22 grudnia 2015

wystrzały strachu


pies i fajerwerki

Miałam kiedyś psa. Suczkę dokładnie rzecz ujmując. Śliczny owczarek niemiecki, który miał taki zwyczaj, że wkładał łeb do sedesu i spuszczał sobie na ten łeb klapę.


Śmieszne? Nie bardzo. Przynajmniej mnie nie śmieszyło. Siedziałam z nią w tej łazience, przytulona do jej rozdygotanego ciała i marzyłam żeby to się wreszcie skończyło. Nie wiem czy psy potrafią marzyć, ale podejrzewam, a nawet jestem pewna, że to było również jej marzenie.

Dla mnie pies jest jak członek rodziny. Bałam się, że ten strach ją zabije, że nie wytrzyma tego jej serce. Niejedno psie serce tego nie wytrzymało, bałam się, że z nią może być podobnie. Duży, dla postronnych groźny pies miał w oczach paniczny lęk, potworne przerażenie.

Wokół mnóstwo szczęśliwych ludzi, roześmianych, roztańczonych, z iskierkami szczęścia w oczach. Przytulających się, składających sobie życzenia ze łzami wzruszenia na policzkach. Wychodzących na ulicę żeby spotkać sąsiadów, obcych ludzi, dzielić się z nimi swoją radością. I my, zamknięte w tej łazience. Ona, ja i moja mama. Czekające na koniec tej radości i jednocześnie na koniec tego przerażenia.

Na drugi dzień przeważnie odsypiała. Tak samo jak ci wszyscy ludzie zmęczeni nocną zabawą, upojeni alkoholem i szczęściem. Tylko, że ona nie odsypiała imprezy, a najgorszą noc w swoim życiu. I tak co roku. Rok w rok to samo, ten sam schemat. Za oknami zabawa i my w łazience. Jedynym miejscu na świecie gdzie czuła się choć trochę bezpiecznie. Z czasem rodzice zaczęli ją zabierać do lasu. Daleko za miasto. Z dala od zabawy i ludzkiego szczęścia.

Po raz kolejny półki w sklepach uginają się przygotowane na to jedyne w roku szaleństwo, kiedy to widzę na moment znowu widzę siebie w tej łazience. Już od kilku dni słychać wystrzały i huk choć Sylwester dopiero przed nami.

Zdaję sobie sprawę, że Sylwester to jedyna taka noc i że każdy chce hucznie powitać Nowy Rok. Rozumiem, że ważna jest zabawa, że zaczyna się nowe i trzeba w to nowe wejść z przytupem. Tylko, że fajnie byłoby jakbyśmy w tym zabawowym wirze, w tym imprezowym szale nie zapomnieli, że nie jesteśmy sami. 
Mojego psa już nie ma, ale jest całe mnóstwo innych zwierzaków dla których ta noc, kiedy wy świetnie się bawicie, jest najgorszą nocą w roku.Pomyślcie o tym kiedy znowu sięgniecie w sklepie po paczkę fajerwerków.

10 komentarzy:

  1. Druga zła sprawa to weterynarze dający dla zwierząt na tą noc środku uspokajające. Wtedy zwierzak boi się tak samo, słyszy tak samo, ale jest tak otumaniony, że nie ma siły i mocy by się chociaż próbować schować i ochronić. Dla mnie to tragedia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest bo nasza suczka też dostawała takie środki i poza tym, że na drugi dzień miała zwyczajnego, regularnego kaca to niewiele one dawały.

      Usuń
  2. Zwierzęta strasznie to przeżywają....Miałam kiedyś psa, suczkę, strasznie się bała fajerwerków, cała się trzęsła, żal było patrzeć, choc robiłysmy co się dało, by jej pomóc!

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam napisać podobny post, gdyż czują dosłownie to samo, co kiedyś Ty. Posiadam owczarka kaukaskiego, który mieszka na podwórku oraz trzy koty. Pies ze względów na swoje gabaryty noc sylwestrową spędza w garażu. Z roku na rok jest coraz lepiej, ale nie dlatego że się przyzwyczaił - ma już swoje lata i słyszy coraz gorzej... Nie zmienia to faktu, że boi się niemiłosiernie i ktoś z domowników musi z nim ten czas po prostu przesiedzieć. Koty z kolei swoją frustrację okazują bardzo różnie. Ze strachu chowają się pod meblami lub wskakują nam na ręce wbijając z przerażenia pazury. Jednej sylwestrowej nocy kot uciekł nam z domu i przez tydzień nie wracał. Straciliśmy już nadzieję, na szczęście się znalazł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli idealnie wiesz o czym piszę. Nawet pomijając aspekt spanikowanych , przerażonych zwierzaków, to ktoś ma super imprezę, a ty nockę w garażu. Ciekawe czy ten ktoś chętnie by się zamienił. Nie sądzę.

      Usuń
  4. Chyba każdy pies to przezywa, ale to jedyna taka noc w roku - bez przesady :P. My ludzie na co dzień przeżywamy miliony takich sytuacji, gdzie paniczny strach nas prawie zabija i nikt nie martwi się o nasze samopoczucie. Szkoda mi tych psiaków, ale nic im nie będzie. Raz w roku i to przez dłuższą chwilę, naprawdę im nie zaszkodzi, a zwłaszcza, że psu nie wytłumaczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eli wiesz, że ja cię kocham, ale uwierz, jedna taka noc i zmieniasz zdanie na całe życie. To co przeżywa taki zwierzak to nie jest stres jaki my przeżywamy na co dzień. To jest totalna panika, która u wielu zwierząt kończy się po prostu zawałem i śmiercią.

      Usuń
  5. Magicznych i prawdziwie rodzinnych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jestem psiara od zawsze. Ale każdy pies to i innych charakter. Moje dwa to na huk reagują niesamowita euforią i radością, skolei rodziców niegdyś pies - ogromnych rozmiarów owczarek kaukaski telepał się ze strachu. Tak jak i my ludzie, reagujemy inaczej na każdą sytuacje tak i psiejski los podobny.

    OdpowiedzUsuń
  7. I ja również spędzam Sylwestra w łazience ze łzami zatopionymi w futerku mojego psa :(

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP