11 sierpnia 2015

Bo dziewczynki są lepsze



Mam szczęście. Nie wiem, może dlatego, że nienawidzę placów zabaw i naprawdę rzadko tam bywam, może dlatego, że z wyglądu jestem mało sympatyczna i ludzie się jednak trochę mnie boją, a może zwyczajnie sprzyja mi układ planet, ale jakoś niespecjalnie trafiam na ulicy na tak zwane 'ciocie dobra rada'. Jakoś nie mam problemu z tym, że ktoś mnie upomina, że moje dziecko ma, lub nie ma czapki, że jest źle ubrane czy, że powinno zachowywać się inaczej. 'Ciocie dobra rada' zwyczajnie mi się nie przytrafiają. 

No, może prawie nie przytrafiają, bo jest jedna kwestia, która dość często poruszana jest przez osoby, które absolutnie nie powinna ona interesować. Jak wiecie, a kto nie wie to się właśnie dowie, jestem mamą dwóch chłopców. Tak chciałam, tak sobie wymarzyłam. Nie żebym miała jakikolwiek wpływa na płeć moich dzieci, ale najwyraźniej mam tam na górze u kogoś fory, bo moje marzenie spełnił.

Nigdy nie marzyły mi się różowe sukieneczki, falbaneczki, tiule i koronki. Sama jestem raczej typem chłopczycy i ciężko byłoby mi wychować córkę na damę, a nie na babę w spodniach ;) Nie podnieca mnie zabawa lalkami, zabawy w fryzjera czy przebieranki za księżniczkę. To zdecydowanie nie ja, dlatego zawsze chciałam mieć synów. Nota bene zabawa lego czy angry birdsami też średnio mnie podnieca, ale zawsze mogę wtedy powiedzieć: "Idź do tatusia" ;) Poza tym z chłopakiem to jest jednak jakoś łatwiej. 

No więc chciałam to mam. Niestety gdy tylko ktoś mniej lub bardziej znajomy, dowiaduje się, że w moim domu buszuje dwóch małych rozrabiaków, automatycznie zaczyna mi współczuć, a co ambitniejsi czujący wewnętrzną misję społeczną, zaczynają mnie namawiać na trzecią ciążę w nadziei, że może choć tym razem się uda i będzie dziewczynka. 

Tylko helllołłł czy ja się komuś żaliłam? Czy wspominałam coś o niespełnionym macierzyństwie albo o pochowanych po kątach różowych ubrankach czekających z utęsknieniem na właścicielkę? Nie. No to nie kumam dlaczego wszyscy tak spieszą żeby mnie pocieszać w mojej rzekomej rozpaczy z nieposiadania następczyni. 

Jak słyszę, że dziewczynki są grzeczniejsze, chętniej pomagają i szybciej się uczą to nóż mi się w kieszeni otwiera. Znam kilka panienek, które rogi mają dłuższe niż moich dwóch kawalerów razem wziętych, z tym pomaganiem to na własnym przykładzie wiem, że różnie bywa, a moje chłopaki chłoną wiedzę jak gąbka i nie zauważyłam żeby któryś jakoś znacząco odstawał od dziewcząt w swojej grupie wiekowej. 

Nie wiem, może na czole powinnam sobie napisać, że naprawdę jestem szczęśliwą, dumną i spełnioną mamą dwóch małych mężczyzn, i nie potrzebuję, żeby ktokolwiek mi z tego powodu współczuł. 

A wy macie jakieś doświadczenia związane z 'dobrymi radami' na temat płci waszych dzieci?

27 komentarzy:

  1. Na temat płci jeszcze nie, ale ciągle ktoś się dopytywał "kiedy następne?". Ledwo ze szpitala człowiek wyszedł po porodzie, a już jakaś kochana cioteczka pytała... Natomiast ja nie ukrywam, że chciałabym, aby następna była córeczka. Zawsze marzyło mi się żebym mieć "parkę" i żeby chłopiec był starszy. Mam wrażenie, że Krzyś już zawsze pozostanie synusiem mamusi, a córka będzie tatusiowa ;) Mąż bardzo chciałby córkę :) I mi nie chodzi nawet o ten róż i te sukieneczki, bo też nie jestem typem strojnisi modnisi, ale akurat jakieś dziewczęce zabawy to ja chętnie ;) hihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza ciąża wszyscy wróżyli że będzie chłopak, musi być. Ja wtedy w myślach sobie mówiłam ch... bo będzie dziewczynka, tak na przekór, bo mi bez różnicy było. Okazało się, że będzie córka. GDW słyszałam, że będzie chłopak, to już miałam odp, że będzie córka, wtedy słyszałam, wd usg się często myli, że raczej chłopak będzie, a od innych znów słyszałam, że szkoda, że jednak dziewczynka. Brak mi słów na takich ludzi.
    Druga ciąża ledwo powiedziałam, że jestem to znów ze teraz to musi być chłopak. Od 12 tyg wiedziałam, że chłopak, ale bawiło mnie mówienie, że nie wiem co będzie i mi to obojętne, w odp słyszałam, że muszę tak mówic bo nic innego mi nie pozostało.
    Ale jak już wszyscy wiedzieli, że będzie chłopak to chyba jakaś laska na mnie płynęła albo coś, bo nawet obcy ludzie okazywałi wielką radość.
    W zasadzie teraz mam spokój, bo parka jest, więc nikt nie pyta kiedy trzecie, chociaż są osoby, które twierdzą, że córka powinna mieć siostrę. Obcym nigdy nie dogodzisz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie doprowadzało do furii jak ktoś mi sugerował, że będzie dziewczynka bo ja całą sobą wiedziałam, że nie będzie i koniec :D

      Usuń
  3. Ja uważam, że to zależy od wychowania, a nie od płci. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z kolei słyszałam, że lepiej mieć chłopca, bo dziewczynka to zajdzie kiedyś w ciążę, może nawet jako nastolatka i wstyd będzie przed sąsiadami ;). Uśmiałam się co niemiara, wszak mamy 21 wiek. Nie przejmuję się ciociami dobra rada, a wręcz przeciwnie- poprawiają mi humor, choć czasem potrafią wkurzyć.

    OdpowiedzUsuń
  5. A to mnie Teściowa "namawia" na trzecią ciążę - a czwarte dziecko - bo CORKA TO NIE TO SAMO. Ona bardzo ubolewa nad faktem, że posiada syna a nie córkę czym, moim zdaniem, bardzo krzywdzi mojego męża. Ostatnio nawet stwierdziła, że gdybym urodziła córkę to by ją adoptowala...
    Ja chciałam trzech chłopców i mam :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na złość teściowej wypadałoby urodzić czwartego syna ;) Niech ma!

      Usuń
  6. Doskonale Ciebie rozumiem. Mam syna i czasem potajemnie marzy mi się druga ciąża. Też bym chciała by drugi był chłopiec. Ale niestety warunki teraz nie są sprzyjające, więc w sumie tematu nie ma.
    Z uwagami na temat "córeczka lepsza" się nie spotkałam, ale pewnie to z racji jednego dziecka. Z dwójką pewnie byłoby inaczej. Za to pytania "kiedy drugie dziecko" doprowadzają mnie do szału, zwłaszcza zadawane przez zupełnie obcych ludzi. Może ja powinnam na czole wytatuować sobie "matka jedynaka, zdrowie nie pozwala na więcej" to ludzie dadzą mi spokój i przestaną drążyć ten bolesny temat?

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam wiele kobiet, które modliły się, żeby tylko nie dziewczynka. Najważniejsze, że jesteś spełniona! A reszta świata, niech sobie ma te córki i córunie. To, że pół świata chce, to nie znaczy, że ja też!
    Ps. Mi się marzyła córa, a fanką lalek i różowych sukienek nie jestem. Poza tym, płeć żeńska jest droższa w utrzymaniu :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mój mąż też doszedł do takiego wniosku, że dziewczynki są zdecydowanie droższe w utrzymaniu. Najdziwniejsze było to, że wysnuł ten wniosek po obserwacji dzieci w kościele na mszy :D

      Usuń
  8. Hmm... Ja mam parkę, więc już kilka razy usłyszałam, że "jestem wyrodzona" i "mam już wszystkie dzieci" cokolwiek to miałoby znaczyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam takie określenia, że jak ma się parkę to 'już wszyscy w domu'. Bez sensu :)

      Usuń
  9. Nie mam dobrych rad, nie dostałam. Ale rzeczywiście zdarzają się dziewczynki są gorsze niż chłopcy :) rogi kilometrowe, a buzia aniołka :)

    Ja.zawsze trochę wspolczulam mojej zmarłej babci bo miała trzech synów, ale nie przypominam sobie, by kiedyś mówiła ze chciałaby mieć dziewczynkę :) cieszyła się, że w ogóle ich ma :) ze "nazwisko pójdzie" :)))

    www.swiat-wg-anuli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja znowu jestem kobietą uważającą, że jednak dla mamy korzystniej jest mieć córkę. Oczywiście zdarzają się przypadki braku więzi córka-matka. Moje zdanie opieram wyłącznie na własnych doświadczeniach jako starszej z dwóch córek mojej mamy. Obie z siostrą jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami swoimi a także naszej mamy. Nie chwaląc się ma z nas kobiecina pociechę. Moja mama zawsze ma z kim pogadać przez telefon, rozmowa trwa minimum godzinę. Zawsze ma z kim pojechać na wakacje, połazić po sklepach, a wnuki mojej mamy są z jej krwi. Jej córka urodziła jej wnuki. Może to durne ale patrząc w przyszłość- moje wnuki urodzą mi obce baby.
    Śmiejecie się pewnie, ale wżeniłam się w rodzinę samych chłopców. W tej rodzinie kobiety to tylko synowe. Od 4 pokoleń żadnemu z synów nie urodziła się córka. Także mam pełen wachlarz teściowych do oglądania. Patrząc na babcie, nazywane "drugimi babciami", siedzące zawsze gdzieś dalej, odpychane, takie do których mamy wnuków zgłaszają się w ostateczności..widzę siebie za 20 kilka lat. Zawsze mama wnuka garnie się do swojej mamy, wnuki do swojej "pierwszej babci", synowe zapraszają, jeżdżą czy odwiedzają najczęściej swoją mamę, teściowe pozostawiając na szarym końcu. Temu się nie dziwię, jestem taka sama. Wnuki garną się do babci, którą widzą najczęściej, do tej która z racji bycia mamą mamy ma prawo się bardziej angażować w ich życie, do "drugiej babci" nie garnąć się wcale. Owszem są wyjątki, jak wszędzie. Natomiast w mojej rodzinie właśnie tym będę, "drugą babcią". Teściową, która nie będzie miała na stare lata z kim pójść na zakupy czy pogadać do nocy. Babcią, która za bardzo się narzuca, niepotrzebnie wtrąca, jest przykrym obowiązkiem. Dzięki Bogu chociaż za siostrę i mamę. Kocham moich synów i jestem dumna, że ich mam. Nie zamieniłabym się w życiu na dwie córki.Natomiast zawsze właśnie mam w kącie swojego umysłu to marzenie jeszcze o córce. Gdyby realia były inne to i marzenie o dwóch córkach. I właśnie myślę o sobie z pewnym politowaniem. Masz synów, będziesz teściową jakiejś panienki z okienka. Będziesz "drugą babcią". Pewnie myślicie, że przesadzam i piszę czarne scenariusze, że wszystko zalezy od wychowania czy od synowej, albo co śmieszniejsze- ode mnie.
    Możliwe, że patrzycie na swoje teściowe jak na swoje mamy. Możliwe, że wasi mężowie gadają godzinami z mamą przez telefon i garną się do niej jak do przyjaciółki, możliwe, że wy chętnie do swoich teściowych jeździcie, możliwe, że wasze dzieci kochają "drugą babcię" tak samo jak pierwszą. Możliwe.... w bajkach wszystko jest możliwe:)

    Dodam, że nie jestem rozgoryczona pisząc to. Uśmiecham się sama do siebie, mam do siebie dystans i sporą dozę nadziei:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo w tym racji, chociaż akurat w moim przypadku tą 'drugą babcią' była mama mojej mamy ponieważ przez wiele lat mieszkaliśmy z rodzicami mojego taty i to z nimi siłą rzeczy zżyliśmy się bardziej.

      Usuń
  11. U mojego męża w rodzinie są same dziewczynki. Teście do tej pory mieli tylko wnuczki. Straszną presję czuliśmy, gdy dowiedzieliśmy się o ciąży. Wszyscy czekali na wnuka. Teraz za to często słyszę (głównie od siostry męża), że następną będziemy mieli dziewczynkę bo mamy szczęście. Tak jakby właśnie dwójka dzieci odmiennej płci była miernikiem szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
  12. ach, ja za to słyszę, że może trzecie (?) bedzię chłopiec...to że moim marzeniem było mieć troje dzieci, że sama wiem iczuję, ze trzecie to byłby chłopiec o rozkosznym imieniu Roch (taki Roszek - groszek, bo już Ritę i Różę mam :D ), to nie oznacza, że teraz nie jestem szczęśliwa. Bo jestem absolutnie szczęśliwa i zawsze chciałam mieć najpierw 2 córeczki :) ale ludziom nie dogodzisz ;) dobrze, że sobie umiem dogadzać :))) pozdrawiam. ps. jestem typem człowieka, do którego lgną te ciocie dobre rady...męczące to jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo dokładnie, najważniejsze to umieć sobie dogodzić :D

      Usuń
  13. u mnie tylko w kółko wszyscy powtarzają że pora już na drugie....nie pytajac mnie czy w ogóle je chcę....

    OdpowiedzUsuń
  14. No coś Ty! Nawet napis na czole nie pomoże, przecież "ONE" i tak wiedzą lepiej :)))
    Ja już przestałam się denerwować nawet tymi super świetnymi radami, wpuszczam jednym uchem, potem się uśmiecham i wypuszczam drugim :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Haha! Dzisiaj myślałam sobie o drugiej ciąży i przeszło mi przez myśl, że w sumie to fajnie byłoby mieć drugiego chłopca ;) doszłam do tego, że łatwiej, że już wiem co się z czym je. A kolejny, ciut śmieszny argument, który zawsze mówi mój nie mąż to lepiej mieć syna, bo jego klucz pasuje do wszystkich dziurek :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja się modliłam, marzyłam o chłopcu. Byłam nastawiona na syna na sto pro i co? Mam córę i to jest ten typ co ma długie rogi... Też jestem zdania, że z chłopakami jest jakoś łatwiej, no ale... Absolutnie nie jarają mnie róze i pastele. Nie jara mnie strojenie w falbanki, a czesanie to jakiś koszmar do potęgi, ale nie narzekam, bo to moja córunia jest. Dama z niej nie będzie, bo tak jak Ty jestem, byłam i będę chłopczycą więc księżniczki nie wychowam ;D

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam starszego chłopca i młodszą dziewczynkę i ta młodsza to prawdziwy zbójnik a chłopak to bardzo rezolutne, spokojne i samodzielne dziecko, mam wiele znajomych z dziećmi dwóch płci i zawsze dziewczynki to te bardziej rozhisteryzowane itp... Coraz częściej myślę, że to jednak płeć definiuje wiele rzeczy... :-) Za to z ciociami dobra rada walczyłam od urodzenia pierwszego dziecka, teksty poniżej to była moja codzienność.
    - nie masz mleka, nie głodź dziecka, daj mu jeść
    - ssie rączki jest głodne daj mu butlę
    - za chłodno ubrane
    - nie oduczaj smoka jest za mały
    - czy nie jest za zimno na spacer z tak małym dzieckiem itp....

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeszcze się nie spotkałam z takimi uwagami :) Jak ktoś powie, że dziewczynki są grzeczniejsze to podeślij go do mnie na tydzień:) Ale czekaj przypomniało mi się. Byliśmy kiedyś z Młodą u lekarza. Długo trzeba było czekać i mi się dziecko nudziło. Latała po korytarzu i wpadła na walizkę pana doktora. Padła plackiem na podłogę...wstała otrzepała się i poleciała dalej. Co słyszałam ale chłopiec jest niegrzeczny...mówię, że to dziewczynka ( nie była ubrana na różowo)- niemożliwe to tylko chłopcy są tacy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ha to ci pan doktor płeć dziecka określił :))) Z drugiej strony pamiętam jak kiedyś poszłam z moją babcią pomóc w sprzątaniu kościoła. (Krótkie włosy, szeroka bluza z kapturem, kaptur oczywiście na głowie) W pewnym momencie jakaś kobiecina mówi do mojej babci: "Ale grzecznego i pomocnego am pani wnusia". Wg teorii pana doktora kobitka powinna wpaść na to, że chłopak w tym wieku (miałam wtedy jakieś 12 lat) miałby gdzieś szorowanie podłogi w kościele w wolnym czasie :))))

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP