Mam dwoje dzieci. To wiecie.
Zaplanowane z zegarmistrzowską precyzją, praktycznie co do dnia i godziny ;)
Nie doświadczyłam wewnętrznego bólu po negatywnych testach ciążowych i miesięcy starań.
Nie przeszłam przez problem bezpłodności, przez badania, rezygnację, utratę nadziei.
Miałam szczęście, cholerne szczęście, bo wokół mnie jest mnóstwo par, które mniej lub bardziej zostały dotknięte przez trudy starań o upragnione dziecko.
Obiema łapkami podpisuję się pod in vitro, bo uwierzcie, nie każdy urodził się ze zdolnością pokochania cudzego dziecka i nie każdy potrafiłby takie dziecko adoptować. Ja chyba bym nie potrafiła.
Jednak kiedy usłyszałam, że w Wielkiej Brytanii przyjęto ustawę o dzieciach trojga rodziców poczułam, że brniemy za daleko.
To prawda, każdy rodzic pragnie żeby jego dziecko urodziło się piękne, zdrowe bez wad. Mamy prawo do takich pragnień. Pytanie czy mamy prawo dyskutować z naturą?
Zaraz ktoś mi zarzuci, że nie wiem co to znaczy mieć chore dziecko. Że nie mam pojęcia o trudach opieki i wychowania takiego dziecka. Że nie wiem co to znaczy mieć świadomość, że nie ma się szans na to by dziecko urodziło się zdrowe.
To prawda. Nie wiem jak to jest i nie jestem sobie tego nawet w stanie wyobrazić. Ale nadal zadaję sobie pytanie co lub kto, daje nam moralne prawo do tak daleko posuniętej ingerencji w naturę?
Zdaję sobie sprawę, że medycyna i genetyka brną do przodu. Jeszcze niedawno przeszczep 'zwykłej' nerki był wydarzeniem na skalę światową, dziś przeszczepiamy serca, płuca, a nawet twarze. Rozwój i postęp jest naturalny, jednak czy powinien być nieograniczony?
Czy jesteśmy w stanie przewidzieć konsekwencje krzyżowania DNA od trojga rodziców? Czy jesteśmy w stanie przewidzieć jak takie dziecko będzie znosiło inne choroby, czy samo będzie mogło mieć dzieci, czy 'kombinowanie' przy genach nie wpłynie na jakość i długość jego życia?
A co z naturalną selekcją, przeludnieniem? Wiem, brzmi okrutnie, ale niestety taka jest rzeczywistość. Kiedyś to natura decydowała o przyroście naturalnym, dziś kiedy potrafimy ratować dzieci, które rodzą się z wagą urodzeniową poniżej 400g, kiedy leczymy wiele chorób, które do niedawna uznawane były za śmiertelne to my zaczynamy o tym przyroście decydować.
Oczywiście nie chodzi mi o to żeby nagle zaprzestać podtrzymywać ciąże, a chorych ludzi masowo odłączać od aparatury i skazywać na śmierć, ale grzebanie w genach i 'tworzenie' zdrowych ludzi to już nie leczenie, nie ratowanie życia, to niebezpieczna zabawa w Boga.
Dziś chcemy mieć zdrowe dziecko, za chwilę będziemy chcieli mieć dziecko wyższe, ładniejsze, mądrzejsze, zaprogramowane na sukces.
Powiecie, że nie?
Może nie ja, może nie wy, ale nie oszukujmy się, zawsze znajdą się tacy, którzy będą chcieli.
Jak daleko posunie się medycyna w tworzeniu dzieci 'idealnych', zaprogramowanych wg potrzeb i upodobań rodziców?
Wydaje wam się, że jeśli teraz świat powie przysłowiowe 'A' to powstrzyma się przed powiedzeniem 'B' ? Czy będziemy umieli postawić sobie granicę w tworzeniu nowych, lepszych, doskonałych ludzi?
Nie. Jestem o tym przekonana.
Stajemy właśnie na progu ery projektowania.
Projektowania 'lepszych' ludzi.
No proszę jakie atrakcje. Szczerze przyznaje, że nie słyszałąm wcześniej o wspomnianej ustawie, ale niezłe robi wrażenie!!
OdpowiedzUsuńWiem co znaczy walczyć o poczęcie. Zazdroszczę twojej beztroski. Wiem co znaczy chore dziecko. Jednak mimo że to wszystko wiem nie zaingerowała bym w jego geny.
OdpowiedzUsuńSzczególnie dziękuję za komentarz bo jesteś jakby z 'drugiej strony'. Patrzysz z perspektywy kogoś kto ma doświadczenie, kto przeszedł przez walkę o dziecko.
UsuńJA POWIEM ŻE TECHNIKA IDZE DO PRZODU TO I MEDYCYNA RÓWNIEŻ.ALE TO NA PEWNO NIE JEST DOBRE WIĘCEJ TECHNIKI I WIĘCEJ GŁUPOT Z KTÓRYMI MY LUDZIE NIE DAJEMY RADE.POMAGA A ZARAZEM SZKODZI
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc nie wiedziałam, że jest taka ustawa
OdpowiedzUsuńpewna selekcja już istnieje, tylko się głośno o tym nie mówi, a chodzi o Bogu ducha winne badania prenatalne
Pierwsze o tym słyszę, ale jak dla mnie to przerażające! Serio! Czytałam jak jakiś film fantasy... masakra jakaś...
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłem przeciwny różnym metodom, dzięki którym ludzie mogą cieszyć się upragnionym potomstwem. Przeciwny byłem za to ludziom, którzy o takich metodach wypowiadają się negatywnie, zwłaszcza tym, którzy posiadają już swoje pociechy lub sami świadomie skazali się na życie bez nich. Jednak jest różnica między pomocą w poczęciu dziecka a majstrowaniu w celu stworzenia jakiegoś wyimaginowanego ideału. Mało oryginalne, ale jestem tego samego zdania co Ty :)
OdpowiedzUsuńStaralam sie o dziecko prawie rok czasu. Mimo, ze to nie byly dlugie lata to i tak miotaly mna rozne emocje. Kilka razy otarlam sie o utrate mojego malenstwa. Filip urodzil sie za szybko co wiazalo sie z masowymi odwiedzinami specjalistow, rehabilitacja, badaniami. Teraz wyszlismy juz na prosta. Syn jest duzym, zdrowym chlopcem. Niczym nie odroznia sie od innych. Nie zamienilabym tego na nic innego, bo dzieki temu jestem silniejsza i bardziej odwazna.
OdpowiedzUsuńA gdyby dodać zarodek psa lub barana ?
OdpowiedzUsuńWtedy otrzymamy polityka ;)
UsuńTwoja odpowiedź mnie powaliła ;) Leżę i kwiczę
UsuńJa tez uważam, że to już idzie wszystko w złą stronę. Niedługo będzie tak, że matka pójdzie do ginekologa, dostanie katalog z wizerunkiem dziecka i sobie wybierze. A później lekarz pomajstruje i będzie, dziecko z katalogu. Jestem za in vitro, za świadomą aborcją ale za majsterkowaniu w genetyce, nie. Naslonecznej.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWłaśnie to jest problem, czasem zbyt głęboko ingerencja wchodzi w życie ludzkie...niby możemy wybierać, ale czy to jest aby bezpieczne i nie ma dalszych konsekwencji takich czynów...
OdpowiedzUsuńZbliżamy się do momentu kiedy science fiction zaczyna być rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńJa również w pierwszą ciążę zaszłam jak gdyby po pstryknięciu palcem. Zaplanowana idealnie :) Oby nigdy nie było takich problemów ....
OdpowiedzUsuńA co do tych ingerencji w tworzące się życie... obawiam się, że nim zacznie skutkować wiele krzywdy się dzieciom wyrządzi. Oby nie wdrążali tego metodą prób i błędów ;/
www.MartynaG.pl
Ja też nie miałam problemów aby zajść w ciążę. Jestem za każdą pomocą zajścia w ciążę, ale w ,,grzebaniu" w genach już nie.
OdpowiedzUsuńTeż mnie to poruszyło. Wiem, że rodzice z dużym i niebezpiecznym obciążeniem genetycznym będą w pełni popierać te zmiany. Każdy, kto musiał starać się o dziecko i o nie walczyć, wie jak silna jest to potrzeba. Jednak ja na ich miejscu nie jestem i osobiście nie pochwalam takiego działania, bo za kilkanaście lat może dojść do tego, że będziemy zamawiać dzieci jak w fabryce i traktować jak roboto zabawki.
OdpowiedzUsuńNie tak dawno in vitro było kosmosem. Uważam, że to wszystko to takie powolne posuwanie się naprzód, w które wprowadza nas "świat". Dziś in vitro nie budzi już kontrowersji (a co było lata temu?), za 50 lat każdy będzie się dziwił "ale jak można w genach nie grzebać i pozwalać się rodzić chorym ludziom?". Urabianie, przyzwyczajanie, przesuwanie pewnych granic- to dzieje się cały czas. Przecież my już żyjemy w czasach science fiction.
OdpowiedzUsuńPrzeraziłaś mnie... Nie sądziłam, że do takich ruchów dojdzie. A najgorsze, że zgadzam się z powyższym komentarzem, że za chwilę to też już nie będzie budzić kontrowersji. I to przeraża mnie jeszcze bardziej... /Justyna.
OdpowiedzUsuńTo strasznie nienaturalne i nie podoba mi się to :(
OdpowiedzUsuńSuper post! Jestem tego zdania co Ty. My staraliśmy się 1,5 roku z jedną utratą po drodze. Mimo, że jestem za in vitro sama chyba bym się nie zdecydowała na takie poczęcie. Też przeraża mnie w którą stronę to pójdzie... geny, programowanie płci, koloru włosów, oczu i co jeszcze? Zastanawiam się też jakie jest prawdopodobieństwo spotkania się w dorosłym życiu dwojga ludzi poczętych przez in vitro na przykład dzięki temu samemu dawcy nasienia?
OdpowiedzUsuńDokładnie!!! Cóż skoro zdarzały się przypadki, że porzucone i rozdzielone rodzeństwa spotykały się i zakochiwały, to myślę, że prawdopodobieństwo istnieje. Matematyk to wyliczy z pewnością.
UsuńNo właśnie! Więc i tu chyba jest możliwość. Nigdy nie słyszałam aby ktoś nad tym zastanawiał się czy mówił o tym przy okazji in vitro z dawcą nasienia. Mam wrażenie, że nikt tego nie bierze pod uwagę... Jestem ciekawa ile dzieci może narodzić się od tego samego dawcy? A przecież to bardzo niebezpieczne jeśli takie dzieci będą łączyć się w pary. Nawet jeśli teraz jest to mało prawdopodobne to w przyszłości przy takim tempie może stać się problemem.
UsuńA czemu niby nie? Co daje nam takie prawo? Ano właśnie rozwijająca się medycyna i technologia :) Na szczęście. Niestety niektórym ludziom nie podoba się rozwój i chcą go na wszelkie sposoby powstrzymać (tak jak w średniowieczu). Na szczęście nauka broni się sama i nie da się jej powstrzymać póki siedzi w nas ta skromna, dziecinna ciekawość świata :)
OdpowiedzUsuńRozwój technologiczny i wszelki postęp popieram, ale nie każda nowa technologia służy ludziom dobrze. Wiesz, że gazy bojowe i bombę atomową też wymyślono dla dobra ludzkości? Warto było?
UsuńNie zgadzam się z dziećmi trojga rodziców choćby 3 rodzic dał tylko 0.01 % genów, bo są granice poprawiania natury, a majstrowanie przy genach dzieci prowadzić może do tworzenia całych nowych grup społecznych i zaprogramowanych ludzi. A na lepsze dzieci ze sklepu nie ma mojej zgody.
Postęp tak, ale nie za wszelką cenę.
Jak ktoś ma inne zdanie niż Ty to już średniowieczny ciemnogród? - wybacz są ludzie z zasadami jeszcze na tym świecie ;P
Klonowanie pewnie też popierasz?
Dobrze że poruszasz takie tematy bo ludzie mają szanse się o takim czymś dowiedzieć.. ja o tym wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuń