła rano. Kolejny raz postanowiłam zasnąć.
Niestety, włażenie między dwa chore kokony nie może się skończyć dobrze. Już po minucie każdy odwrócił się do mnie częstując mnie porcją głośnego, mokrego, skierowanego prosto w moją twarz kaszlu.
Potem było jeszcze: siku x2,podawanie picia jakieś 50 razy, wycieranie nosa
x122 i przykrywanie milion razy. A i podawanie leków jeszcze było. W trakcie podawania zauważyłam, że bułka przykryta jest plasterkiem sera co jakby eliminowało problem szukania go rano w pościeli i przy okazji ewidentnie wskazywało na tego, kto ową bułkę w pościeli zostawił gdyż bułki z serem jada tylko Starszy.
3:45 to ostatnie moje spojrzenie na zegarek i ewakuacja z ogniska zarazy z powrotem na materac.
Potem była 7 rano i 'słodkie' "Mamusiu czy mogłabyś nam włączyć bajkę??"
Etykiety:
dzieci,
dziecko,
mama,
parenting,
pogaduchy,
rodzicielstwo,
sen,
wychowanie,
życie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oj co za nocka! u mnie mały ze mną przesypiał od 20-8 a odkąd śpi sam, o 6.00 rano pobudka :/ ale wciskać się nie mam zamiaru:)
OdpowiedzUsuńZ moimi jest o tyle łatwo, że są już na tyle dużo, że rano potrafią się sami sobą zająć, a ja mogę jeszcze poleżeć. No, ale w tygodniu nie ma zmiłuj, starszak do szkoły i trzeba wstawać max 6:40.
UsuńO matko... głowa mnie boli na samą myśl o Twoim wystaniu po takiej nocy ;D Jak ja się cieszę, że moje dziecko NIE CHCE spać ze mną i sama trupta do swojego łóżeczka. NIgdy nie spała ze mną w nocy, never, nawet w szpitalu-byłam jedyną na sali, która nie trzymała swojego zawiniątka przez 24 h w łózku :D
OdpowiedzUsuńMoi też od początku spali w swoich łóżkach aż nagle obu coś się poprzestawiało i teraz bez mamy ani rusz niestety.
UsuńJa tez nie spie w nocy, gdy moj maz jest w delegacji. Na szczescie dosc nie dawno awansowal i nie musi wloczyc sie po calym wojewodztwie :D. Filip tez czesto laduje pomiedzy nami w lozku, ale to juz z mojego lenistwa. Gdy wstaje w nocy na cycusia nie chce mi sie wstawac zeby odniesc go do lozeczka...
OdpowiedzUsuńU mnie to też niestety wynika z lenistwa bo nie chce mi się sto razy wstawać żeby ich przykryć, dać picie czy zaprowadzić do łazienki. No i tym sposobem często śpimy razem.
UsuńSpanie ze stopa Laury na twarzy - uwielbiam -.-
OdpowiedzUsuńO tak, stopa na twarzy to jest to :)
UsuńNasze nocy wyglądają identycznie. A kiedy męża nie ma w nocy w domu (a zdarza się), nie śpię w ogóle. Później cały dzień do luftu, ale co zrobić... Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja cierpię na bezsenność z braku męża :) Trzeba sobie jakoś radzić niestety, ale kto ma dać radę jak nie matki :)
Usuń