19 czerwca 2015

Za mudurem panny sznurem...



























Jak już kiedyś pisałam od przyszłego roku Tymko pójdzie do nowej szkoły. No i tak się złożyło, że wczoraj było zebranie w tej nowej szkole. Takie tam informacyje pitu pitu gdzie dzieci przyprowadzać, gdzie odbierać, czy na religię mają chodzić i co będą robiły na świetlicy.


W tym całym zlepku mniej lub bardziej ważnych informacji pojawiła się też kwestia szkolnych mundurków. O ja głupia Matka Polka zwolenniczka mundurków, popierająca je całym sercem i podpisująca się pod tematem szkolnego umundurowania 'obiema rencyma'. Głupia i naiwna, zupełnie nie zdająca sobie sprawy z tego, że temat mundurków nie jest wcale taki prosty jak mi się wydawało.

Cała idea piękna i słuszna. Dzięki mundurkom nie ma podziałów, nie ma że ten ma bluzkę z lumpeksu, a tamten z Lacoste choć w sumie obie marki na L. Nie będzie się nikt wychylał i mamoną bił po oczach. Będzie ładnie, schludnie i jednakowo.
Ale jak to zwykle bywa z utopiami - nie istnieją.

Mundurki w szkole to jak się okazało niezły biznes. Otóż dzieci obowiązuje bluza polarowa i koszulka polo w konkretnym rzecz jasna kolorze i z wyhaftowanym logo szkoły. Bluza bagatela ponad pięć dyszek, koszulka ponad trzy dyszki. Ok niecała stówka jest do przełknięcia.

Ale zaraz, przecież dzieć cały tydzień nie będzie pomykał w jednej polówce bo z doświadczenia wiem, że bluzka dziecięciu to wystarcza na jeden dzień, no góra dwa jak się będzie  z daleka od prac plastycznych i kolegów trzymał co jest prawie nierealne. Toteż koszulek trzeba kupić minimum dwie i prać, prać i prać. I wyprasować jeszcze by trzeba co by jak człowiek wyglądał.

A co jak nie wyschnie? Ano może ubrać jakiś zamiennik oczywiście w kolorze oryginału, ale nie jest to mile widziane i najlepiej żeby nie stało się procederem powtarzającym się. Nie pojawiło się też wyjaśnienie co jak kogoś nie stać choć sądząc po długości kolejki zamawiających mundurki takie przypadki w przyrodzie tfu! na zebraniu nie wystąpiły.

Trudno jak się powiedziało A to trzeba powiedzieć B i moje dziecię od września będzie pomykało w szkolnym mundurku, dobrze, że jak to podsumował PM nie musi mieć szkolnych gaci ;)

12 komentarzy:

  1. Ha! a wiesz, że jak byłam małym dzieckiem to chciałam, żeby w szkole były mundurki?:) Podobało mi się to, że można się wizualnie utożsamiać ze szkołą:) A teraz też myślę, że to fajna sprawa, bo rzeczywiście nie dyskryminuje dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi też podobają się mundurki, ale szkoda że państwo nie dokłada do tego interesu.. koszulka za 30 zł??? Chyba lekka przesada, bo na pewno był na te mundurki jakiś przetarg i na pewno by się znalazło taniej, ale jak piszesz - niezły biznes.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja w liceum nosiłam mundurek. Taka była tamtejsza tradycja. Fajnie, że można było odkupić od klas kończących szkołe i dzięki temu wychodziło dośc tanio ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mundurki fajna sprawa...ale ich ceny...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mundurki dla mnie to głupota.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też jestem zwolennikiem szkolnych mundurków. Nie ma wychwalania się oryginalnymi metkami itp. chociaż zawsze pozostają jeszcze buty, gadżety, plecaki... Choćbyśmy nie wiem jak się starali to nie uda nam się całkowicie zatuszować tej bariery. Szkoda, bo dzieciaki teraz rosną w przekonaniu, że im masz więcej tym jesteś lepszy :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również jestem za mundurkami, bo niektórzy uważają, że szkoła to rewia mody i ubierają dzieci niczym z żurnali. We Włoszech chodzą w tych mundurkach od niepamiętnych czasów i jakoś nikt się nie żali.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez jestem za mundurkami. Za granicą potrafią się zorganizować, wybrać ładne mudnurki na lato i zimę, wyznaczyć kolory obowiązujące w szkole i wszyscy się tego trzymają. A u nas? Trochę kiepsko z tym...

    OdpowiedzUsuń
  9. Uważam że mundurki to fajna i praktyczna rzecz. I powinna być w każdej szkole bo jak widzę czasem te skąpo ubrane gimnazjalistki to aż mi niedobrze.

    OdpowiedzUsuń
  10. Samo słowo "mundurek" kojarzy mi się z białą bluzeczką, np. granatowym żakietem lub marynarką i spodniami na kant lub spódniczką. Obecny mundurek w pobliskich szkołach - zwykły chiński T-shirt z logo szkoły w kosmicznej cenie to nieporozumienie totalne. A dzieci rosną i co roku trzeba zaopatrywać się w nowe, albo kupić na dłużej, ale uczeń wygląda jak siódme dziecko stróża.

    OdpowiedzUsuń
  11. :)) Mi też idea mundurków szkolnych się bardzo podoba, przynajmniej w podstawówce. Ale, że na tym niezły biznes kroją? Też mnie to nie dziwi w dzisiejszych czasach :) / Agata

    OdpowiedzUsuń
  12. Niezły biznes :) u córki w szkole zrezygnowano z mundurków jedni chodzili inni nie i robił się cyrk. Ja pamietam fartuszki szkolne to był hicior :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP