Zaczęło się od książki, a właściwie od książek, które dostali od wujka.
Cała saga o młodym czarodzieju.
Czytaliśmy wieczorami, do snu.
Sama dawno, dawno temu przeczytałam wszystkie części historii o Harrym Potterze i byłam zachwycona.
Tym razem było jednak inaczej.
Moje dzieci i owszem, były i nadal są zachwycone - ja mniej. Dużo mniej.
Niestety, w wyniku jakiejś słabości, zaćmienia czy Bóg jeden wie czego, po przeczytaniu książek, kupiliśmy im również grę komputerową Lego-Harry Potter.
No i się zaczęło. Gdyby im pozwolić, przed kompem spędzaliby całe dnie.
Ledwo otworzę rano oczy, a już rzucają we mnie zaklęciami i celują wszystkim co w jakikolwiek sposób przypomina różdżkę.
Przebierają się w peleryny niewidki, a ukochana maskotka-pies Starszego została imienniczką sowy Harrego.
Mówią o grze/książce/filmie non stop.
Nazwisko Potter pada w naszym domu po kilka tysięcy razy dziennie.
Słuchać się już tego nie da. Każde zdanie o Harrym Potterze powoli wywołuje u mnie mdłości i atak paniki. Jeszcze chwila, a sama uwierzę,że mieszkamy w Hogwarcie.
I najgorsze.
Do niedawna zwracali się do mnie per Hermiona. To było jeszcze do zniesienia.
Ale od jakiegoś czasu zwracają się do mnie.....Jęcząca Marta.
:)
Hahahahaha! Jęcząca Marta, o Panie ;D Dzieci mają wybitne poczucie humoru.
OdpowiedzUsuńHaaahaa dobre! Idealnie ocenili sytuacje ;)
OdpowiedzUsuńTylko patrzeć jak o naszym mieszkaniu zaczną mówić 'wrzeszcząca chata', a ojca tytułować Voldemortem :)
Usuńhaha No przepraszam bardzo, ale aż się roześmiałam z tej Jęczącej Marty oczywiście! Też kiedyś wszystkie części przeczytałam, wszystkie filmy oglądałam, nawet kiedyś w grę na PC grałam, ale nie Lego, wtedy jeszcze pewnie takowej nie było. Ciekawe czy mój Krzyś za kilka lat też będzie miał takie fascynację bohaterami książek :D Będzieee (nie)WESOŁO :D
OdpowiedzUsuń