Choć mój mąż pewnie by chciał żebym coś o nim napisała to... na pieśni pochwalne jeszcze przyjdzie czas. Ale będzie o facetach. Tyle, że ogólnikowo o statystycznym partnerze i ojcu. Poprosiłyście kiedyś męża żeby pobawił się z waszym dzieckiem? Ja próbuję nakłonić do tego mojego męża co weekend. Podczas długoletniej obserwacji tych 'zabaw' oraz przysłuchiwaniu się temu co opowiadają o swoich mężczyznach i ich zabawach z dziećmi moje znajome, stworzyłam sobie listę sposobów w jaki z dziećmi bawi się przeciętny PT.
Sposób nr 1.
Na Garfielda
Ten sposób najlepiej obrazuje grafika w nagłówku. Dokładniej rzecz ujmując PT przyjmuje na kanapie pozycję horyzontalną i używając maksymalnie jednej ręki (jak utrzymuje, z pełnym zaangażowaniem) bawi się z siedzącymi na podłodze dziećmi. Jego zaangażowanie jest tak daleko posunięte, że po pewnym czasie dzieci przestają nawet dostrzegać to, że PT z zabawy płynnie przechodzi w tryb 'off '.
Sposób nr 2.
Na pilota.
Przy tej metodzie nieodłącznym atrybutem 'zabawy' jest oczywiście pilot od telewizora wykorzystywany na dwa różne sposoby. Jeżeli w czasie przeznaczonym na zabawę w tv zapodają akurat jakiś mecz, ewentualnie jakikolwiek inny sport PT z pełnym zaangażowaniem....oddaje się tej rozrywce utrzymując oczywiście, że jest w 100% pochłonięty zabawą. Jeżeli jakimś cudem nie ma nic z ciekawostek sportowych PT zapodaje bajki i licząc na to, że dzieci nie zauważą, przechodzi w tryb 'off '.
Sposób nr 3.
Na fakturę.
Ten sposób jest dość często stosowany w naszym domu. Polega na niczym innym jak na: "Zaraz się z wami pobawię, tylko jeszcze muszę wystawić fakturę/napisać pismo/coś sprawdzić." Włączenie komputera i wystawienie faktury trwa na tyle długo, że dzieci tracą zainteresowanie PT i znajdują sobie zajęcie w swoim towarzystwie.
Sposób nr 4.
Na survival.
PT rzeczywiście wymyśla zabawę i oddaje się jej bez reszty. Wchodzi w to całym sobą, kompletnie nie zważając na to, że wraz z trwaniem zabawy wzrasta zagrożenie dla otoczenia i samych zainteresowanych. Najczęściej zabawa kończy się ofiarami w ludziach i zniszczeniem mienia. Wtedy do akcji wkracza mama, zbierając poległych i prosząc PT żeby przeszedł jednak dla bezpieczeństwa swojego i potomnych w tryb 'off'
Sposób nr 5.
Na Tatę.
Najrzadziej występujący, ale bezcenny, kiedy to PT siada z dzieciakami na podłodze pośród sterty klocków/ lalek bez udziału tv i kanapy,a mama może spokojnie przejść w tryb 'off' :)
Rewelacyjny post. Przyznam że chyba nic bym do niego nie dodała... Uśmiałam się za to, bo już opcja "na pilota" u nas działa ;))
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
u nas na pilota,na fakturę ale najczęściej na tatę :)
OdpowiedzUsuńMój szanony małżonek, kiedy Mańka miała pół roku, sadzał ją w bujaku, obok stawał pufe/fotel, odpałam PS, grał i bujał małą nogą.
OdpowiedzUsuńAktualnie jego ulubiona forma zabawy z małą to "Zabawa w Stalina". On leży/śpi niczym zmumifikowany Stalin w mauzoleum, a dziecko chodzi dookoła i go ogląda ...
Z zabawy na Stalina śmiałam się cały wieczór :)
UsuńAle trafione nazwy! :) I rzeczywiście prawdziwe te sposoby zabaw :) U nas często opcja pilot i Garfield też występuje. Dobrze, ze na Tatę też się pojawia i to nie tak rzadko. :)
OdpowiedzUsuńU nas regularnie przez Mężą wykorzystywany jest tryb Na pilota i Na Garfielda. Choć przyznaję, że mi kilka razy zdarzyło się "bawić" z dzieckiem Na Fakturę.
OdpowiedzUsuń