Pamiętam jak w liceum kolega załatwił mi od swojego taty powiększalnik do ciemni. Dostałam go w prezencie z przykazaniem, że mam go dobrze wykorzystać i robić dobre zdjęcia.
Nie wiem kiedy dokładnie zrodziła się pasja. Pamiętam czasy kiedy o aparacie cyfrowym nikt nawet nie słyszał. Obiektem pożądania był aparat taty. Pożyczałam, kupowałam kliszę, zatrzymywałam chwile, a potem zamykałam się w ciemni.
Nie wiem kiedy dokładnie zrodziła się pasja. Pamiętam czasy kiedy o aparacie cyfrowym nikt nawet nie słyszał. Obiektem pożądania był aparat taty. Pożyczałam, kupowałam kliszę, zatrzymywałam chwile, a potem zamykałam się w ciemni.
Na studiach kupiłam swój własny aparat. Wymarzonego Zenita. Ukochaną lustrzankę. Żeby była jasność nadal na kliszę :) Kiedy masz do dyspozycji 24 klatki, ewentualnie 36 to myślisz nad każdym zdjęciem. Każde zdjęcie dopracowane jest w szczegółach jeszcze zanim naciśniesz spust migawki. Efektu nie zobaczysz dopóki nie zanurzysz papieru fotograficznego w wywoływaczu. Magia.
Aparaty cyfrowe dały nam komfort 'psucia' zdjęć. Idealnie wpasowały się w nasze szybkie, zabiegane życie. Przy aparacie na kliszę "łapanie chwili' miało zupełnie inny wymiar. Tu nie było miejsca na pomyłki, na pośpiech, na bylejakość.
Oczywiście i ja dałam się w końcu omotać fotografii cyfrowej choć nie ukrywam, bardzo długo się broniłam :) Broniłam się tak skutecznie, że na długie lata swoją pasję odwiesiłam na przysłowiowym kołku. Aż do chwili kiedy mój mąż kupił mi nowy aparat. Zaczęłam na nowo się uczyć, rozwijać, kupować kolejny sprzęt.
Nie jestem fotografem i nie obrażam się kiedy na takich jak ja ci 'lepsi' mówią 'pstryczki'. Wiele brakuje mi do perfekcji i nigdy nie powiem ani nie napiszę, że zajmuję się fotografią profesjonalną. Dziś pewnie powinnam koledze zapłacić za tamten powiększalnik bo nie do końca zrealizowałam przykazanie jego taty :) Jednakże fotografia nadal sprawia mi taką samą radość, a jeśli mogę się tą radością jeszcze z kimś podzielić to tym bardziej wiem, że nauka nie poszła na marne.
P.S Zdjęcia zostały zrobione nad morzem podczas plenerowej sesji ślubnej. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej, zapraszam do zakładki FotoFanaberie, która przekieruje was na mój drugi blog.
Też doskonale pamiętam magię fotografii ograniczonej do 24 bądź 36 klatek. Rany, ile ja się wtedy musiałam nagłowić, żeby nie zmarnować ani jednej klatki. Ja niestety sama nie miałam możliwości wywoływać swoich zdjęć, ale ile to było emocji, kiedy to się czekało na odbiór zdjęć od fotografa :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia!!! Ja kocham robic fotki! Daleko mi do perfekcjonizmu, może nigdy nie będę mogła o sobie powiedzieć "fotograf", ae najważniejsze jeste w tym wszytskim to o czym piszesz, by robić to bo się to lubi, by kochac to a nie pstrykać a potem 90% zdjęcia końcowego to efekt photoshopa, bo prawda jest taka, że ci "fotografowie" bez niego nie rzadko nie zrobia dobrego zdjęcia!! Kiedys byłam załamana, mówiłam, że nigdy nie naucze się robic tak dobrych zdjęć, ale wtedy moja kuzynka - fotografka robiąca sesje ślubne i profesjonalne fotki modelkom przyznała, że 75% zdjęcia, które daje klientce to....obróbka w programie! Mnie nie o to chodzi, wolę zrobic tysiąc ujęć takiego samego rodzaju, by potem jedynie na kompie pobawić się światłem!
OdpowiedzUsuńJa na pewno nie powiem o sobie fotograf bo dla mnie to ktoś kto naprawdę się w tym kierunku wykształcił, a do tego ma mnóstwo talentu. A dobre zdjęcie można zrobić nawet smartfonem bo choć sprzęt sporo daje, to jednak najlepiej widzi oko :)
UsuńŚlicznie :) Ależ się pogoda młodym nad morzem udała :)
OdpowiedzUsuńP.S ja za cyfrówki mimo wszystko pięknie dziękuję, bo dzięki temu stać mnie na naukę, gdyby przyszło płacić za kliszę itp to bym zbankrutowała, ale myślę, że niedługo skuszę się na zabawę z Zenitem. Na razie ukradłam mu Heliosa i jestem na etapie kupna przejściówki :)
Pogoda była cudna, niestety woda w morzu miała 8 stopni i stanie w niej było nie lada poświęceniem, a z zaplanowanej po sesji kąpieli niestety nic nie wyszło :)
UsuńPiękne zdjęcia. Te aparaty na klisze miały w sobie coś wyjątkowego. Sama nie wiem co, ale z wiekszą przyjemnoscią oglądam stare zdjęcia niz te nowe, których mam tysiace.
OdpowiedzUsuńto czarno białe mnie urzekło!
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
Usuńzawsze chciałam mieć ciemnię w domu :)
OdpowiedzUsuńPstryczki - ładnie brzmi ;)
OdpowiedzUsuńZawsze się zastanawiałam jak to jest, że mając cyfrówkę pstrykasz 200 zdjęć i kilkanaście się nadaje do wywołania, a kiedyś zrobiona klisza była w 100% wykorzystana?
To fakt. Teraz pstrykamy tysiące zdjęć bo odrzucenie tych gorszych nie jest żadnym problemem, kiedyś trzeba było jednak przemyśleć co, kiedy i jak się fotografuje. Potem już nie było odwrotu :)
Usuńpiękne te zdjęcia. uwielbiam ślubne fotografie ;-)
OdpowiedzUsuńNo proszę aż miło na Was popatrzeć :) ciemnia... marzenie! zawsze wydawała mi się taka romantyczna :)
OdpowiedzUsuńZapewniam cię, że więcej ma wspólnego z poniszczonymi od odczynników dłońmi niż z romantyzmem :D
Usuńhm... lepiej przy nauce mieć cyfrówkę niż kliszę, za którą trzeba słono bulić :)
OdpowiedzUsuńJa staram się zdjęcia wywoływac, nie sama oczywiście. ale zdecydowanie wole zdjęcia w albumie miec, niż na płycie, albo kompie
Też staram się przynajmniej rz w roku wywołać najlepsze fotki, choć ostatnio mam spore zaległości :)
UsuńMasz talent! Piękne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńPamietam te aparaty na kliszę. Faktycznie ograniczenie ilosci klatek zmuszało do zastanowienia się nad tym co chce się sfotografować. Fajne uczucie nachodziło człowieka, kiedy odbierał kopertę z wywołanymi zdjeciami i ta niepewność i ciekawość czy wszystkie wyszły :) Kurdę.. już mogę dzieku mówić: "za moich czasów... w aparacie nie było widać zdjęć od razu"
Ha ha, moi jak bawili się kiedyś starym aparatem to nadziwić się nie mogli gdzie jest to okienko gdzie się zdjęcia wyświetlają :D Nota bene na telefon stacjonarny też tak reagują :)
UsuńTalent talentem, ale może w końcu zakładka Fototofanaberie odżyje:-)! Fajne foty i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńOj Eli żeby czas był :)
UsuńPstryczki - cudne określenie:D Ja nawet pstryczkom chyba do pięt nie dorastam:) Chociaż zdjęcia kocham robić to co tu dużo mówić - talentem nie grzeszę:D Ale obiecuję sobie już od dawna, że na emeryturze zapiszę się na jakiś profesjonalny kurs fotografii:) Przyda się w podróżach, które mam wtedy zamiar uskuteczniać:)
OdpowiedzUsuńNikt nie może zarzucić ,że nic nie robisz. Bo jednak fotografia to nie tylko pasja,ale i praca,jeżeli na tym zarabiasz.
OdpowiedzUsuńWera
Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMasz Matko talent prawdziwy. To widać po zdjęciach od razu. Bo nie sprzęt jest ważny, a talent, dobre oko i prawdziwe wyczucie. Jak ktoś ma talent to nawet najgorszym aparatem potrafi uchwycić piękno, a jak talentu brak to nawet super ekstra wypasiony aparat cudów nie da. Coś o tym wiem ;-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :) pamiętam jak wywołam zdjęcia a tam wszystkie naświetlone :D to były czasy
OdpowiedzUsuńps. idę do zakładki