17 lutego 2015

Dzielny mały człowiek.






- Synku, a co byś powiedział gdybyś musiał zmienić szkołę? - te słowa ciężko przeszły mi przez gardło. 
W sumie sama nie wiedziałam jak zapytać. Jak przekazać bardzo wrażliwemu sześciolatkowi, że po wakacjach nie wróci do znanych mu klas, dzieci, nauczycieli. 
Że istnieje duża szansa, że po raz drugi będzie musiał zderzyć się z  nieznaną mu szkolną rzeczywistością. 
Że oprócz tego, że czeka go rewolucja w postaci przejścia z zerówki do pierwszej klasy będzie zmuszony do zmierzenia się z nowym otoczeniem. 
Zmuszony, bo tego nie można nazwać wyborem. 

Jeszcze kilka dni temu pisałam o przedszkolu dla Młodszego TU, a dosłownie dwa dni później dowiedziałam się, że Starszy będzie musiał zmienić szkołę. Jeśli chcemy być pewni, że w przyszłości nasi synowie będą chodzić do jednej szkoły, a nie do dwóch rozmieszczonych w przeciwnych kierunkach to niestety, ale musimy przenieść naszego starszaka. 
Niech sobie myśli każdy co chce, ale mnie reforma oświaty będzie kosztowała kilka lat życia krócej, a na pewno sporo siwych włosów więcej. Wkurza mnie, że nie daje się moim dzieciom szansy na łagodne wejście w tak ważny dla nich etap, że narzuca się na nie obowiązki, a nie daje możliwości do ich realizacji. 

- Mamusiu, ale ja tam nikogo nie będę znał - moje dziecko patrzyło na mnie tymi swoimi wielkimi przestraszonymi oczami.

- Wiem syneczku, ale będziesz miał szansę na poznanie nowych kolegów i koleżanek. A szkołę obejrzymy sobie wcześniej, pójdziemy zobaczyć sale, korytarze, boisko. - Nie miałam innych sensowniejszych argumentów.

- Mamusiu, a  Natik później będzie chodził do tej samej szkoły?

- Tak synku. A jak będziesz chciał to zaraz na początku roku zaprosisz do siebie nowych kolegów i dzięki temu lepiej ich poznasz, chcesz?

- Dobrze Mamusiu. Tylko pamiętaj, że ja muszę dalej chodzić na tańce.

I pobiegł pokazywać czego się na tańcach nauczył :)

Mój dzielny, mały mężczyzna zniósł informację o rewolucji w swoim dziecięcym życiu chyba lepiej niż ja. Przetrawił sprawę po męsku, krótko i rzeczowo, bez zbędnych emocji.
Nie wiem jak będzie we wrześniu, jak zareaguje stając twarzą w twarz z nowymi ludźmi i otoczeniem, ale dziś jestem z niego naprawdę dumna.

 

15 komentarzy:

  1. Maluchy potrafią być bardzo silne. Mnie reforma jeszcze osobiście nie dotknęła, ale bardzo mi się nie podoba. Uczyłam w podstawówce rok i tylko tyle mi starczyło na zobaczenie w jakim stanie jest szkolnictwo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja nie znam nauczyciela, któremu reforma się podoba? :) Reforma spowodowała, że dla mojego młodszego dziecka w tej szkole nie ma miejsca, a wymaga się od niego, żeby zaczął edukację jako pięciolatek.

      Usuń
  2. Ojeju no faktycznie to wszystko jest trudne. Naprawdę mam takie wrażenie, że nam rodzicom się niewiele ułatwia. Wręcz przeciwnie. Żeby wszystko grało, to trzeba się nagimnastykować, wykazywać kreatywnością, kombinować. Trzymam kciuki żeby synek był dalej tak dzielny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzielny maluch...najgorszy na pewno będzie początek gdy będzie musiał przechodzić przez trudy bycia nowym w znającej się już paczce.

    O szkolnictwie wiele możnaby mówić. Mnie reforma bezpośrednio nie dotyczy (mieszkamy za granicą), więc tak naprawdę niewiele o niej wiem (tyle co od siostry). W tutejszym systemie edukacyjnym również nie wszystko mi się podoba, zwłaszcza szkoła w sobotę!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat problemu ze znającą się paczką raczej nie będzie bo nawet gdyby został w starej szkole to i tak nie dawało to gwarancji, że miałby potem w klasie kogoś znajomego (to nota bene też jest chore). On po prostu ciężko adaptuje się w ogóle w grupie, lubi dzieci, lubi chodzić do szkoły, ale zawsze jest taki troszkę wycofany co zdecydowanie utrudnia mu kontakty.

      Usuń
  4. Czasem wbrew naszym obawom dzieci znoszą sytuacje lepiej niż my....tez nie podoba mi się nasz system szkolnictwa i odbieranie dzieciom dzieciństwa :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy dzień w przedszkolu, pierwszy dzień w szkole... na tyle trudnych sytuacji w życiu napotykają nasze szkraby....
    życzę powodzenia i samym optymistycznych myśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On sobie poradzi, ja to wiem. Do zerówki poszedł też nie chodząc wcześniej do przedszkola i już od drugiego dnia szedł chętnie. Wkurza mnie tylko to, że przez głupią ustawę, która spowodowała przepełnienie szkół muszę go przenosić i mniejszy czy większy, ale fundować mu stres.

      Usuń
    2. oj tak... masz świętą rację, szkoda że rząd nie pomyślał, że to może powodowac niepotrzebny stres, a czasem tez i frustrację u dzieci

      Usuń
  6. W chwili zwątpienia musisz być przy nim a wszystko przeżyje lightowo :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Rzeczywiście podszedł do sprawy z dystansem :) Ale często tak jest, że to my rodzice bardziej niż dzieci przeżywamy różne sytuacje. Ja wiem, że jak Mały pójdzie do przedszkola to będę chyba płakała ;) Wiem, że On też z pewnością przy pierwszych rozstaniach będzie płakał, bo to coś nowego, no i bez mamy. Jednak z opowieści siostry, która pracowała w przedszkolu, a teraz w żłobku wiem, że dzieciaki szybko się uspokajają i zajmują zabawą, bo przecież tyle nowych zabawek! A mamusie często jeszcze stoją pod drzwiami i nasłuchują popłakując przy tym i mając wyrzuty sumienia, że dziecko tam zostawiają. A po 2 tygodniach nie jedno dziecko nie chce wychodzić do domu tak się zaaklimatyzuję :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzieciom dużo łatwiej wbrew pozorom przychodzi oswajanie się ze zmianami. owszem początki w nowej szkole mogą być trudne, ale może się też zdarzyć, że Twój synek będzie wręcz szczęśliwy, bo nowe ciekawe miejsce, ładne klasy, miłe panie czy po prostu fajni koledzy. Niestety reforma jak jest każdy widzi, niestety my szarzy obywatele nie mamy na to wielkiego wpływu. Z pewnością była to dla Ciebie trudna decyzja ale warto żeby chłopcy mogli uczyć się w jednej szkole. A z synka mały zuch rośnie. ;) Trzymaj się. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Brawo dla synka :) Mój syn maszeruję od września do szkoły jako 5-latek jestem przerażona :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój jak szedł do zerówki to nie miał skończonych 5 lat i wcześniej nie chodził do przedszkola, ba on nawet na kilka godzin z nikim nie zostawał praktycznie non stop był ze mną. Tylko pierwszy dzień był ciężki, potem do końca roku ryczał dzień w dzień, ale tylko dlatego,że za wcześnie kończyły się zajęcia. W tym roku chodzi mniej chętnie, ale to kwestia zmiany nauczycielki. Twój też sobie poradzi,a przerażone najwyżej będziemy obie :) Jak to mówią w kupie raźniej :)

      Usuń
  10. Z tego co zdążyłam się o nim dowiedzieć z Twoim wpisów wynika, że jest fajnym i inteligentnym chłopcem więc na pewno szybko się za klimatyzuje.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP