Dziś środa, 9 września, dzień jak każdy inny, nic szczególnego. W kalendarzu pozornie nic się nie dzieje. Ale tylko pozornie bo tak się składa, że dziś jest bardzo ważny dzień. 9 września to Światowy Dzień FAS.
FAS z ang. Fetal Alcohol Syndrome to inaczej Płodowy Zespół Alkoholowy czyli zespół wad wrodzonych, obejmujący zaburzenia neurologiczne i fizyczne, wywołany nadmiernym spożyciem alkoholu w ciąży.
Powiesz mnie to nie dotyczy. Ciebie może nie, ale czy wiesz, że najprawdopodobniej co trzecia kobieta w Polsce będąc w ciąży piła alkohol? Sama pamiętam gdy ku mojemu przeogromnemu zdziwieniu moja pani ginekolog zaraz po tym jak potwierdziła moje przypuszczenia na temat ciąży, powiedziała, że okazjonalnie mogę wypić lampkę czerwonego wina. Nie wierzyłam w to co usłyszałam.
Ktoś powie to tylko jedna lampka wina, jedno piwo, mały drink. Jasne, najprawdopodobniej nic się nie stanie, ale z drugiej strony skąd masz taką pewność? Nie ma badań mówiących o bezpiecznej ilości alkoholu spożytego w ciąży. Nawet najmniejsza jego ilość może spowodować zaburzenia w rozwoju płodu. Skąd możesz mieć pewność, że to nie dotknie twojego dziecka?
Istnieje takie przekonanie, że z FAS rodzą się dzieci alkoholiczek. Błędne przekonanie. Pijąc okazjonalnie narażasz swoje dziecko na to, że urodzi się z symptomami FAS związanymi ze sferą umysłową. Może nie odbije się to na jego wyglądzie, ale bardzo prawdopodobne, że alkohol dokona zaburzeń w rozwoju umysłowym. Nadal uważasz, że tobie i twojemu dziecku to się nie przytrafi? A skąd ta pewność? Jesteś lepsza, zasłużyłaś się czymś, dostałaś jakąś gwarancję?
Nie będę tu rzucała danymi statystycznymi, nie będę się wymądrzać swoją wiedzą z medycyny bo zwyczajnie jej nie posiadam. Chciałabym tylko ze swojej strony uczulić żebyśmy jako społeczeństwo nie wyrażali zgody na picie alkoholu przez przyszłe matki. Nie wyrażajmy milczącej zgody na to żeby wyrządzały, może nawet nieświadomie, krzywdę sobie i swojemu nienarodzonemu dziecku. Brak reakcji to ciche przyzwolenie.
Okropna sprawa, miałam taki przypadek w rodzinie i ani prośbą, ani groźbą nie dało się przemówić matce do rozsądku. Jej zdaniem sprawa jest rozdumachana, a doktorzy się nie znają i tylko panikę sieją. Dziecko na szczęście urodziło się zdrowe, ale do tej pory nie mogę zrozumieć postępowania dziewczyny...
OdpowiedzUsuńTakie kobiety są niepoważne... odrazu widać, że nie nadaje się na matkę :(
UsuńNajważniejsze, że dzieciątko zdrowe, a na głupotę to obawiam się nie ma lekarstwa, możemy ze swojej strony tylko albo aż, upominać.
UsuńKobieta, która urodziła moje dzieci piła w czasie ciąży, na szczęście dziewczynki urodziły się zdrowe.
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że teraz mają troskliwych i kochających rodziców.
Usuńteż to słyszałam. Nie od lekarzy na szczęście, chociaz mój były lekarz nie by fajny. Słyszałam od ludzi wokół. Całyc zas na kazdej imprezie rodzinnej, bądz nie zawsze znalazł się ktos, że czerwone wino dobrze robi na krew i powinnam!! pić lampkę do kolacji.
OdpowiedzUsuńTaaa, ja to się zastanawiam co takim ludziom dobrze na głowę by zrobiło ;)
UsuńO ciąży dowiedziałam się bardzo szybko, bo w 5 tygodniu... Oczywiście były to tylko przypuszczenia. Wiesz o czym pomyślałam jako pierwsze? O matko dwa tygodnie temu wypiłam dwa piwa! I cały czas się tym gryzłam... Nie rozumiem kobiet, które robią to świadomie i zawsze zwracam im uwagę. Wiem jestem zołzą.
OdpowiedzUsuńMiałam dokładnie taką samą sytuację w pierwszej ciąży i też mnie to męczyło.
UsuńNie rozumiem kobiet pijących w ciąży, jak i tych pijących w trakcie opieki nad dziećmi. Nie rozumiem, ale potępiam bardzo.
OdpowiedzUsuńTo mi przy pierwszej ciąży raz w miesiącu radził ginekolog wypić szklankę piwa, wybrałam bezalkoholowe bo tu chodziło głównie o chmiel żeby nerki przeczyścić bo mi się piasek zbierał...
OdpowiedzUsuńA mnie aż odrzuca od takich lekarzy, którzy twierdzą, a czasem nawet sugerują, że można spokojnie wypić lampkę wina, bo nic się zupełnie przecież nie stanie. Ciekawa jestem ilu, spośród tych wszystkich lekarzy, jest w stanie o tym mówić głośno a nie jedynie bez świadków, w zaciszu własnego gabinetu... Wątpię, że przyznaliby się do tego, co mówili, gdyby wyszły jakieś nieprzyjemne konsekwencje! :(
OdpowiedzUsuń