Mamy kilka minut do wyjścia, co ja gadam w zasadzie już nas nie powinno być w domu i kilka minut to my mamy spóźnienia, albo nawet więcej niż kilka, które raczej trudno będzie nadrobić z czterolatkiem. W pośpiechu zakładamy kurtkę, czapkę i buty. Ubieram się ja. Uff może jednak nie trzeba będzie tak pędzić. Chwytam za klamkę od drzwi wyjściowych i ....tadam!!!! Pada sakramentalne:
MAMOOOO KUPA!!!!!
Wtf? Teraz? Na pewno ci się chce? Może wytrzymasz godzinkę, albo dwie? Może się pomyliłeś? Przecież niedawno robiłeś? - z góry możecie założyć, że zadawanie tych pytań jest totalnie bezsensowne bo na każde z nich wasze dziecko odpowie zdecydowanym tonem, że tak właśnie teraz musi koniecznie załatwić grubszą potrzebę i w nosie ma to, że jest ubrane po zęby i to wy będziecie musieli je z tego wszystkiego na nowo rozpakować, a potem oczywiście wpakować od nowa.
Mając dziecko nie możesz być pewien wielu rzeczy. Dzieci są nieprzewidywalne,
nigdy nie wiesz co wymyślą i do czego mogą być zdolne, ale tego, że
spotka was klątwa kupy możecie być pewni tak samo jak tego, że po nocy nadchodzi dzień. Prędzej czy później dopadnie każdego rodzica i to rzecz jasna w najmniej odpowiednim momencie.
Do dziś pamiętam najbardziej naznaczoną w naszym życiu przez klątwę kupy sytuację kiedy to dzieciątko nasze starsze licząc sobie zaledwie trzy miesiące, pięknie przyodziane (oczywiście po same zęby bo to luty był) prawie już na klatce schodowej zaczęło roztaczać wokół siebie niepokojący zapach. Źródło zapachu umiejscowione było rzecz jasna w dość pokaźnej formie w pampersie dzieciątka. Rozbieranie, przebieranie, zmiana pieluchy, ponowne ubieranie - efekt....spóźniliśmy się na chrzest dziecięcia :)
U nas było podobnie. Wychodziliśmy na zdjęcia przed chrztem i też okazzało się, że oczywiście kupa się zrobiła. Mało tego, rajstopki zostały uwalone i musieliśmy zalożyć kolorowe, które się wyłaniały co chwilę spod spodni :-)
OdpowiedzUsuńdla nas to zawsze była cudowna wymówka i usprawiedliwienie spóźnienia. Przepraszamy, ale na samym wyjściu kupa :))
OdpowiedzUsuńBo temat kupy to jeden z głównych punktów prawa Murphy'ego. Im bardziej, piękniej, wielowarstwowo ubierzesz dziecko, tym większe prawdopodobieństwo kupy, upaprania sie po pachy i spóźnienia. Przerabiamy to wciąż i wciąż;)
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć :)
UsuńTak, zawsze jak już jestem przy drzwiach wyjściowych czuje tę woń :D
OdpowiedzUsuńPamiętam te chwile. Najpiękniejsze z nich, to: 1/ kupa w barze w Kołobrzegu gdy byliśmy na rybce. Właściciel bezbłędny - kazał przewijać na stole (Matka zawsze miała w wózku ręczniki, ceraty itp.), 2/ kupa w kolejce do specjalisty - poczekalnia pełna niemowląt, małe wąskie krzesełka - Matka dziecię na kocyk na podłodze i jechała z przewijaniem.
OdpowiedzUsuńCórka ma problemy z tymi sprawami więc gdy mówi, że chce to chce i kuniec. Choćby samolot miał odlecieć.
Fajny tekst
O właśnie zapomniałam wspomnieć, że jak dziecko woła to znaczy, że to jest tu i teraz, a nie za chwilę jak znajdzie się gdzieś ustronne miejsce :)
Usuńdlatego jednym z kilku gadżetów dla dzieci i rodziców, które ja sobie chwalę jest nocnik turystyczny. Nie rozstajemy się z nim :)
UsuńDzieci to bardzo ciekawe stworzenia posiadające umiejętność robienia różnych niespodzianek w najmniej oczekiwanym momencie ;) Kiedyś w kościele, cisza a mój syn na pół kościoła prrrrr i poszło ;)
OdpowiedzUsuńMama zawsze opowiada mi inna historię. Ja mała, oni na pokazie jakiś tam garnków, dziecko znudzone, Pani gotuje. Podaje mi jakieś tam pyszności z owego gara i zachwala je pod niebo a ja na cały głos: Fuj! Ohydne! Mina owej babki ponoć bezcenna ;)
Zdarzyło się kilka razy :)
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej rozwala moment, kiedy Młody wykąpany, przyodziany czysty pajacyk, świeżutka pieluszka, a tu... stękanie:) Masakra:)
OdpowiedzUsuńO to też pamiętam :)
UsuńChyba każdy to zna z doświadczenia ;) Tak, dziecko jest zdecydowanie nieprzewidywalne :)
OdpowiedzUsuńMoja Julka też była mistrzem robienia kupy w nieodpowiednich momentach, na szczęście jej to przeszło :p
OdpowiedzUsuńA jak już wyjdą z pieluch, to w korku najlepsze jest...mamo, kuuupę!
OdpowiedzUsuńTaaaak, w korku, albo dokładnie w każdym innym miejscu gdzie absolutnie nie ma gdzie tej kupy zrobić :)))
UsuńU nas jeszcze nie do końca wyszliśmy z pieluch, ale już się boję podobnych sytuacji:). Będzie się działo...
OdpowiedzUsuńOj znam to! Najgorzej jest jak Mała Zet w odświętnej sukience robi skupioną minę i już wiem czym to się skończy. Po chwili widzę wielki kleks na ubranku. To nic, że jesteśmy już spóźnieni przynajmniej pół godziny! Trzeba szybko przygotować jej nowe ubranie i rozebrać, umyć, ubrać w czyste ciuchy. Najlepiej zaprać ubrudzone ciuchy bo później nie zejdzie ... to oznacza +30 min do spóźnienia
OdpowiedzUsuńKlątwa kupy - rozłożyłaś mnie na łopatki tym tytułem. Ale to niezaprzeczalne - dopada każdego ;)
OdpowiedzUsuńBo jak to tak iść na swój chrzest z pełnym brzuszkiem ;) /Justyna.
OdpowiedzUsuńJest też klątwa siku. Czyli jak wchodzisz do Kościoła, jak zapięte w foteliku dziecko, jak akurat wyszłaś z domu. I zawsze wtedy, kiedy sekundę wcześniej zapytałaś, czy aby nie potrzebuje siku :)
OdpowiedzUsuńMoim przeszło, ale dobrze pamiętam ,,mamo kupa" a my juz pod furtką :)
OdpowiedzUsuńJesteś Mega !!! rozbawiłas mnie na cały dzień :) ale ... taka prawda ! nie można zaprzeczyć
OdpowiedzUsuńu nas też tak jest :)
OdpowiedzUsuńalexanderkowo.blogspot.com
Odpukać jeszcze nas to nie spotkało...
OdpowiedzUsuńMój synek ma dopiero 2,5 miesiąca, ale chłopina ma chyba wyczucie czasu - zawsze jak gdzieś mamy wyjść to kupa jest przed wyjściem (ale w czasie gdy mamy w planach jeszcze zmianę pieluchy), albo niedługo po powrocie do domu :D
OdpowiedzUsuńJa to zawsze twierdzę, że dzieci mają wyczucie czasu ;)
OdpowiedzUsuń