3 lutego 2015

Fajnie jest?







Wiecie, że wczoraj był dzień pozytywnego myślenia?
Trochę kwas, że trzeba ustanawiać takie 'święta'. Z drugiej strony jesteśmy dość zgorzkniałym gatunkiem więc może i warto.
No bo zawsze nam czegoś trzeba więcej, albo mniej, zawsze za gorąco albo za zimno, pracy za mało albo za dużo, za słone albo za słodkie, za głośno albo za cicho...w nieskończoność można by tak wymieniać.
No w jednym w sumie jesteśmy zgodni... wypłata zawsze mogłaby być wyższa :) Marnujemy mnóstwo czasu na narzekanie, zamartwianie się, kombinowanie, rozmyślanie nad niepowodzeniami. Tylko w jakim celu? A co niby ta nasza zaduma zmieni, poza tym, że będziemy się w tym bagnie pogrążać coraz bardziej, że będziemy coraz bardziej ponurzy i zanurzeni we własnych problemach? Zamiast jęczeć, że nie stać nas na wypasioną furę ruszmy tyłek i zaróbmy na lepszą albo zwyczajnie doceńmy, że w ogóle mamy jakiś samochód. A jak nie mamy to doceńmy podróże tramwajem/autobusem/czymkolwiek bo można fajnych ludzi poznać, albo dziwnych i oni wszyscy wnoszą w nasze życie coś ciekawego ( ja na przykład zawsze, ale to zawsze w tramwaju natrafiam na jakieś free'ki).
Albo po co wytrząsać się niepotrzebnie stojąc w korku? Co to da? Ciśnienie nam skoczy tylko, zmarszczki się porobią, gębę poorają i będzie kolejny powód do zmartwień. Na co to komu? Przecież korek jak był tak bedzie dopóki się nie ruszy i żadne nasze gadanie tego nie zmieni.
Albo, oooo tu coś dla kobiet, dlaczego ma nam spędzać sen z powiek to czego nie jesteśmy w stanie zmienić? Nie mam cycków, no nie mam i jestem już w takim wieku że same z siebie to mi raczej nie urosną. Może lepiej skupić się na tym co jest w nas fajne albo na tym co możemy zmienić? Tyłek mogę odchudzić, a cycków sobie przecież nie napompuję.
Jak dopada mnie taki dekadencki nastrój patrzę na moje dzieciaki. Myślę, kurcze, mam dwóch fajnych, zdrowych chłopaków. Ziściło się moje marzenie bo zawsze chciałam mieć synów. Mam całkiem fajnego męża:) Mam co jeść i gdzie mieszkać, ubrać się  nie mam w co ( ale na to, to się akurat nic nie poradzi bo to jest akurat błąd genetyczny występujący u każdej kobiety), ciotką zostałam ostatnio, a za miesiąc idę w końcu z koleżnką na kawę, no nie ma się do czego przyczepić.
Ludzie jest fajnie :)

5 komentarzy:

  1. Cytując klocki Lego z ostatniego filmu: "Życie jest czadowe" i tego trzeba się trzymać ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie we krwi mamy takie narzekanie :) Można byłoby ustanowić taki dzień raz w tygodniu ;) Park grzybowy o który pytałaś jest w Piłce. W komentarzu pod postem mój mąż tłumaczył gdzie dokładnie ;) Jak to jestem noga jeżeli chodzi o orientację w terenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To masz tą samą przypadłość co ja. W swoim rodzinnym mieście nazw ulic nie pamiętam, a Poznań to dla mnie nadal wielka zagadka. Na szczęście małżonek mój też bardziej zorientowany więc na grzybki na bank się wybierzemy niestety najwcześniej za 2mc :(

      Usuń
  3. Czasem trzeba pomarudzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, że trzeba i każdemu się zdarza. Byleby nie stało się to rutyną :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP