2 marca 2015

Odra wszędzie, co to będzie.....





Nie ruszaj gówna bo śmierdzi - tak tego pewnie powinnam się trzymać i w sumie długo się trzymałam obiecując sama sobie, że się w tym temacie wypowiadać nie będę. 
Tyle, że się nie da. W telewizji non stop ten sam temat, na platformach informacyjnych też, a i na blogach coraz częściej temat jest poruszany. A, że ja gębę mam niewyparzoną, klawiaturę zresztą też to postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze.

O co chodzi? 
Oczywiście o kwestię szczepień.
Zdaję sobie sprawę, że ruszając ten temat mogę się narazić, mogę zostać opluta jadem i zdeptana bo śmiem mieć swoje zdanie i jeszcze je publicznie wygłaszać, ale zaryzykuję. 
Nie będę was zanudzała liczbami, statystykami, danymi. Napiszę wam jak ten temat wygląda z mojej perspektywy..... z perspektywy matki.

Kiedy rodziłam pierwszego syna panowała swego rodzaju moda. Moda na szczepienia. Rodzice szczepili dzieci wszystkimi szczepionkami jakie tylko były dostępne na rynku, od podstawowych po rotawirusy, pneumokoki, meningokoki i całe inne stado 'koków' jakie tylko po tym świecie kiedykolwiek 'chodziły'. Oczywiście wyrodnym rodzicem byłeś jeśli nie szczepiłeś.
Nie szczepiłam. Z różnych wiadomych tylko mi i mojemu mężowi, który moją decyzję popierał, powodów. 
Jednak ani przez moment nie przyszło mi do głowy żeby nie zaszczepić dziecka którymś ze szczepień obowiązkowych. Uważałam to za mój obowiązek wobec mojego dziecka.
Kiedy rodziłam drugiego syna zaczęła powoli wkraczać kolejna moda. Na nieszczepienie. I tym razem do głowy mi nie przyszło żeby kolejnej modzie ulec. Syna zaszczepiłam zgodnie z kalendarzem szczepień.

Trzy lata później dopada nas choroba. Zaczyna się jak zwykłe przeziębienie by po dwóch dniach zaowocować bardzo wysoką temperaturą i złym samopoczuciem u obu chłopaków, po jakimś czasie pojawia się dziwna wysypka, która na szczęście dość szybko znika. W międzyczasie zjawiamy się u lekarza. Ja mam już swoją diagnozę, ale sama w nią nie wierzę, niczego nie sugeruję, nie jestem lekarzem, czekam co powie pediatra. 
Słyszę to czego się spodziewałam. 
"To wygląda jak odra" - pada z ust lekarki
Pierwsze co przyszło mi do głowy to "Dlaczego? Przecież chłopcy są zaszczepieni."
Lekarka wyjaśnia nam, że takie rzeczy się zdarzają, nazywa to 'odropochodnym' wirusem, mówi o ilości zachorowań nieszczepionych romskich dzieci w naszym mieście na odrę i o tym, że tylko dzięki szczepieniom dzieci przechodzą te wirusy łagodnie bo te nieszczepione leżą w szpitalach.
Rzeczywiście moi chłopcy już po kilku dniach czują się dobrze. Jednak nie chcę nawet myśleć co by było gdybym uległa modzie. Gdybym nie zaszczepiła, któregoś z moich chłopaków.

Kiedy trend na nieszczepienie obejmował zaledwie odsetek rodziców jakoś mnie ten temat nie ruszał, ale 
z przerażeniem obserwuję, że ten trend się rozwija, że coraz więcej rodziców świadomie podejmuje decyzję o nieszczepieniu swoich dzieci i co mnie jeszcze bardziej przeraża namawia do tego innych rodziców. Możecie mnie za to znienawidzić, ale jak słyszę o NOP, albo o tym żeby dziecko naturalnie przechorowało daną chorobę to krew mnie zalewa. Czy taki rodzic zdaje sobie sprawę jaki jest odsetek powikłań w stosunku do szczepień bez powikłań?  Czy taki rodzic wie co to odra, prawdziwa ospa czy różyczka??? Dzięki stosunkowo niedawno wprowadzonym szczepieniom praktycznie notuje się brak zachorowań na świnkę, którą moje pokolenie przechodziło pewnie w 80-90%.

Szczepiłam moje dzieci bo chcę je chronić, bo są dla mnie ważne, bo chcę dla nich jak najlepiej. Szczepiłam je bo jestem człowiekiem odpowiedzialnym i dbam nie tylko o siebie, ale również o innych ludzi. Szczepiłam moje dzieci bo nie chcę żeby były zagrożeniem dla innych.

Tak drogi rodzicu, który nie szczepisz. Chciałabym napisać, że szanuję twój wybór bo staram się szanować wybory innych ludzi nawet jeśli ich nie akceptuję, ale tym razem tak nie będzie. Nie w Twoim przypadku. Nie będę cię wytykała palcami i bluźniła na ciebie, ale nie akceptuję twojego wyboru i nie spotkasz się z moim zrozumieniem. 

Twoje dziecko jest zagrożeniem dla moich dzieci, dla dzieci które mają obniżoną odporność, dla dzieci po przeszczepach i dla wszystkich tych dzieci, które jeszcze nie zdążyły być zaszczepione. Przyprowadzając swoje dziecko do przedszkola, szkoły, przychodni, sali zabaw czy nawet galerii handlowej stwarzasz świadomie zagrożenie. Świadomie narażasz setki dzieci tłumacząc się dobrem swojego. Ale nie oszukujmy się, swoje dziecko też narażasz. 
Ciekawa jestem czy Ty, który tak szumnie opowiadasz o NOP, kiedy twoje dziecko złapie grypę czy jelitówkę to też go nie leczysz? Nie podajesz mu lekarstw? Nie zbijasz farmakologicznie temperatury? A czytałeś drogi rodzicu ulotki od tych leków? Wiesz ile skutków ubocznych mogą spowodować? I co, nie martwisz się, że twojemu dziecku coś się może po nich stać? 
A jeśli twoje dziecko nie daj Boże zachoruje na tą przeklętą odrę to co, nie pójdziesz do lekarza? Przecież lekarz to całe zło, kupiony przez firmy farmaceutyczne kretyn, który tylko na tobie i twoim dziecku chce zarobić. A może wręcz przeciwnie będziesz chciał drogi rodzicu jak najszybciej pomóc swojemu dziecku i wtedy już lekarz nie będzie kretynem tylko deską ratunku? 


P.S Pisałam ten post dość długo, ważąc każde słowo ponieważ nie jest moim celem obrażenie kogokolwiek, a jedynie wyrażenie swojego zdania. Polecam wpis z bloga "100pociech.com", z którym się zgadzam choć jest może bardziej tolerancyjny niż mój. Również uważam tak jak autorka, że rodzic, który nie szczepi ma moralny obowiązek poinformowania o tym swojego otoczenia i ludzi, z którymi się na co dzień spotyka. Choć jakoś nie mogę sobie wyobrazić jak ktoś wchodzi do marketu i krzyczy na głos, że jego dziecko jest niezaszczepione, dlatego też jak napisałam wcześniej, decyzja o nieszczepieniu nie spotka się z moją akceptacją. Sorry taki mamy klimat.






51 komentarzy:

  1. Mądra z ciebie mama, zgadzam się z twoimi poglądami i dziękuję, że o tym piszesz dzieki temu wiem, że nie tylko ja mam takie zdanie. Ale niestety wątpię by to kogoś przekonało :(

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też pisałam o szczepieniu :). Ja szczepiłam tylko na podstawowe. Rodziców którzy nie szczepią nikt ani nic nie przekona,niestety...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nadrobiłam u ciebie zaległości :) Niestety też wydaje mi się, że racja w tym przypadku będzie jak d....a i każdy będzie miał swoją.

      Usuń
  3. Mam takie samo zdanie, szczepię córkę na wszystkie obowiązkowe, nie wyobrażam sobie żebym mogła postąpić inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  4. też piszę bloga, ale mnie już ręce opadają i pisać posta nie będe, za to podpisuję się pod twoim wpisem, bo takie same są moje odczucia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ręce opadły jak usłyszałam wypowiedź jakiegoś taty, który nie szczepi, gdzie przyrównał brak szczepień do tego, że równie dobrze może czlowiekowi cegła spaść na głowę jak wyjdzie z domu. Wtedy uznałam, że jednak muszę się wyszczekać :)

      Usuń
  5. Ludzie się boją. Boją się zarówno szczepić, jak i nie szczepić. NOP nie jest mitem, ani wymysłem XXI w. Istnieje, o czym niestety mogło się przekonać zbyt wiele małych pacjentów. Ludzie, którzy tego doświadczyli mogą czuć się zagubieni, ponieważ lekarze unikają tematu powikłań poszczepiennych. I to jest według mnie przyczyna tego, co się teraz dzieje. Gdy rodzic zauważy negatywne zmiany w zachowaniu dziecka zgłasza się do pediatry, który co prawda zauważa problem, ale ani nie widzi przyczyny, ani sposobu dalszego leczenia. Taki rodzic zostaje ze wszystkim sam. Biega po specjalistach, aż w końcu szuka pomocy w Internecie. Temat jest bardzo trudny i ciężko powiedzieć "to jest czarne, a to białe". Moim zdaniem sytuacja polepszyłaby się, gdyby lekarze przestali obawiać się NOP-ów. Odnotowywali je. Pomagali rodzicom w dalszych działaniach. Gdyby szczepienia nie były traktowane tak mechanicznie (szybkie badanie, ukłucie i do domu). Indywidualne podejście do dziecka i przede wszystkim przesunięcie terminu szczepienia, gdy dziecko ma jakiekolwiek objawy infekcji. Szerszy wywiad, informowanie i dobieranie szczepienia pod konkretnego pacjenta. Rodzice nie są ciemną masą, chcą wiedzieć, co podają dziecku. I to lekarz powinien być osobą, która da odpowiedź na wszystkie nurtujące pytania. Nie Internet. Chciałabym, żeby szum medialny wywołany wokół odry zwrócił uwagę na ten aspekt. Trzeba od nowa zacząć budować zaufanie pomiędzy lekarzami, a pacjentem. Tego niestety w dobie telewizji i Internetu nam brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja długo zastanawiałam się nad szczepianiami. Tzn nie rozważalam tego, by nie szczepić tylko jak szczepić. U nas nadal panuje moda, by szczepić na wszystko a ja się tego bałam, bo nie wiedziałam jak zniesie to organizm mojej córki i mój portfel. Wybrałam szczepienie standardowe. Bałam się szczepienia mmr, czyli Świnka, Odra, różyczka. Tyle się pisze o powiklaniach. Kilka nocy przez to nieprzespałam. Ale na szczęście jest wszystko dobrze i neguje osoby, które rezygnują ze szczepień przez swoje widzi mi się. Mimo, że szczepilan to boje się tej Odry - bardzo.
    Naslonecznej.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz co pieprzysz od czapy. Nie zgadzam sie z żadnym Twoim słowem. Monika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Puszczam taki komentarz pierwszy i ostatni raz i tylko dlatego, że się znamy. W innym wypadku wylądowałby w 'koszu' i to nie dlatego, że się ze mną nie zgadzasz, ale dlatego, że nie zgadzam się na używanie tu wulgaryzmów. Nie pozwolę również na obrażanie siebie i moich czytelników bo swoją wypowiedzią obraziłaś również praktycznie wszystkie te osoby, które się tu wcześniej wypowiedziały. Dyskusji nie podejmę bo dyskusja powinna mieć pewien poziom, a do tego poziomu niestety nie zejdę.

      Usuń
  8. moim skromnym zdaniem nieszczepienie jest skrajnie nieodpowiedzialne, nie tylko w stosunku do własnego dziecka, ale do jego całego otoczenia...
    Co do Odry - media też nie są bez winy, bo to one robią szum i sieją panikę. Kilka zachorowań to nie epidemia... Mimo wszystko się obawiam. Zośka jeszcze przed szczepieniem na odrę...

    Pozdrawiam
    Weronika

    www.mamimamiblog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz rację, że media sieją panikę, nie zmienia to jednak faktu, że coraz więcej jest zachorowań na choroby zakaźne o których myśleliśmy, że już nie występują.

      Usuń
  9. Temat na czasie. Dwa dni temu na spacerze spotkala trzy znajome. Ich dzieci zabawialy sie na placu zabaw a ja wdalam sie w dyskusje. Oj jak zalowalam! Tematem byly oczywiscie szczepienia. Zostalam zdeptana, zbluzgana i wysmiana. Stwierdzialam, ze te matki co nie szczepia obowiazkowymi szczepieniami sa lekkomyslne. Jakze oburzone byly te trzy panie, ktore stwierdzily, ze kazdy ma prawo wyboru. Dodam, ze owe kobietki zaszczepily swoje dzieci wszystkim co bylo mozliwe wlacznie ze szczepieniem na grype.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz bo to trochę jak z koleżanką, która tu w mało kulturalny sposób wyraziła swoje odmienne zdanie, do którego prawa ja jej absolutnie nie odbieram. Ona też swoje dzieci szczepiła.

      Usuń
  10. Pamiętam moje łamanie baniaka, kiedy do szczepień przyszło. Bałem się, jak zareaguje na nie moje dziecko, ale jednak zaszczepiłem. Paradoksalnie sądząc, że czynię to dla jego dobra. Słusznie piszesz. Problem tkwi również w tym, że młodzi lekarze mogą nie być w stanie zdiagnozować chorób, na które od lat są szczepione dzieci. Chorób, które już dawno nie występują. I co wtedy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest, że to już się dzieje i nie jest to mój wymysł tylko usłyszałam właśnie od dwóch swoich lekarzy (pediatra i rodzinny), że lekarze mają problem z rozpoznawaniem chorób zakaźnych. Jakaś wysypka, a oni jak to świetnie napisałeś łamią baniak i zastanawiają się co to może być.

      Usuń
  11. Nie napiszę, żebym z uśmechem każdorazowo prowadziła moje dziecko na szczepienia. Wręcz przeciwnie, ale dochodzę do wniosku, że ktoś mądrzejszyw temacie ustalił pewne zasady. Nie jestem lekarzem ani chemikiem ani niki, żeby je podważać a ludzie jednak coraz częściej bawią się w lekarzy!! Wkurza mnie to tak samo jak Ciebie, że przez takie bezmyślne rozumowanie nasze dzieci poszczepienne są bardziej narażone. Ja mam w domu skrajnego wcześniaka z dysplazją oskrzelowo-płucną i drżymy na samą myśl o katarze. Szczepimy tylko obowiązkowymi i zalecanymi - we Włoszech jest nieco inaczej niż w Polsce, bo tutaj są jedynie szczepenia skojarzone. A pneuomococco i meningococco są chyba zalecane i darmowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O świetny komentarz. Ja też się bałam, ale tak jak napisałaś, ktoś to wymyślił, funkcjonuje to w miarę sprawnie od kilkudziesięciu lat (ja nie znam żadnego dziecka z jakimś okrutnym NOP-em, a dzieci znam wiele) więc nie widzę powodu do podważania tego. Poza tym dziś się przekonałam, że mamy w tym kraju wielu "lekarzy" tak samo jak trenerów piłki nożnej.

      Usuń
    2. Widzę, że rozgorzała niezła dyskusja. W sumie to można się było tego spodziewać. Widziałam, że padły słowa o autuzmie poszczepiennym - nie dalej jak wczoraj czytałam, iż we Włoszech został uchylony precedensowy wyrok przyznający w 2012 roku odszkodowanie rodzicom chłopca autystycznego, który był swego rodzaju ''dowodem'', że MMR może powodować autyzm. Wyrok mówi jednoznacznie, iż związku pomiędzy jednym na drugim nie ma!!

      Usuń
  12. Kochana, podpisuję się pod Twoim wpisem. Mamiidentyczne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś na swojej "przestrzeni internetowej" która jest blog, dlatego uważam, że nikt nie ma prawa krytykować Cię za wyrażanie swojego zdania tutaj, w tym właśnie miejscu. Co mogę dodać? Podobnie jak Ty szczepię Synka szczepionkami podstawowymi, i żadna moda, żadne namowy nie spowodują, bym zdanie zmieniła. Owszem, nie ominęły mnie donosy, o rzekomych autyzmach, nie minęło mnie nawet zastraszanie wszystkim co najgorsze... ale zapoznając się z tym wszystkim uważam, że podjęłam świadomą decyzje.

    Oby nikogo jednak nie spotkały takie tragedie o których się słyszy. Bo pomimo tego, że np. nie szczepili na pewno kierowali się dobrem swoim i dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie: mój blog moje prawo :) zresztą sama coś o tym wiesz :)

      Usuń
    2. Kochana Martyno, puszczaj mimo uszu wszelkie pogłoski o autyzmie - to tylko plotki, z których wygłaszający je lekarz już dawno się wycofał, a które stały się w naszym społeczeństwie niestety legendą już prawie.. Straszy się nimi wszystkich rodziców, niestety.. Autyzmu się nie nabywa, autyzm jest wrodzony. My też szczepiliśmy wszystkimi obowiązkowymi szczepionkami. Jedynymi niepokojącymi rzeczami było przespanie ciągiem dnia i nocy po jednym ze szczepień. I gorączka w 10 dobie po MMR, książkowo. Nie znam osobiście nikogo z tak wielkim NOPem o jakich się mówi i mam nadzieję że nigdy nie poznam, ale z tym to jest jak z każdą inną chorobą - jeden na ileś tysięcy przypadków będzie miał najgorsze powikłania. Niestety..

      Usuń
  14. Zgadzam się ze z tym co napisałaś po całej linii!
    Od początku wiedziałam, że małą będę szczepić, ale jedynie podstawowymi szczepionkami. Nie prowadzę dziecka na kłucie z piesnią na ustach, ale chcę ją chronić na tyle ile jest to możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja się nie zgadzam, każdy ma prawo wyboru.jeżeli rodzice uważają że nie beda szczepić dzieci to maja prawo do tego.ja mam 3 dzieci i żadne z nich nieszczepilam.Moje dzieci są zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pomyślałaś co się stanie jeśli Twoje zdrowe dziś (życzę aby zawsze) dzieci zachorują i zanim to zauważysz zarażą inne dzieci tylko dlatego że Ty miałaś wybór? Innym nie dajesz wyboru- mają się zarazić bo Ty tak wybrałaś. Do szkoły to też mogą nie chodzić bo rodzice mają wybór?
      To może nie płaćmy podatków, przecież mamy wybór.
      A prawo?
      Mamy prawa, ale też i obowiązki, takie jak płacić podatki, posyłać dzieci do szkoły i je szczepić, dla ich dobra i zdrowia powszechnego. Problem ze szczepieniami wziął się tylko z tego, że pozornie brak sankcji za nieszczepienie, ja bym w ustawie zapisał grzywnę, odpowiednio wysoką, zaraz wszyscy będą szczepić i tematu nie będzie..
      Nie mam nic przeciwko wolnym wyborom innych, ale dopóki nie wpływają na mnie i moje dzieci, bo ich będę bronił i tu sie kończy moja tolerancja.
      Zatem, jeśli nie szczepisz dzieci, to licz się z konsekwencjami, jeśli moje dzieci przez to zachorują, to pozwę Cię o odszkodowanie oraz złożę doniesienie na policję o podejrzenie sprowadzenia powszechnego niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób (art. 165 kodeksu karnego, uwaga kara od 6 mcy do lat 8 pozbawienia wolności).
      Bo za wybór się ponosi konsekwencje.

      Usuń
    2. Ja zgadzam się z tym ze każdym prawo wyboru.

      Usuń
    3. A kogo mają pozwać Ci których dzieci maja trwałe i niedowiercane powikłania poszczepienne ? I czy tak samo chętnie przyznasz mi prawo do pozwania Ciebie jeśli Twoje zaszczepione dziecko zarazi moje niezaszczepione ? Szczepienia jak wszystko inne powinny być stosowane z głową. A przeważnie niestety szczepi się wszystko co się rusza i oddycha :( Nie istnieje niestety w naszej służbie zdrowia praktyka przeprowadzenia porządnego weryfikującego wywiadu preszczepiennego co powoduje lęk przed konsekwencjami, które z kolei wielokrotnie były ignorowane zarówno przez samych lekarzy zlecających szczepienia jak i instancje wyższe. Wybaczcie wszyscy kontestujący szczepienia ale ja mimo tego, że moje dziecko stanowi potencjalne zagrożenie, nie narażę je na powtórne ryzyko regresu neurologicznego tylko dlatego, żebyście Wy mogli się czuć bezpieczniej.

      Usuń
    4. Ponieważ to mój blog pozwolę sobie wtrącić się do dyskusji :) Kilka komentarzy niżej napisałam o czym był ten post, ale powtórzę: w założeniu nie chodziło o negowanie uzasadnionego odsuwania w czasie szczepień bądź zupełnego nieszczepienia, ale o tych wszystkich rodzicach, którzy przeczytali dwa artykuły u doktora googla i teraz szumnie opowiadają o tym, że nie szczepią. Jeśli u czyjegoś dziecka wystąpiły rzeczywiście powikłania po szczepionce i ma na to dowód w postaci dokumentacji medycznej, a nie jest to tylko jego wyssane z palca przypuszczenie to absolutnie nie neguję jego podejścia do szczepień.
      Co do wywiadu preszczepiennego to może się Pani zdziwić, ale w tym przypadku się z Panią zgodzę i nie dotyczy to tylko szczepień, tak samo brakuje wywiadu przy zapisywaniu leków czy choćby pigułek antykoncepcyjnych. Ja sama z wywiadem porządnie przeprowadzonym spotkałam się tylko przed cc i u mojej lekarki rodzinnej do której chodzę od kilku lat.

      Usuń
    5. Zgadzam się co do zaniedbań wywiadu przedszczepiennego, ale świetnie skomentowała to Monika Chrzanowska parę postów niżej, można samemu zadbać by sprawdzić przed szczepieniem czy dziecko jest zdrowe. Zdarzało się nam przekładać szczepienia, bo sami widzieliśmy, że dziecko zdrowe nie jest, bo to rodzice pierwsi mogą zauważyć objawy choroby przecież.
      Co do pozwania to był przykład na to, że sankcja na nieszczepienie może się łatwo znaleźć, ale nie rozumiem z kolei dlaczego miałabyś pozwać mnie za to, że wypełniam obowiązek wobec mojego dziecka oraz społeczeństwa, szczepiąc moje dzieci. Kiedy nasze dzieci chorują, to nie traktujemy przedszkola czy szkoły jako przechowalni, nie jesteśmy kukułkami - nie podrzucamy chorych "jaj". Po szczepieniach nie latamy z dziećmi do galerii, po placach zabaw, czasami dziecko po szczepieniu bywało markotne, czy rozdrażnione dzień czy dwa - daliśmy mu dojść do siebie w domu.
      Żeby wyeliminować chorobę wystarczy, wg różnych badań, by ok 83-90% ludzi się zaszczepiło, jest zatem margines dla tych dzieci, które mają przeciwwskazania i ich rodziców do szczepień absolutnie nie namawiam, ale moda na nieszczepienie może spowodować powrót wielu chorób i wzrost zachorowań - np. w moim mieście Odry nie było dawno (poza pewną grupą etniczną), a tylko w tym tygodniu 3 przypadki (1 dziecko jeszcze nie szczepione w wieku 13 mcy). Na temat liczb: sanepid w moim mieście twierdzi, że na Odrę umierało 1 na 1000 chorujących dzieci, żeby sprawdzić jej żniwo wystarczy iść na cmentarz komunalny i zobaczyć ilość grobów dzieci z lat 50-70.
      Zatem, jeśli nie szczepisz, to zagrażasz życiu przede wszystkim SWOJEGO dziecka, a potem innych dzieci, bo szczepienie nie daje 100% gwarancji, zwiększa odporność, daje większą szansę na przejście przez chorobę i jej pochodne łagodniej i bez powikłań.
      Reasumując: szczepmy się z głową, sprawdzajmy lekarzy, badajmy dzieci, szanujmy wyjątkowe przypadki, ale nie ulegajmy szkodliwym modom.
      Zdrowia dla wszystkich :)

      Usuń
    6. Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz. Problem w tym, że nie do końca się rozumiemy. Ja PYTAŁAM KOGO ja mam pozwać za poszczepienne powikłania mojego dziecka - nie chciałam roszczeń kierować przeciwko rodzicom dzieci szczepionych. Wy macie ułatwioną drogę do dochodzenia roszczeń - my wieczną walkę z Goliatami o uznanie naszych.
      Poza tym jak ktoś słusznie zauważył - skoro Wasze dzieci są szczepione to czego się boicie? Przecież są chronione i nic im się stać nie może !
      I jeszcze jeden kamyczek do tego ogródka. Osobiście jestem, żywym jeszcze na szczęście przykładem, że mimo przepisowo zachowanego dziecięcego kalendarza szczepień i przyjęcia wszystkich dawek w wieku lat 12 przechodziłam bardzo ciężko pełnoobjawową odrę ( z pełnym wachlarzem objawów). Byłam okazywana wizytacjom ze wszystkich okolicznych placówek jako relikt i okazja do zobaczenia tego własne oczy. Wtedy to wszystkie badające mnie osoby były mocno zaniepokojone nieskutecznością szczepienia. Zapomniano niestety o stwierdzeniu, które pod koniec życia sformułował sam prekursor szczepień Ludwik Pasteur : Ze nie liczy się tylko ziarno (czyli szczepionka) ale przede wszystkim grunt (czyli uwarunkowania konkretnego organizmu).
      Kolejna sprawą jest to, że dla mnie wywiad preszczepienny powinien wyłączać ze szczepień grupy ryzyka na dłuższy okres np. do osiągnięcia dojrzałości układu neurologicznego - czyli nie mogę zrobić tego sama jak radzi ktoś niżej - powinien to zrobić ktoś do tego uprawniony - tzn. po prostu lekarz. A do tego czasu te dzieci co ? Wyślecie na karną kolonię ?? Trochę to nieludzkie - ale rozumiem, czego się nie robi dla dobra większości.
      Nie ulegając żadnej z istniejących ekstremistycznych tendencji nie jestem ani totalnie przeciw ani totalnie za szczepieniami. Szczerze mówiąc żadne wiarygodne źródło nie mówi o jakimś drastycznym wzroście ilości zgonów jako powikłań odry. Jeden przypadek, który jest okrzyknięty tragedia i winą dzieci nieszczepionych z Berlina - jeśli zechcecie się tym głębiej zainteresować - jest mocno nieadekwatny. Było to dziecko z poważnymi problemami kardiologicznymi i wiem, że to przykre. ale mogło również umrzeć wskutek zwykłych powikłań pogrypowych. A mając nadzieję nie wywołać tu powszechnej paniki muszę stwierdzić obiektywnie, że powikłania pogrypowe zabijają co roku niezliczone, w stosunku do tych po odrze, rzesze osób i niestety żadna profilaktyka szczepień przeciw grypie nie działa skutecznie. Mimo szczepień ludzie chorują i umierają - w tym również Ci szczepieni.
      Mimo wszystko zdrowia życzę nam wszystkim - i tym szczepionym i nie :)

      Usuń
    7. Fakt, w pierwszym zdaniu pytałaś kogo mają pozwać rodzice za poszczepienne powikłania dzieci, a dopiero w drugim czy przyznam Ci prawo do pozwania mnie jeśli moje zaszczepione dziecko zarazi Twoje niezaszczepione. Mam nadzieję że co do drugiego mamy jasność - brak winy - pozew będzie oddalony. A co do 1 pytania, to zależy. Do wyboru jest pozwać producenta szczepionki, Skarb Państwa reprezentowany przez organ wprowadzający szczepienia obowiązkowe, czyli pewnie Ministra zdrowia, albo równorzędny organ na szczeblu centralnym za to odpowiedzialny, ewentualnie placówkę, w której dokonano szczepienia, lekarza, a najlepiej ubezpieczyciela placówki. To wszystko zależy od tego kto zawinił, kto nie dopełnił obowiązku, ewentualnie dopuścił wadliwą/niebezpieczną szczepionkę na rynek. Trzeba by w konkretnej sprawie zważyć kogo należy pozwać, ale na pewno byłoby kogo.
      A na marginesie kodeks postępowania cywilnego nie zawiera udogodnień dla rodziców szczepiących i kłód dla nie szczepiących, tu w grę wchodzi tylko łatwość/trudność w udowodnieniu szkody.
      Przepraszam jeśli nie chcący tworzę tu forum prawne ;)
      Co do wzrostu zgonów, owszem na razie są to sporadyczne wypadki, ale chodzi o rosnącą tendencje zachorowań, zgony pójdą w ślad za nią. A niestety moda na nieszczepienie ma tu swoje "zasługi" i trzeba przeciwdziałać, bo jak wybuchnie epidemia, to może być za późno.
      Piszesz, że dziecko zmarłe w Niemczech i tak by zmarło z powodu problemów kardiologicznych, a ja myślę, że dokładnie tak samo można powiedzieć o większości powikłań poszczepiennych, i tak by nastąpiły wcześniej czy później, szczepienie mogło być np tylko katalizatorem.
      Ale żeby było optymistycznie na koniec: i tak wszyscy umrzemy ;)
      A póki co róbmy swoje :)

      Usuń
    8. Myślę za słuszne nie tworzenie tutaj wątku ściśle prawnego. Jestem prawnikiem i nie chodziło mi o tego typu porady :) Chociaż pewnie nie do końca uświadamiasz sobie jak to jest trudne, by nie rzec wręcz niemożliwe, do udowodnienia. Mimo wszelkich przesłanek i mocnego materiału dowodowego niestety :( Ale to zupełnie inna historia. Mnie chodziło bardziej o łatwość szafowania roszczeniami. A nie możesz podważyć faktu, iż wspomniany przez Ciebie art. 165 k.k. daje pozycję uprzywilejowaną. Tylko gdybyś chciał to udowodnić akurat mnie i mojemu dziecku, to życzę powodzenia. I to nie dlatego, iż tak wierzę w swoją skuteczność zawodową. Ale dlatego, że akurat bardzo często jest tak, iż dzieci, które ciepią z powodu powikłań poszczepiennych i nie są później szczepione, są hiperimmunologiczne i objawów chorobowych się u nich nie dopatrzysz, a już na pewno nie udowodnisz naukowo. A skoro nie maja objawów choroby to jak mogły kogokolwiek zarazić ?
      I jeszcze małe sprostowanie - nie twierdziłam, że dziecko I TAK BY ZMARŁO - ściśle rzecz ujmując MOGŁO by umrzeć przy takich predyspozycjach - czyli istniała ju niego podatność na uleganie skrajnym skutkom okołochorobowym. Czyli również chorób, na które się nie szczepi.
      A i o proporcje właśnie : wzrost zachorowalności a ilość zgonów mi chodzi. Nie ma tu drastycznej tendencji wzrostowej. I liczę, że ich nie będzie. Tak samo jak liczę, że Ci u których nie ma przeciwwskazań do szczepień - szczepić się będą :)
      A dodatkowo jeszcze weźmy proszę pod uwagę, że obecnie medycyna ma dużo skuteczniejsze środki działania na objawy chorób wirusowych niż 50 lat temu.
      pozdrawiam - licząc jednak na długie i w miarę szczęśliwe życie dla nas wszystkich ;)

      Usuń
  16. Ja szczepie chłopców tylko obowiązkowym, raz się zaszczepiłam przeciwko grypie i wolę osobiście ją przechodzić bez szczepień niż gdy byłam szczepiona i bez życia prze prawie miesiąc...ale każdy organizm inaczej reaguje na szczepienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja miałam kiedyś dokładnie taką samą przygodę ze szczepionką na grypę? Ale całkiem niedawno moja lekarka dokładnie wytlumaczyła mi dlaczego tak się stało i nawet chciałam się w tym roku zaszczepić, ale rozchorowaliśmy się wszyscy zanim w ogóle w naszej przychodni zaczęły się szczepienia. Najwyraźniej nie było nam dane :)

      Usuń
  17. ja tez nie patrze na modę, ja byłam szczepiona nie chorowałam na nic, i moje dziecko też szczepię państwowo , tak jak w kalendarzu wypada ! :) http://soundlymalinkaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. My również szczepimy nasze dziecko państwowo, przynajmniej jeśli mu coś wyskoczy czy spuchnie to wiem od czego to jest.
    Były różne mody "szczepienie wszystkim co się da" "nieszczepienie", a teraz na "szczepienie skojarzone". Ja wychodzę z założenia, że kiedyś takich udogodnień nie było, każdy był szczepiony normalnie to czemu ja mam teraz wydziwiać? Owszem może i Młody trochę więcej pocierpi, bo więcej wkłuć, ale przynajmniej ja jestem spokojniejsza, a i kasa zostaje w kieszeni i więcej rzeczy może Młody dostać ;D Coś za coś.

    Zgadzam się z Twoim wpisem w 100%/.

    pozdrawiamy
    http://potworkowakraina.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. ja szczepilam do pol roku. sam pediatra odradzil szczepienie na MMR twierdzac ze to najgorsza z mozliwych szczepionka. gdybym wteyd miala ta wiedze co teraz, nie zaszczepilabym. drugiego dziecka nie zaszczepie juz na pewno. rodzice z poszczepiennym autyzmem ktorych znam dosc mocno do mnie przemawiaja. i nie oczekuje tutaj zeby panstwo postulowali ze autyzm jet wrodzony bo tak nie jest. bo kiedys go nie bylo a teraz jets. co do odry, odra sama w sobie nie jest grozna choroba. autor pyta czy daje dziecku inne srodki farmakologiczne. nie, nie daje. goraczka ma byc, i jest bardzo skuteczna. choroba trwa u nas 1 dzien. w tmy roku Zosia - 3 latka ,zlobkowa chorowala tylko na ospe. zero kaszlu, kataru. nie je slodyczy, nie je chemii na tyle ile to mozliwe. dostaje tran dostaje witamine D oraz K2mk7. tryska zdrowiem i energia az czasami za bardzo. a szczepionki drodzy panstwo to media. prosze poczytac na ten temat. bo ja z kolei zadam pytanie czy ktos z panstwa wie jak objawia sie chocby odra? wiele z was teraz uzyje wyszukiwarki. i bardzo dobrze. bo wiekszosc ze szczepiacyhc tu osob tak jak a kiedys nie miala pojecia o objawach odry, o leczeniu ospy, itp. kazdy z rodzicow wierze ze tak jest chce jak najlepiej dla swego dziecka. wy, szczepionkowcy uwazacie ze jestescie odpowiedzialni bo szczepicie, ja uwazam ze jestem odpowiedzialna bo nie szczepie. nie neguje lekarzy, ale nie podzielam ich niektorych pogladow. coraz wiecej jest niedouczonych osob ktore gugluja w koputerze zeby stwierdzic czy moje dizecko naprawde ma ospe. wole zeby moje dziecko przeszlo rozyczke czy swinke. wlasnie po to zeby nie mialao jej np w ciazy. intersuje mnie takze to o czym Pani pisze a mianowicie dlaczego moje dziecko nieszczepione ma byc zagrozeniem dla Pani dziecka. chyab jest odwrotnie. przeciez Pani dziecko jest zaszczepione, po to sie szczepi (ponoc:)) zeby nie chorowac, po drugie po szczepiniu to Pani dzecko zaraz moje jeszcze kilka dni po wrpowadzeniu wirusa do organizmu. o tym zapewne wiele osob wypowiadajacych sie tutaj tez nie wie. system odpornosciowy czloweika znajduje sie w jelitach, stad biora sie wszystkie choroby. wysatrczy dobrze jesc i orgaznizm sam siebei obroni. niepotrzebne moim zdaniem sa do tego szczpeionki. przepraszam za dluga odpowiedz. ja tez musiala sie wyszczekac:) pozdrawiam i zdrowia zycze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać po Pani komentarzu można się 'wyszczekać' w kulturalny sposób :) Moje dziecko starsze do 3 lat chorowało tylko na trzydniówkę więc ten argument do mnie nie trafia. Co do szczepień, ja nie piszę o pojedynczych przypadkach gdzie decyzja o szczepieniu była konsultowana z lekarzem (nie czuję się kompetentna do podważania zdania pediatry do którego Pani chodzi z dzieckiem) albo gdy szczepienia były przesuwane w czasie ze względu na zdrowie dziecka, ale o nieszczepieniu bo ktoś coś tam wygooglował albo gdzieś coś słyszał i na tej podstawie uważa, że pozjadał wszystkie rozumy, a wszyscy lekarze wg niego to idioci (zaznaczam, że nie jestem osobą, która ślepo wierzy lekarzom). Niestety absolutnie nie przekonuje mnie argument o przechorowywaniu chorób zakaźnych bo historia pokazuje, że nie kończy się to dobrze. Co do świnki szczerze mówiąc sama byłam w szoku, że na to się szczepi bo mam dwóch chłopców i wiem jakie powikłania może spowodować świnka u dorosłego,ale pediatra zapewniła mnie, że w zasadzie nie notuje się już zachorowań odkąd wprowadzono szczepionkę (nie będę googlować żeby to sprawdzać bo jednak wierzę bardziej lekarzowi z mojej przychodni niż doktorowi google) jednak uważam, że jeśli nagle wszyscy przestaniemy się szczepić to te choroby wrócą, a ja akurat nie chciałabym żeby moje dzieci przechodziły przez to przechodziły.
      Co do tego czy dziecko zaraża po szczepionce nie będę się wypowiadała, ale zapytam o to lekarza przy kolejnej wizycie choć szczerze wątpię żeby tak było bo wtedy było by o wiele więcej zachorowań,ale tak jak napisałam skonsultuję to.
      Tak jak napisałam na końcu postu, nie miałam na celu nikogo szykanować, nie popisywałam się wiedzą, napisałam to co myślę jako matka, nie jako lekarz ani ktoś kto posiłkuje się wygooglowaną wiedzą. To był post o moich prywatnych odczuciach i wcale nie oznacza, że teraz będę chodziła po ulicach i rzucała kamieniami we wszystkich rodziców, którzy nie szczepili.
      Nie musi Pani przepraszać za długą wypowiedź, czytelnik nie musi się ze mną zgadzać, jeśli tylko potrafi swoje zdanie wyrazić w sposób kulturalny, nie obrażający ani mnie ani reszty czytelników nie mam nic przeciwko takim komentarzom :)
      Również pozdrawiam i również życzę zdrowia.

      Usuń
  20. jestem Nianią. Mamą nie jestem. Jeśli zostanę mamą, szczepilabym. Moja mama jest pielegniarką epidemiologiczna i trochę się o tym wszystkim nasluchalam. Moi Podopieczni byli szczepieni. Starsza normalnie zgodnie z kalendarzem, młodszy tak prawie bo zdarzało się choróbsko i nie był dopuszczony. Poza tym, mimo podejścia rodziców do nie podawania lekarstw np.na zbicie gorączki itp., szczepią. Mały dodatkowo został zaszczepiony na te wszystkie "koki" ale dlatego, że siostra w przedszkolu. Dzięki mamie znam ew możliwe NOP ale odpukać nigdy nie musiałam się z tym zmagać (wiadomo, siedząc z dzieckiem 9g muszę być czujną-a szczepienia zwykle są w tygodniu).
    Nie rozumiem idei nie szczepienia. Ale jak mój mąż mówi - świata całego nie zbawisz :|

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja, jako matka jestem przyczajona jak tygrys, zawsze. Przed każdym szczepieniem moje dziecko ma wykonywane badania krwi (morfologię pełną z rozmazem, CRP), moczu. Jestem przewrażliwiona, bo Marysia ma neutropenię fizjologiczną i mimo ogólnego dobrego stanu zdrowia i dobrej odporności na choroby, jej wyniki często odbiegają od normy (leukocyty). Nie rozumiem szczepienia dzieci, bo tak, bo wygląda na zdrowe. Nie rozumiem także szczepienia dzieci wszystkim czym popadnie i najlepiej na jednej wizycie. Kalendarz szczepień można nieco zmodyfikować i rozłożyć w czasie niektóre szczepionki. Wiem, że jak powiem, że mojej córce nic po żadnej szczepionce nie było, to ktoś mi zarzuci, że każde dziecko może inaczej zareagować, jednak nie w tym rzecz. Zbyt duże obciążenie układu odpornościowego dziecka może się źle skończyć i wszystko (nawet szczepienia) trzeba robić z głową i w żadnym wypadku z nich nie rezygnować, przecież szczepienia ratują ludzi przed epidemiami, a moda na nieszczepienie może szybko przywrócić do życia polio, koklusz, czy jak obecnie odrę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ci za rzeczowy i bardzo mądry komentarz. Podpisuję się wszystkimi kończynami pod tym co napisałaś :)

      Usuń
  22. My szczepimy i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  23. Bałabym się nie zaszczepić dziecka na podstawowe choroby, np. na ospę, gruźlicę czy tężca. Sama nie wiem... Dbanie o odporność dziecka też odgrywa dużą rolę - świeże powietrze, aktywność,zdrowe odżywianie i dużo uśmiechu - to najlepsza szczepionka.

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem tego samego zdania co ty . Nie wyobrażam sobie żeby nie szczepić swojego dziecka .

    OdpowiedzUsuń
  25. Nieszczepione dzieci są zagrozeniem, dla naszych zaszczepionych. Ale pomyślcie, jakim zagrożeniem jesteśmy my, dorośli, szczepieni lata całe temu, gdzie szczepionka już wygasła..

    OdpowiedzUsuń
  26. W takich momentach, gdy słyszę o takich epidemiach to boję się o swoją córkę, która choć szczepiona to jeszcze ze względu na wiek - nie na wszystko i na przykład odra jeszcze przed nami. W pełni popieram tekst. U mnie tekst o szczepieniach leży nieskończony w roboczych od grudnia, ale ciągle nie mogę się zdecydować czy w ogóle go publikować a jeśli tak no to wypadałoby skończyć ;) /Justyna.

    OdpowiedzUsuń
  27. Jakieś 1,5 roku temu bym się z Tobą całkowicie zgodziła. Nie dziś. Szczepiłam bo uważałam to za najlepsze dla moich dzieci. Gdybym mogła cofnąć czas postąpiła bym inaczej. Dziś moja córka po NOP. Choroba nieuleczalna z którą będziemy walczyć do końca życia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP