28 kwietnia 2015

Trzepak.


- Co to?
- Które?
- No to. Tutaj.
- To jest synku trzepak.
- Do czego to jest?
- To jest synku miejsce do przesiadywania? :)
- Do czego?????????????

Tak, moje dzieci na widok trzepaka robią wielkie oczy, a mi poza znienawidzonym trzepaniem dywanów kojarzy się głownie z wieloma godzinami spędzonymi na tymże ustrojstwie ze znajomymi. Zwisało się z takiego trzepaka, robiło się przewroty, wymyki i co tam jeszcze do głowy przyszło. Rozmawiało się o wszystkim i o niczym, zawierało się znajomości i poznawało pierwsze miłości. Trzepak był niemym obserwatorem zabaw, sercowych rozterek czy dziewczyńskich ploteczek. Był na każdym osiedlu i zawsze było na nim pełno dzieciaków. 

Graliśmy w gumę. Również godzinami i namiętnie. Kondycję mieliśmy jak niejeden maratończyk. Wystarczyło zebrać się w trzy osoby, a jak nie dało rady to wykorzystywało się ławki, drzewa, płoty, krzesła czyli cokolwiek o co gumę dało się zaczepić. Gumę miała każda dziewczyna, a szczytem marzeń była guma kolorowa, a nie taka zwyczajna  z pasmanterii. To dopiero był wypas :)

Poza gumą grało się w sznura, albo skakało na skakance. Dzisiaj dostałabym pewnie zawału skacząc, a wtedy można tak było setki razy. Do przodu, do tyłu i ze skrzyżowanymi rękoma.

Podchody i chowanego. Właziliśmy gdziekolwiek, znaliśmy na wylot każdą możliwą podwórkową kryjówkę i każdy szlak, a jednak nie przeszkadzało nam to w poszukiwaniu nowych miejsc umożliwiających schowanie się i przeczekanie, aż wszyscy inni zostaną odnalezieni. Znaliśmy nasze podwórka i podwórka naszych kolegów na wylot, to był nasz teren.

Chodniki były kolorowe. Każdy miał w posiadaniu kredę, jak los sprzyjał to nawet kolorową. Rysowaliśmy na chodniku ludzika i graliśmy w klasy. Do dobrej zabawy wystarczył chodnik, kreda i jakikolwiek kamyk. Skakali wszyscy, dziewczyny i chłopcy.

W ganianego, albo w berka. Do upadłego. Pot lał się z czoła, płuca ledwo dawały radę, ale nikt nie dawał za wygraną. Biegaliśmy jak szaleni byle nikt z uciekinierów nie zdążył 'zaklepać'. Nikt nie chciał być berkiem więc każdy gnał ile sił w nogach żeby berek go nie dogonił. 
 
To czy  w gumę czy w berka, w klasy czy w chowanego nie było ważne bo wszystko i tak zaczynało i kończyło się na trzepaku. 
Czasem, choć moje dzieci jeszcze są małe i ich to nie dotyczy, mam wrażenie, że teraz wszystko zaczyna się i kończy przed komputerem :(

























Zdjęcie pobrane z Wikipedii.

22 komentarze:

  1. Ja pochodzę z domków, więc trzepaka nie było :) ale w gumę się skakało, w klasy również.. :) a i kreda (zabrana podczas przerwy w klasie) tez się znalazła :)))

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też całe życie mieszkałam w domku, dopiero po ślubie przeniosłam się do bloku, ale trzepak koło naszego domu był :)

      Usuń
  2. Moje dzieciaki mają trzepak na podwórku u teściów, wiedzą do czego służy :) musiałam im to pokazać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, jestem ciekawa czy dałabym jeszcze radę coś 'wywinąć' na trzepaku, choć pewnie skończyłoby się na 'urazówce' :D

      Usuń
    2. Na górnej rurce się bałam, że sobie coś zrobię :)

      Usuń
  3. Oj czasy bardzo się zmieniły, pamiętam dobrze te wygibasy na trzepaku :)) swoja drogą, trzepak teraz spotkać to nie lada wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Choć u nas akurat jeden jest mimo tego, że to nowe bloki. Ale dzieciaków to tam raczej nie ma tak jak za moich czasów :)

      Usuń
  4. Niestety to prawda, teraz kończy się przed komputerem, tabletem czy smartfonem. Zapytasz pierwsza z brzegu dziewczynke w wieku 2-3 klasy sp czy ma ochotę zagrać w gumę to zrobi wytrzeszcz i powie, że ma lepsze gry w domu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja jako dziecko ze wsi, miałam własne podwórko, kuzynostwo i dzieci sąsiadów. Spora grupa map była, w różnym wieku. Guma, skakanka, linka, klasy, pajac itd, kolorowa kreda. Jako harcerka, a wcześniej zuchy podchody znałam, najlepsze w lesie. Strasznie zazdrościłam kuzynce z miasta tego, że trzepak miała na podwórzu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeniosłam się w krainę wspomnień :) Boję się, że ta moja mała nie zazna takiego fanu. Trzepaka na osiedlu nie ma, chodniki kamieniste- nie da rady po nich gryzdać. Kiedyś to była zabawa :D Narysować na parkingu dom kredą lub połamaną cegłą i był ubaw na długie godziny, a nawet dni! A jak skosili trawę? Suche siańsko znosiło się na kupy i robiło "gniazda" i inne bazy. Aż mi się błogo zrobiło na te wspominki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety tamte czasy już nie wrócą a szkoda. A u nas trzepaków jak na lekarstwo bo wszystkie odeszły do lamusa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak tak wspominki. Na karzdym blogu ludzi po czy przed 30 musi sie pojawic post trzepakowy. Mamy sentyment do naszego pieknego i zupelnie innego niz dzisiaj dziecinstwa. Ja taki post popelnilam miesiace temu nadal jednak jest na liscie Popularnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby starość? :) Te wspominki to też chyba domena tych co mają dzieci bo gdyby nie mój młody to w życiu bym nie zwróciła na ten trzepak uwagi, a dzieci szybko potrafią nam przypomnieć, że jesteśmy z innego świata :)

      Usuń
  9. oj jak to dawno temu było. Dziś dzieciaki nie znają większości "naszych" zabaw :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Eh, stare dobre (trzepakowe) czasy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniałe wspomnienia. Też pamiętam zabawy przy trzepaku na podwórku. Robiliśmy różne "bazy" w krzakach, bawiliśmy się i biegaliśmy bez komórek, bez zegarka, a rodzice i tak zawsze wiedzieli gdzie jesteśmy i jak była pora do domu to nas wołali. Inne czasy...? A może inne wychowanie?

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też mam takie wspomnienia z dzieciństwa :) trzepak, guma i cały dzień dziecko zajęte.

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj ja też mam takie wrażenie, ale tylko w tygodniu deszczowym, bo tak to zapoznaje dzieciaki z tymi zabawami sprzed lat...i trzepak mają już opanowany do perfekcji i wchodzenie po drzewach...chociaż chowanego w trawie mi się nie podoba, trudno sprać plamy...

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam podobne wspomnienia. Pamiętam, że granie w szukanego nazywaliśmy "cegiełki", bo kto te cegiełki zburzył, musiał zacząć szukać od nowa. Były też guma, paletki, wrotki, trzy ognie, czy siatkówka na boisku szkolnym. Kurczę, to były czasy! A teraz dzieci widuję na podwórku, i owszem, ale zawsze wgapiają się w smartfony...

    OdpowiedzUsuń
  15. my ze znajomymi graliśmy w siatke przez trzepak :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety komputer jest stalym elementem zycia teraz, czy tego chcemy czy nie. Trudno nie miec w obecnych czasach komputera i polaczenia ze swiatem, ale tez nie chce zaczynac i konczyc przed monitorem. O ile z nie-zaczynaniem idzie mi dobrze, bo rano nie mam czasu, o tyle z konczeniem jest juz gorzej.. Moje Dzieci wychowywane w domu, maja trzepak, robia na nim kielbaski LOL I to mlodsza corka nauczyla starszego syna, hehehe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja mam tą samą przypadłość. Z kończeniem mam duuuży problem, na szczęście moje dzieci już wtedy śpią więc nie widzą ile matka siedzi przed kompem :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP