Ałłłłł......
O tak, to dziś nastąpiło zderzenie z rzeczywistością. Po długiej przerwie, błogim lenistwie i namiastce wakacyjnego szaleństwa budzik zadzwonił o 6.35 i bezlitośnie oznajmił koniec błogiego snu.
Starszak odstawiony do szkoły. Młodszy (możecie rzucać kamieniami) usadzony z tabletem. Ratuję się kawą. W kolejce czeka pranie, sprzątanie i zakupy.
Ostatnie kilka dni spędziliśmy nad jeziorem. Było cudnie. Ludzi tyle, że jak się odważyłeś podnieść stopę to na bank ktoś ci to miejsce zajmował. Człowiek na człowieku dosłownie. W około wszędobylskie wdzierające się w mózg dźwięki tak zwanej muzyki tanecznej. Wzrok zaatakowany nadmiarem neonowych kolorów i strójów a'la lalka barbie czy 'typowy Polak' (czyt. za krótkie spodenki, za obcisłe kąpielówki czy skarpetki i sandały). Pogoda jak na Majorce (głupie porównanie bo nigdy tam nie byłam). No cudnie mówię wam. I nie ma w tym ani krzty ironii.
Co do tej pogody to przez te kilka dni miałam okazję zaobserwować sporo dość ciekawych sytuacji. Wcześniej gdy czytałam na różnych blogach o przegrzewaniu dzieci i nadgorliwych mamach trochę patrzyłam na to z przymrużeniem oka po cichu myśląc, że jest w tym odrobina przesady. Dziś pokornie przyznaję się, że nie miałam racji. Ludzie są dziwni. matki są dziwne.
Z nami na wyjeździe troje dzieci. Pierwsze lat 6. Drugie lat 4. Trzecie 4 miesiące. Starszaki w krótkich rękawach, i krótkich spodenkach, na głowach czapki z daszkiem. Maleństwo w samym bodziaku z krótkim rękawkiem albo w cienkim kaftaniku. Żar leje się z nieba więc w newralgicznych godzinach chowamy się w cieniu. Sama mam ochotę wskoczyć w strój kąpielowy, ale po pierwsze nie zabrałam, po drugie nie chciałabym ryzykować, że ośrodek się wyludni. Generalnie gorąco jak diabli.
Idziemy na spacer. W pewnym momencie mijamy kobietę pchającą wózek z doczepionym na stelażu fotelikiem. W środku dzieciątko na oko ok 5-6 miesięcy. Ubrane w grubą dresową bluzę, przykryte kocykiem. Budzi się we mnie zwierz. Mam ochotę podejść i ściągnąć koc z tego biednego maleństwa.
Jakiś czas później kolejne dziecko w głębokim wózku, ubrane po szyję, długi rękaw, długie spodnie. Masakra. Mija chwila i dla odmiany, spacerówka od połowy wyściełana folią. Na tej rozgrzanej folii śpi dzieciątko, praktycznie rozebrane, w pełnym słońcu.
Nie wiem co siedzi w mózgach tych rodziców, ale na bank nie jest to nic dobrego. Czy tak ciężko jest zrozumieć, że dziecko przykryte kocem w prawie 30 stopniach zwyczajnie się gotuje? Czy tak trudno zdać sobie sprawę z tego, że tak samo gotuje się dziecko rozebrane i położne w pełnym słońcu? Sami uciekamy do cienia, ubieramy się tak żeby było nam jak najbardziej wygodnie i komfortowo. Dbamy o to żeby nie dostać udaru, nie poparzyć się, nie przegrzać. Dlaczego dzieci traktujemy inaczej?
A może tak przeprowadzić eksperyment i posadzić rodziców ubranych po szyję i owiniętych w koce na plaży w południe? Albo rozebrać ich i położyć na jakiejś folii lub poliestrze (bo coś takiego wyścieła większość wózków) w pełnym słońcu?
Fajnie? Nie sądzę.
Kilka dni przed wyjazdem będąc z moimi chłopakami na spacerze (chłopaki w krótkich rękawach) przyuważyłam mamę z córeczką w wózku (dziewczynka ok 2 lat) ubraną w czapkę z dresówki (taką dwustronną), polarową bluzę i przykrytą kocem.
Nie mam świra na punkcie zimnego chowu bo samej prawie zawsze jest mi
zimno, a mój mąż śmieje się ze mnie, że nawet latem śpię w skarpetkach
;), ale na litość Boską nie ubieram z tego powodu dzieci latem w szalik i
rękawiczki. Zdaję sobie, że wszyscy chcemy dla naszych dzieci jak najlepiej, że wszyscy się troszczymy o nasze pociechy i nie chcemy im zrobić krzywdy. Znajdźmy więc w tej trosce i opiece jakiś sensowny złoty środek :))
P.S Temat ostro już zużyty, ale jak zauważyłam przez te kilka dni nadal NIESTETY aktualny.
Masz rację. Mam sąsiadkę notorycznie przegrzewającą swoje dziecko. Jest upał, a ona w wełnianym,swetrze. Nie mogę na to patrzeć
OdpowiedzUsuńSkąd ja to znam... Jestem za eksperymentem :)) wsadzić danych rodziców do takiego wózka, ciekawe co powiedzą...
OdpowiedzUsuńA gdzie nad jeziorem byliście??
www.swiat-wg-anuli.blogspot.com
A ze znajomymi wynajęliśmy domek w Skorzęcinie. Ludzi jak mrówek, ale naprawdę było super.
UsuńSkąd ja to znam . Tak jak piszesz temat oklepany na maksa , wszędzie o tym trąbią , ale matki chyba tego nie rozumieją . Przydałaby im się lekcja od norweskich matek , te nie mają problemu z przegrzewaniem , zdecydowanie nie mają ... :)
OdpowiedzUsuńŻal tych dzieciaczków :( Przykre to, że czasami rodzice, choć pewnie nieświadomie robią krzywdę dzieciom przegrzewając je. Ja sporo czasu walczyłam z moją mamą, która często przed wyjściem od nich pytała mnie a gdzie ma Krzysiu czapkę. Latem czapka z daszkiem czy chustka to rozumiem, bo trzeba przed słońcem chronić, ale wiosną, gdy nie było wiatrów, a słońce nie grzało nie nosił już czapeczki takiej bawełnianej. A mama przeżywała, że przecież zimno to tamto i sramto. Za każdym razem jak mi mówiła, że mam mu założyć czapkę to odpowiadałam, że ok, ale jak sama też założy sobie. Ode chciało jej się już komentować.
OdpowiedzUsuńe tam. sama usłyszałam w środę chyba, że wieje mocny wiatr i powinnam ubrać dzieciom czapki z daszkiem bo uszy trzeba chronić. Gdy dałam odp ze taka czapka uszu nie ochroni, wiec po co ubierać, tym bardziej ze ponad 20 stopni w cieniu, to był foch :)
OdpowiedzUsuńna procesji widziałam tez panią, która wnukowi na sile usiłowała zakryć uszy słomianym kapeluszem, który wnuk miał na głowie. ale cóż poradzić. taki sam temat rzeka, jak "dieta" matki karmiącej
Hmmm....nawet nie wiedziałam,że jak moi mają czapki z daszkiem to uszy chronią ;) Swoją drogą zapalenie ucha w 90% nie jest od wiatru, ale od kataru. Z tym, że o tym mało, która 'ciocia dobra rada' wie :)
Usuńteż zauważam, że temat wciąż aktualny... niestety! Ja też wokół siebie widzę mnóstwo przegrzewanych dzieciaków i ręce mi opadają. Osttanio przy 27 stopniach widziałam dziecię w gondolce przykryte pokrowcem zimowym. Myślałam, że śnię...
OdpowiedzUsuń26 stopni na dworze, idę z Hanią przez miasto- Hania ubrana w sukieneczkę, sandałki i kapelusik. Mija Nas starsza kobieta. Zaczepia mnie i mówi "Temu biednemu dziecku jest zimno". Miałam na języku niecenzuralne wyrazy- nie lubię, jak ktoś mi mówi - zwłaszcza obcy, że mojemu dziecku jest zimno, więc mówię do niej "raczej nie" i ominęłam babsztyla. Przepraszam za słowa, no ale... aż się gotowało we mnie.
OdpowiedzUsuńJesteśmy w biedronce. Jakieś dziecko płacze przy kasie obok, patrzę... a dziecko (około 9 miesięcy) ubrane w skarpety, spodnie sztruksowe, adidasy, koszuleczka i rozpięty sweter!!! Policzki bordowe, włoski mokre od potu i biedactwo płacze, a matka nie wzruszona, ubrana w dzianinową sukienkę- na dworze 32 stopnie.... masakra!
To jest częsta tendencja, rodzic prawie w samych gaciach, a dzieciak ubrany po uszy. Kumam, że takiemu leżącemu w wózku może być odrobinę chłodniej, ale bez przesady nie aż tak żeby go w swetry ładować.
UsuńJa mam to nieszczęście, że chwilowo mieszkamy z teściami - poprzednie mieszkanie sprzedaliśmy, nowego jeszcze nie odebraliśmy od developera. Teściowa non stop mi wyrzuca, że Junior jest za cienko ubrany. Dla niej, póki dziecku pot po tyłku nie leci to znaczy że mu zimno. Na szczęście, ja jestem typem człowieka po którym tego typu uwagi raczej spływają - sama wiem co dla niego dobre. Jeśli ja - zmarzluch - mam ochotę rozebrać się niemalże do rosołu, to Młodemu na długi rękaw i pod kocem też byłoby pewnie za gorąco ;-)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci w domu czy lato czy zima biegają w skarpetkach bez kapci. Osobiście sobie tego nie wyobrażam bo chyba by mi stopy odpadły z zimna, tak już mam i nic na to poradzić nie mogę, ale skoro im dobrze to np nie widzę powodu, dla którego miałabym im zakładać kapcie choć też często słyszę, że powinni je mieć. Zawsze wtedy odpowiadam, że mieć to mają z tym, że w szafie :)
UsuńZgadzam się w 100%! Moje znajome notorycznie zwracają mi uwagę, że ja za cienko ubieram dzieci. I tak np. ostatni grill 25 stopni a ich dzieci po same uszy w długich rękawach! No bo chyba dopiero przy 30tu można zdjąć bluzę maluchowi... . Nie wiem, lekarze trąbią, żeby dziecko ubierać z głową, ale przecież matka mądrzejsza.
OdpowiedzUsuńWczoraj na placu zabaw zwróciłam uwagę na roczną dziewczynkę, która nie miała nakrycia głowy, a o godzinie piątej we Włoszech słońce naprawdę jeszcze mocno grzeje. Gaja nosi kapelusz, chociaż nie chce, ale wolę, żeby go miała, bo nigdy nic nie wiadomo. Na szczęście nikt mi nie wyrzuca, że jest za cienko ubrana, bo chyba bym szału dostała :).
OdpowiedzUsuńTakie przegięcia w drugą stronę też się niestety zdarzają. Słońce grzeje jak diabli, a dzieciaki z gołymi głowami, nic tylko czekać aż udaru dostaną.
UsuńTakie tematy w sezonie letnim powinny być wręcz katowane po to, by zwrócić na to szczególną uwagę! Nie ma co odpuszczać tylko dlatego, że ktoś już na ten temat pisał - piszmy więc do skutku !
OdpowiedzUsuńWiesz co kochana sama śpię aktualnie w skarpetkach i bluzie. Tak mambz przyzwyczajenia. Ale na dwor ubieram się adekwatnie do temperatury i tak samo ubieram Małego. Ostatnio szłam na plac zabaw, Antek krótki rękaw i krótkie spodenki, mija nas spacerówka z dzieckiem ciut mlodszyn bądź ciut starszym i co? K***a jego mac ? miało śpiworek zimowy! Zdębiałam!!
OdpowiedzUsuńUff dobrze wiedzieć, że nie tylko mi jest zimno ;) A zimowego śpiworka to tylko pogratulować mamusi tego biednego dziecka.
UsuńJa również kilka osób widziałam z wózkami i śpiworkami zimowymi, zwłaszcza w maju. .
Usuńwww.swiat-wg-anuli.blogspot.com
Ja raz dostałam zjebkę gdy moje dziecko rozebrane wprawdzie w wózku miało czape na uszy zaciagniętą porządnie bo je przegrzewam, ale wtedy zapalenie ucha i zatok było, latem, masakra...ja zawsze noszę parę warstw a potem ściągam choć głupio zazwyczaj wyglądam ja ubrana po szyję a chłopcy w krótkim rekawku bo im ciepło...gdy było 18 stopni i słoneczny dzień widziałam dzieci w kombinezonach welurowych lub z misia i nie chce wiedzieć czy mieli coś pod spodem...
OdpowiedzUsuńgdy szłam z Kubą na spacer widzialam kobietę z wózkiem, było juz ciepło słonce grzało ładnie był to marzec, a te malutkie dziecie w kombinezonie zimowym.... i sie ta matka dziwiła czemu te dziecko płacze...
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o nakrycie głowy- Młoda ma je zawsze przebywając na słońcu- ale jest to cienka bawelniana chusteczka lub czapka z daszkiem. Ostatnio spacerując widziałam matkę z dzieckiem. Krótkie spodenki i uwaga polarowa bluza około 30 stopni w cieniu...gdzie sens, gdzie logika, gdzie myślenie
OdpowiedzUsuńTemat ciągle aktualny. Mam czasem wrażenie, że trochę przez starsze pokolenie, które wmawiam nam ciągle, że dziecku jest zimno, że musi mieć czapkę, że musi mieć sweterek itp.Mam wrażenie, że zapominają, że to nie lalka tylko, mały człowiek, który odczuwa temperaturę tak samo jak my dorośli (no może potrzebuję odrobinę więcej ciepła).
OdpowiedzUsuńU nas odwrotnie, siedzę w domu z Milą od 2 dni w ciagu dnia, bo boję się, ze mi się dziecko biedne przegrzeje w tym upale.
OdpowiedzUsuńTeż o tym jakiś czas temu pisałam http://dwaplusjeden.com.pl/buch-jak-goraco-uch-jak-goraco-puff-jak-goraco/
OdpowiedzUsuńMnie cały czas szokuje widok dziecka śpiącego w śpiworku (przypominam,że mamy czerwiec!), lub przy temp +25 przykrytego kocem i płaczącego, czemu się dziwi jego opiekun kwitujac sytuację "mam syrenę", żałuję że nie podpowiedziałam żeby pan odkrył dziecko...
Dla mnie to jest chore.