23 lipca 2015

Moje lepsze dziecko.




Patrzę na moje dzieci, które w tej chwili kiedy ja próbuję się skupić i napisać cokolwiek sensownego, wariują jak dzikie osły, skutecznie uniemożliwiając mi zebranie myśli. Patrzę i mam ochotę obu jednakowo wysłać w tym momencie w kosmos żeby choć przez chwilę mieć odrobinę spokoju. Jeden i drugi irytują mnie w dokładnie taki sam sposób i obu tak samo mam ochotę się w tym momencie pozbyć.

Cztery lata temu kiedy leżałam w szpitalu wiedząc, że może nie za moment, nie za godzinę, ba nawet nie za dziesięć godzin, ale w końcu tak czy inaczej urodzę drugiego syna, zastanawiałam się nad tym czy będę umiała go kochać tak samo jak tego, którego z drżeniem serca i wszelkimi maminymi obawami zostawiłam w domu. Czy będzie dla mnie tak samo ważny, czy to samo będę czuła przytulając go, nosząc na rękach, złoszcząc się na niego?

Wariują nadal kompletnie nie zwracając uwagi na moje upomnienia i prośby o chwilę ciszy. Jeden prowokuje drugiego, nakręcają się nawzajem, a we mnie wzbudzają coraz większą frustrację. Dawno powinni już spać, ale dziś mecz, a oni uwielbiają oglądać mecze z tatą więc pozwoliliśmy. Już żałuję. 

Wróciłam ze szpitala. Na widok synka, który został w  domu do oczu napływają mi łzy. Mamusia już jest przy tobie. Przytulam go, całuję. Był sam, no dobra był z nim tata i babcia, ale to nie to samo, mnie z nim nie było, muszę mu to wynagrodzić. Przecież to on jest ten pierwszy, ukochany mamusi synuś. Kocham go nad życie. 

Stworki powoli się uspokajają chyba po setce upomnień i dzikich szaleństwach trochę wytracili ze swojej niespożytej energii. Patrzę jak powoli się wyciszają, kładą obok siebie na tapczanie, uspokajają się. Już mnie nie irytują, to był tylko chwilowy stan. Patrzę na nich i zastanawiam się czy przez te cztery lata coś się zmieniło. Czy nadal boję się, że nie będę umiała kochac ich tak samo?

Nie, teraz jestem już mądrzejsza, teraz już wiem, że to zwyczajnie niemożliwe. Każdego kocham bezwarunkowo- to nie podlega dyskusji- ale każdego trochę inaczej. Starszy to wrażliwiec, ale odziedziczył chyba po mamie niechęć do okazywania uczuć. Młodszy to mały, pyskaty, mądrala, ale jednocześnie pieszczoch, który wymaga mnóstwa czułości. Każdy jest inny, każdy inaczej okazuje swoje uczucia, każdy wymaga innego rodzaju uczuć.

Nie ma lepszego i gorszego dziecka, lepszej i gorszej miłości - jest po prostu inna.


13 komentarzy:

  1. A serce mamy ma gigantyczną pojemność! Dla każdego jest dużo miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba obawa każdej mamy decydującej się na drugie dziecko - czy będzie potrafiła je pokochać. Wiem, że za jakiś czas na pewno będziemy chcieli postarać się o drugie dziecko i też mam tą obawę, ale wiem też, że serce mamy to jak studnia bez dna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Dla każdego dziecka mama ma tyle samo miłości.

      Usuń
  3. W sumie to się nie dziwię, że Cię czasem irytują. :)jedno ciężko czasem ogarnąć a co dopiero dwójkę :) podziwiam, bo ja bym chyba za okno ich wystawiła ;)))

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ważne jest to, że kochasz obu i stosownie do ich potrzeb i charakteru :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam identycznie;) A teraz kocham jedno,kocham drugie i kocham oboje na raz, tak samo silnie, ale inaczej;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak ja. Kocham ich tak samo mocno,ale każdego inaczej :)

      Usuń
  6. Moją największą obawą przy rozmyślaniach nad drugim dzieckiem jest właśnie to czy będę umiała kochać tak samo. Mam z tym problem, bo moją wielką wadą, której pozbyć się nie umiem, jest faworyzacja i to bardzo ciężka. Dlatego zrezygnowałam z pracy w zawodzie nauczyciela. Dlatego głupio jest mi przy siostrzeńcach. Wiadomo, własne dzieci to co innego, ale kurde obawy mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieci są różne i chyba dzięki temu udaje się skupić u każdego na tylko jemu właściwych cechach, a tym samym uniknąć faworyzowania. To chyba nie ma zastosowania przy cudzych dzieciach (przynajmniej w moim przypadku), ale przy własnych sprawdza się świetnie :)

      Usuń
  7. Ja jestem wlasnie w końcówce drugiej ciąży ale jakoś jak do tej pory nie miałam takich myśli. Może to dlatego że u mnie chlopczyk i dziewczynka wiec troche inna bajka i przez samo to wiadomo że będą różni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może rzeczywiście przy dzieciach różnej płci nie ma takich rozterek, na ten temat akurat nie mogę nic powiedzieć bo jakby doświadczenia nie mam :)

      Usuń
  8. To jest to czego się obawiam kiedy juz zdecydujemy się na drugie dziecko - czy będę je kochać tak samo mocno?? Na pewno ale w tej chwili nie potrafię sobie tego wyobrazić!
    Pozdrawiam serdecznie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wyobrażam sobie jak można dzielić dzieci na lepsze i gorsze, bądź kochane inną miłością. Miłość jest ta sama, a sposób jej wyrażania może być inny.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP