Urodziłaś już???
Nie.
Ale masz jakieś skurcze???
Nie.
No, ale chyba coś czujesz???
Nie!!!!
To już któryś z kolei taki sam dialog i któraś z kolei osoba, która zadaje ci dokładnie ten sam zestaw pytań. Do porodu zostało dwa tygodnie i większość otaczających cię ludzi czuje się upoważniona do tego żeby być tymi pierwszymi, którzy usłyszą, że tak, właśnie zaczęłaś rodzić.
Nie wiem dlaczego, ale ludziom wydaje im się, że ciężarnej ciąża tak bardzo uciska mózg, że czują się w obowiązku przypominać jej, że godzina zero jest tuż tuż bo biedaczka zapomni jeszcze i będzie z brzuchem do końca życia latała.Otóż moi drodzy uwierzcie, że ona też czeka i naprawdę nie zaciska nóg i nie odkłada w czasie porodu tylko dlatego żeby wam zrobić na złość. Wie również, że już niedługo urodzi, wie, że jak zacznie się poród to trzeba jechać do szpitala i zdaje sobie sprawę, że wy również czekacie i prędzej czy później poinformuje was, że oto jest na świecie nowy człowiek.
Pod koniec ciąży w zasadzie
każdy ma jej serdecznie dość, a główna zainteresowana najbardziej.
Niczego tak nie pragnie jak zobaczyć własne stopy, których nie widziała
od miesiąca, zasnąć na brzuchu czy wcisnąć się wreszcie w tą seksowną
sukienkę co ją miała na pierwszej randce z mężem, a przede wszystkim
pragnie w końcu mieć w ramionach własne dziecko.
Natomiast ostatnie czego pragnie to żeby ktoś non stop przypominał jej, że na tą chwilę będzie musiała jeszcze poczekać. A już totalnym barbarzyństwem jest zadawanie takich pytań kobiecie, która jest 'po terminie'.
Natomiast ostatnie czego pragnie to żeby ktoś non stop przypominał jej, że na tą chwilę będzie musiała jeszcze poczekać. A już totalnym barbarzyństwem jest zadawanie takich pytań kobiecie, która jest 'po terminie'.
Każdy
kto choć raz był w ciąży i choć raz, chodził w niej choćby o jeden
dzień dłużej, niż wynikałoby to z obliczeń wie, że taki dzień jest jak
kolejny miesiąc chodzenia z brzuchem, ciągnie się niemiłosiernie, a
poziom frustracji i zniecierpliwienie u posiadaczki tegoż brzucha rośnie
co najmniej dwukrotnie.
Ja wiem, że
to wszystko z życzliwości i troski, choć śmiem przypuszczać, a nawet
jestem tego pewna, że co u niektórych z dzikiej ciekawości, jednak droga
publiczności otóż informuję was, że jedyne do czego jesteście
upoważnieni to do siedzenia cicho i co najwyżej, oczekiwania na SMS od
szczęśliwego tatusia, że tego i tego dnia przyszedł/a na świat.....
U mnie było dokładnie tak samo ale już miesiąc przed. I nie ważne, że ciąża byłaby nie donoszona - każdy życzył mi porodu już teraz w tej chwili. Urodziłam przed czasem 2,5 tygodnia - dokładnie wtedy kiedy chciałam :P
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
Mam nadzieję, że z maluszkiem mimo wcześniejszego porodu było wszystko dobrze. Ja musiałam swoje donosić do terminu, a młodszego nawet o dwa dni dłużej :)
UsuńJa nie doczekałam takich pytań. Urodziłam w pierwszym dniu 32 tygodnia ciąży. Jednak bardzo irytowało mnie inne pytanie, które słyszałam tysiące razy: "A może to bliźniaki?".
OdpowiedzUsuńTo ja miałam jeszcze jedno 'ulubione' pytanie zwłaszcza pojawiające się w drugiej ciąży (z drugim upragnionym synem): "A może to jednak dziewczynka?"
UsuńJa nie pamiętam żeby znajomi i rodzina jakoś nadmiernie męczyli mnie takimi pytaniami. Sama nie mogłam sie doczekać tego dnia ( miałam cesarkę więc długo wcześniej znałam datę i godzinę). I jak to kiedyś napisała u siebie na blogu: podróż na porodówkę to była najbardziej wyczekiwania podróż w moim życiu. I nawet nie chodziło o to, że tak bardzo nie mogłam się doczekać jak zobaczę swóją córkę ( chociaż oczywiście to również), ale chciałam już normalnie funkcjonować ( bo 20 tygodni ciąży leżałam w lóżku... koszmar:).
OdpowiedzUsuńOj nie miałaś łatwo, choć na pewno było warto. Ja z pierwszym synem miałam planową cesarkę,ale u mnie to było tak, że w piątek zapadła decyzja, a we wtorek wzięli mnie na stół.A że w sumie syn urodził się dzień przed terminem to jednak te pytania 'czy to już?' jednak się zdarzały :)
UsuńJa w jednej i drugiej ciąży słyszałam dokładnie to co opisujesz. Człowieka aż trafia ze złości, jak słyszy ciągle te same niepocieszające teksty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNiestety, życie ciężarnej w grupie nie jest łatwe i to pod wieloma względami :)
UsuńDobrze wiem, o czym piszesz. Rodziłam półtorej tygodnia po terminie.
OdpowiedzUsuńdaj Ty spokój...no przecież to chyba jest logiczne, albo tylko dla mnie logiczne, że jak dziecko już się urodzi, to wszyscy się o tym dowiedzą?
OdpowiedzUsuńmy, w związku z tym że nie chcieliśmy znać płci, wachlarz pytań irytujących mieliśmy bogatszy. "wy wiecie, ale nie powiecie?" to mój hit. nosz qurwa po co mam trzymać to w tajemnicy?? albo "ojej..dziecko nie chciało płci pokazać??"
a jeszcze z innej beczki "wpadka czy planowane?" to zostawię bez komentarza :)
Taka już mentalność. Mnie najbardziej inrytowały pytania nie typu "kiedy się rozpakujesz" a pytania "kiedy dziecko", bo już pół roku po ślubie, rok, dwa a w głowę się nikt nie puknął, że powód może byc inny niż "bo mamy jeszcze czas, bo praca i kariera, bo remont, bo kredyt, bo coś tam".
OdpowiedzUsuń