17 marca 2015

Jestem kobietą, matką, hydraulikiem.




Pod poprzednim postem Daria z naslonecznej.blogspot.com napisała "rozpuściłam męża". 
Skąd ja to znam chciałoby się powiedzieć i przybić Darii piątkę bo choć małżonek mój należy do ludzi pracowitych i dzielnie na dom i swoją rodzinę zarabiających w pocie czoła (w przenośni i dosłownie) to rozpuszczony jest i ukryć się tego nie da. 
Co więcej większość mężczyzn, których znam jest rozpuszczonych dokładnie tak samo. 

Czyja to wina? Żeby nie napisać, że nasza to przyjmijmy, że to wina ewolucji.
Ewolucja postanowiła nam kobietom spłatać porządnego figla i z filigranowych, wątłych, białolicych dam postanowiła z nas zrobić twarde baby co to żadnego zajęcia się nie boją, a na dodatek będą to na każdym kroku udowadniały. Koniec ze snuciem się w pięknych drapowanych sukniach po komnatach i nauce obsługi wachlarza. Koniec z rycerzami na białych koniach. Czas na dres, pot i samców alfa (stworzonych tylko do zarabiania) albo totalne popierdółki (stworzone do niczego).

Poza narzuconymi nam na przestrzeni dziejów funkcjami matek, opiekunek, praczek, sprzątaczek czy kucharek często stajemy się również hydraulikami, elektrykami czy malarzami. Skręcamy meble, tapetujemy, przekopujemy ogródek. 
Nie dość, że wyręczamy naszych prywatnych mężczyzn, dając im do zrozumienia, że nic już nie muszą bo załatwimy to za nich, to jeszcze doprowadzamy do bezrobocia i zaniku niektórych zawodów. Na co taki hydraulik, skoro zawzięta matka spędzi pół dnia pod zlewem próbując (nota bene koniec końców skutecznie) zahamować uciążliwe kapanie.
Malarz też może już ustawić się w kolejce do najbliższego Urzędu Pracy bo matka nie widzi najmniejszego problemu co by w dwa popołudnia zmienić kolor ścian w całym mieszkaniu.
W ten sam sposób wyeliminuje również ogrodnika, a co bardziej zawzięta mechanika samochodowego.

Kochane ilu z waszych mężczyzn wie gdzie w waszym domu znajduje się żelazko, młotek, odkurzacz albo wiertarka. A nawet jeśli wiedzą to kiedy ostatnio tych sprzętów używali?

Ze szczerego serca chciałabym powiedzieć, odpuśćcie drogie Panie. dajcie się wykazać swoim mężczyznom, pozwólcie im pokazać, że oni też potrafią, że ich zdolności wykraczają ciut dalej poza chodzeniem do pracy i zarabianiem pieniędzy.
Problem tylko w tym jak długo jesteście w stanie znieść cieknący kran, wymacane ściany, przepaloną żarówkę czy czekającą na zawieszenie ramkę ze zdjęciem waszego rocznego dziecka, które właśnie powędrowało do szkoły ;)

Ja niestety nie mam tyle cierpliwości :)


* zdjęcie pochodzi z portalu DaWanda

33 komentarze:

  1. Ja również nie mam tyle cierpliwości . Proszę go - dokręć szafkę bo opada i haczy mi o inną : Dobra później , dobra zaraz , poczekaj chwilkę . Tyle razy ile szafka się obluzowała tyle razy ja ją dokręcałam bo mój mąż nigdy nie miał czasu , Dodam że jak jesteśmy w Polsce to żadne z Nas nie pracuje bo jesteśmy na urlopie :D Ach ci faceci

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj czyli mój też rozpuszczony?:-) Hmm..gdybym miała czekać, aż wstanie i pomyśli gdzie to jest ....jejku wszystkie plany poszły się paść:)
    Najgorzej to ma u córki w pokoju...
    - Kochanie, proszę przynieś mi jej piżamę, podaj tamte dresy co jej ostatnio kupiłam..
    - żeee jak...a jaką ona ma piżamę?
    I zamiast w szafie szuka w komodzie z bielizną:)
    No niestety...tak to już jest z facetami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo szfa dzieci to dla faceta nieznany ląd. My mamy dwóch synów, różniących się wzrostem jakieś 10cm więc już nie raz młodszy ciągnął za sobą nogawki,a starszy miał spodnie 3/4. Na szczęście moje dzieciaki wiedzą co gdzie mają więc w razie co tatę potrafią poinstruować :)

      Usuń
  3. Mój mężowski ma listę w telefonie zadań do zrobienia w domu, a kiedy wreszcie zacznie ją realizować tego nie wie nikt ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to mówi mój tato: Jak lista nabierze mocy urzędowej :)

      Usuń
  4. W kwestiach prac domowych i ogólnego ogarniania domu jestem bezlitosna. Mieszkamy w domu razem, więc i razem sprzątamy i dbamy o niego. Nie ma w tym temacie u nas żadnych ulg.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mój mąż jest rozpuszczony jak dziadowski bicz :) Ale przy dzieciach chociaż pomaga. Alleluja!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochane kobietki, jak mąż mówi, że coś zrobi, to to zrobi. Nie trzeba mu co pół roku przypominać! :P
    Mój mąż niestety też jest chodzącym "zaraz" i o ile mieszkanie sobie umaluję sama to niestety na elektryce się nie znam. Za to mój rozpuszczony mąż uważa, że jest w stanie wymienić elektrykę w całym mieszkaniu...właśnie "zaraz" i żaden elektryk potrzebny nie jest. Na razie mój ślubny najlepiej nadaje się do szybkiego odkręcania słoików (poza oczywiście zarabianiem na rodzinę) i pozwalam mu myśleć, że bez niego nie udałoby mi się "obtłuc" słoiczka:D Ale ale nie mogę być niesprawiedliwa. Owszem naprawia wiele rzeczy w domu. Np starą stację pogodową, chociaż nowa kosztuje 40zł, robi to dokładnie i skrupulatnie przez pół dnia, za to miarkę dzieci (do mierzenia wzrostu dzieci) przywiercał pół roku...tak, do przywiercenia wystarczyła JEDNA śrubka:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Z przykrością i wielkim bólem serca stwierdzam, że ja swojego rozpuściłam jak chole**! Tylko jak teraz to naprawić? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co tu dużo mówić. Się nie da :D

      Usuń
    2. Da się, może nie w 100, ale kobieta musi być zawzieta i wytrwała w swoim postanowieniu. :)

      Usuń
  8. A ja Ci powiem, że na swojego męża pod tym kontem nie mogę narzekać.
    Sam sobie uprasuje (czasem mi też!), sam naprawi. Fakt trzeba przypominać ale nie ma tragedii :D gary pomyje (prawie zawsze) czy zmywarkę oporzadzi.

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny post....to prawda...rozpuszczamy naszych facetow. Ja niestety tez do cierpliwych nawet e należę i również potrafie to i owo😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Mój mąż wie ale z braku.jego w domu robie wszystko ja oprócz malowania...ja wolę tapetowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mojego też wiecznie nie ma więc trzeba sobie radzić, ale jak jest to ma taki ulubiony tekst, którego nie zacytuję bo on to czyta mojego bloga i na bank się wyprze :D

      Usuń
  11. Ojejku :) to o mnie :D ale teraz będę popularna ;p i mój rozpieszczony mąż też. Jak widać nie tylko ja popełniam ten błąd. Ale postaram się zrobić wszystko, by moja córka tego błędu w przyszłości nie popełniła.
    Naslonecznej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz szansę wychować kobietę, która wychowa porządnego mężczyznę :)

      Usuń
    2. I taki będę miała cel :)

      Usuń
  12. Gdy widziałam moich rodziców zawsze twierdziłam, ze nie rozpuszczę tak męża jak moja mama. Słabo mi się robiło - jeśli ona nie uszykowała jedzenia, on sam sobie wcale... I u nas jest tak, że obiad zawsze gotuję ja, a kolację i śniadanie robimy wspólnie, na zmianę lub każdy sobie. Odkurzacz? To jest narzędzie z którego korzystam okazjonalnie, głównym dowodzącym jest mój mąż, podobnie przy zmywarce. Jakieś obowiązki musi mieć :) Pralkę też włączy i powiesi pranie jak trzeba. Żelazko - absolutnie nie, niestety. Gdy byłam w ciąży nawet mył okna, gdy jestem chora, nie do życia, nawet ugotuje jakiś obiad (pyta 100x o to samo, ale ugotuje :).
    A kiedy moja mama to wszystko widziała to był szok: "dziecko on po pracy, a ty go tak wykorzystujesz". Moja odpowiedź: "Ja też pracuję i nade mną się nikt nie użala". Ostatnio widziałam chyba jakiś demotywator: "Kochanie, już mówiłem, że naprawię ten cieknący kran. Nie musisz mi przypominać co tydzień" - i to jest jak najbardziej odnoszące się do naszej codzienności!

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurna, jakbym umiała to bym się w kafelkarza zamieniła. Niby facet powinien się w chacie wykazać, ale jak mam czekać sto lat aż coś zrobi to wolę to zrobić sama. Jak się zmuszę i wezmę na wstrzymanie, bo to on ma coś zrobić, przykładowo umyć okna (niech będzie lajtowo) to słyszę, że okna są tak syfiaste, że widać na nich mapę prowadzącą do skarbów piratów.
    Kurna Olek! Na głupie półki czekałam miesiąc, na kafelki czekam dwa miesiące... Nie będę się babrać w kleju! Co to, to nie!

    OdpowiedzUsuń
  14. to ja chyba jestem w mniejszosci i na swego męża narzekać nie mogę. bede go chwalic pod niebiosa, bo moj maz wie gdzie sa w/w narzędzia, co wiecej wie gdzie jest balsam dziecka, nóż do chleba, i inne takie. mam szczescie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W gruncie rzeczy ja też nie mogę narzekać bo dużo mi pomaga. Najgorzej z terminowoscią napraw :) ale to da się przeżyć. Najważniejsze że podział obowiązków jest :)

      Usuń
  15. Mój ma wymówkę do prac domowych typowo technicznych "jestem muzykiem, muszę dbać o dłonie" ;) I weź tu dyskutuj. Się nie da ;) Ale gotuje, zmywa, sprząta. Sam się tak wychował :) Nie ma co narzekać co?

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja przekornie stwierdzę, że jestem rozpuszczona przez mojego męża;) szczególnie odkąd jestem znowu w ciąży przejął na siebie dużą ilość obowiązków, żebym mogła odpocząć: sprząta, gotuje, pierze, prasuje, zajmuje się z dzieckiem, a do tego jest złotą rączką. Kran się zepsuł? Trzeba przesunąć kontakt w ścianie? No problem! Mówisz masz! Może nie od ręki, ale ja naprawdę nie mam prawa narzekać. Dobrze, że nie czyta Twojego bloga, bo od takiej pieśni pochwalnej jeszcze przewróciłoby mu się w głowie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, a ty kochana jesteś pewna, że nie masz żony ;) ? Ja to się czasem śmieję, że właśnie żona by mi się przydała bo bym nie musiała tyle sama robić :D

      Usuń
    2. Hahaha! No masz, pewnie żona jak nic;) jak urodzę to normalnie sobie kufel piwa walne i zacznę byc mężem w tym związku;)

      Usuń
  17. Dobrze prawisz, chociaż u nas w domu generalnie rozkład obowiązków jest mocno zaburzony jeśli chodzi o prace typowo damskie i męskie, bo mój M. gotuje, pierze, sprząta u kotów i najczęściej zmywa (o ile ja tego ostatniego nie zrobię na bieżąco będąc w domu z Zo), a ja przybijam gwoździe, odkurzam, a z typowo babskich rzeczy sprzątam i szukam dziury w całym:) Aczkolwiek czasem widzę, że M. się wkurza, wtedy zostawiam mu jakieś typowo chłopskie zadania - teraz mam dla niego przygotowane naprawę rolety i szafki kuchennej - niech ma, poza tym prawdę mówiąc mimo wszystko jemu jakoś to sprawniej idzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój mąż jak już wreszcie jest w domu to też szybciej weźmie się za zrobienie śniadania czy kolacji (na obiady ma swoją teorię, że ja niby robię lepsze), odkurzenie czy rozładowanie zmywarki niż za wbicie tego przysłowiowego gwoździa. Z drugiej strony skłamałabym mówiąc, że ja nie lubię takich 'męskich' prac. Odziedziczyłam smykałkę do tego chyba po mamie :)

      Usuń
  18. U mnie nie jest aż tak źle. ;) Jak poproszę o coś męża to po prostu to robi, a jak go nie ma to mogę poprosić mojego tatę i też pomoże. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. zgadza się ... trochę rozpuściłam swojego faceta :) ale pozwalam mu się wykazywać :)) zawsze pomoże jak trochę posuszę mu głowę :))
    pozdrawiam serdecznie i zapraszam do Nas

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja bardzo rozpuściłam, ale to ze względu na fakt że ja to zrobię szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja jestem facetem i staram się, aby moja luba była ze mnie zadowolona w tych sprawach :) mam na myśli remontowo-porządkowe oczywiście ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP