18 stycznia 2016

Dajcie mi 500zł, a urodzę wam dziecko



500zł na dziecko


Projekt 500zł na dziecko wzbudza wiele kontrowersji od ochów i achów przez komentarze, że żeby coś dali to najpierw muszą zabrać po stwierdzenia, że to tylko pożywka dla patologii i nie rozwiąże problemu niżu demograficznego . Do ochów i achów jest mi raczej daleko bo należę do grupy niewiernych. Uwierzę jak zobaczę. U siebie na koncie rzecz jasna. Czy mi coś zabiorą żeby dać? Zapewne, bo w przyrodzie nic nie ginie. Jednak nie są w stanie mi zabrać tyle ile chcą dać bo zwyczajnie tyle nie mam, więc tak czy inaczej wyjdę na plus.

Dziwią mnie głosy hejtujących ten projekt choć z drugiej strony ich rozumiem, bo ci co są na nie, to przeważnie ta część, która na tym nie skorzysta. Osobiście choć nie do końca popieram i chętnie podsunęłabym kilka innych pomysłów na wykorzystanie tych pieniędzy to jeśli projekt w życie wejdzie nie będę unosić się dumą. Życie mnie nauczyło, że jak dają to się bierze (nieważne czy się na nich głosowało). Stać cię na to, żeby nie skorzystać? Świetnie. Gratuluję ci z całego serca, a teraz pozwól mi przyjąć moje pięć stów.

Zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że projekt 500zł na dziecko, nie pomoże rozwiązać problemu urodzeń. Ci, którzy dzieci nie mają i tak nic nie dostaną więc nadal będą utrzymywać, że ich na dziecko nie stać. Część dlatego, że naprawdę ma mało, a część z czystej wygody i uwierzcie tacy też się zdarzają.
A co z tymi, którzy skorzystają i dostaną swoje 500zł czy nawet wielokrotność tego? Czy nagle zdecydują się rodzić dzieci po to by dostać kolejne pięć stówek na konto?

Nie mogę wypowiadać się za innych, ale mnie 500zł nie skusi na dalszą prokreację. Pomijam kwestię wieku, uwarunkowań zdrowotnych itp. Nie, bo ani przed zajściem w pierwszą ciążę ani przed zajściem w drugą ciążę nie warunkowałam tego stanem konta. Nie sądzę też, żeby kogoś z moich znajomych ta kwota zachęciła do dalszego rozmnażania się. Nie wiem, może szybciej postaraliby się o kolejne dziecko gdyby ktoś zechciał spłacić ich kredyt we frankach?

Na razie pozostaje młodym zadłużonym jakoś sobie radzić, ewentualnie zwrócić się o pomoc do kancelarii, które specjalizują się w pozwach zbiorowych przeciwko bankom ( http://www.franki.biz/ ). Koncepcja pozwu zbiorowego stworzona jest dla wszystkich klientów banków, którzy wzięli kredyt we frankach szwajcarskich i interesują ich dostępne formy działań, np. przewalutowanie kredytu. Czy to coś da nie wiem, mnie nawet spłata kredytu nie przekona :)

Na co wydam 500zł. To oczywiste - na dziecko. A właściwie na dzieci. Tyle, że na te które już mam. Sorry, ale nowego obywatela z tego nie będzie. Ze zdobytej wiedzy teoretycznej i praktycznej wiem, że dzieci nie przynosi bocian, nie znajduje się ich w kapuście i nie robi się ich za 500zł.










25 komentarzy:

  1. Czytam i pierwszy raz dochodzę do wniosku, że te 500 zł to całkiem sporo kasy. Nie wiem czy uniosę się dumą, bo się nad tym nie zastanawiałam, ale martwią mnie plotki w mediach o tym, że te pieniądze mają wpływać na osobne konto tak, żeby rząd miał kontrolę nad tym czy nie my, rodzice nie wydajemy ich na wódkę. A co jeśli okaże się, że za drogie spodnie kupiłam dziecku? Albo, że nie potrzebuje dwóch kurtek na zimę i karze mi zwrócić wydane pieniądze?
    Jeśli ktoś będzie chciał kontrolować moje wydatki, to będę chyba wolała udać, że nie mam dzieci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no inwigilacji mówimy nie :) Ale nie sądzę żeby takie projekty weszły w życie. Wychodzę z założenia, że trzeba poczekać na ostateczny projekt bo plotki w mediach bywają różne. Zobaczymy za kilka miesięcy co dla nas rząd przygotuje.

      Usuń
  2. Poruszyłaś bardzo drażliwy temat. Osoby, które wzięły kredyt we frankach, to spłacają go już kilka lat. I przez te kilka lat tak czy siak są na plusie, czyli ogólnie i tak zapłaciły mniej niż by miały zapłacić za ten kredyt w złotówkach. Ale jak się płaciło mniej, to było dobrze i tylko śmiali się z osób, które kredyt miały w złotówkach. Skoro Państwo ma dopłacić frankowiczom (a z jakiej racji ja się pytam?!), to niech mi też dopłaci za kredyt na mieszkanie, bo w czym jestem gorsza od takiego frankowicza, co i tak jest kilka tysięcy na plusie tak czy siak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się składa, że ja też jestem frankowiczem, no może nie zupełnie ja, ale mój mąż i choć nie uważam, że ktoś mi powinien do czegokolwiek dopłacać to sprawa nie jest aż taka prosta bo może i na początku kredytobiorcy byli do przodu, ale teraz min, dzięki temu co się dzieje w polityce możemy ostro dostać po tyłku. A tak samo można by się przyczepić do systemu MDM, no bo niby dlaczego nie? :)

      Usuń
  3. Dokładnie tak, ani nie w kapuście, ani od bociana, ani za ŻADNE pieniądze! Pragnę drugiego dziecka dlatego, że mam jeszcze zapasy miłości, którymi mogłabym je obdarować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja myślę, że jeszcze kila zmian w tej kwestii może się pojawić. Taka nasza rzeczywistość:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilka to na pewno. Do kwietnia to usłyszymy jeszcze o kilkunastu wersjach tego projektu. Dlatego ja mówię, że uwierzę dopiero jak ta kasa będzie na moim koncie, na razie podchodzę bardzo sceptycznie.

      Usuń
  5. Banknot na zdjęciu w sam raz. Tyle dostaniemy na emeryturze. Więc kwestia czy wydać to 500 zł, niech dziecko ma wiecej, czy odkładać żeby mieć za co żyć na starość a na dziecko wydawać to co dotychczas :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zamiast 500zł oczekiwałabym większej stabilizacji gospodarczej i edukacyjnej, mniejszego szarpania nietrafionymi reformami... Pewnie i tak widełki otrzymania tego dofinansowania dalekie będą od medialnego publicity tego pomysłu.

    OdpowiedzUsuń
  7. ech...ciężki temat, obawiam się jednak, że dla patologicznych rodzin to może być motywacja do rodzenia dzieci...:(

    OdpowiedzUsuń
  8. Według mnie to bardzo nierzemyślana propozycja, która, poza ogromnym obciążeniem finansów publicznych, nie przyniesie pożądanego efektu. Na dodatek na pewno będzie się to wiązało z szukaniem środków w innych obszarach... Nawet, jeśli jednostkowo danej rodzinie wyjdzie in plus to jakim kosztem?

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie złapię się na te 500 stówek. Czy by się przydało? Oczywiście, że tak, ale nie mam zamiaru zachodzić w ciążę dla tych pieniędzy. Jak znam życie, gdybym się za to wzięla ( nie sama oczywiście) to z moim szczęściem by się dzieciątko urodziło i znieśliby ten przywilej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie też tak mi się wydaje, że żaden rozsądny człowiek nie skusi się na dziecko tylko i wyłącznie dla 500zł.

      Usuń
  10. Ciężka sprawa z tymi 5 stówkami. Z jednej strony spoko, bo mieć, a nie mieć dodatkowe 500 zł na wydatki okołodziecięce. Z drugiej- faktycznie może to zachęcić rodziny patologiczne do dalszego powiększania familii. Z trzeciej strony nie każdy się na to załapie więc nie jest to sprawiedliwe. Fakt, faktem dla tych 500 zł nie zaszłabym w kolejną ciążę. Dziecko jako forma zarobku? Noł łej. Pożyjemy- zobaczymy co z tej ustawy wyjdzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. ja bym chciała, by nikt tej kasy nie dostał do ręki. Dla dzieci małych po prostu w ramach tej pomocy miejsce w przedszkolu i żłobku, bez opłat, nawet za wyżywienie. Ale dla każdego dziecka, które rodzice będą chcieli posłać do placówki. Dla dzieci szkolnych po prostu wyprawki szkolne (tornistry, plecaki, ksiązki i inne pomoce naukowe, zeszyty itd). Każde dziecko by dostało, nikt by nie był pokrzywdzony. No i patologia by nie przepiła... No i by było wydane TYLKO na dziecko, na nic innego.
    Myslę, że taka pomoc by się bardziej w naszym kraju przydała, niż wątpliwe wspieranie dzietności, które w sumie będzie wspierać patologię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko widzisz, na to nikt niestety nie wpadł. Emeryt (bez względu na wysokość emerytury) po osiągnięciu pewnego wieku ma darmowe przejazdy komunikacją, a dziecko żeby dojechać do szkoły, która jest obowiązkowa musi mieć bilet, a co jak tych dzieci w rodzinie jest więcej? Tak samo wyprawki i wszystko o czym napisałaś.

      Usuń
  12. Ja jestem za tym i uważam że taka pomoc być powinna ale głównie kosztem zmniejszenia ilości urzędów i nowoczesnych placówek zusu. Po co tyle tego? Lub po zmniejszeniu pensji politykom, skoro już o zabieraniu mowa

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja się nie wypowiadam bo mnie nie dotyczy, choć nie powiem chciałabym żeby dotyczyło... I bynajmniej nie ze względu na pieniądze, ale na to drugie maleństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwierzę jak zobaczę. Mnie jakoś też akurat to nie motywuje. Za dużo już obietnic złamali.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie pogardzę 5 stówkami. Na pewno znajdą się wydatki z zakresu dziecięcego...

    OdpowiedzUsuń
  16. Co nie wchodzę na FB, na blogi, na wiadomości gdzieś w sieci, to inną wersję tych 500zł widzę. Dziecko mam jedno, nie wie czy mi się należy czy nie należy, bo niby jakoś może, ale chyba nie :D
    Kochane, jeszcze troszkę cierpliwości i wszystko W KOŃCU musi być jasne, bo ileż można tak zmieniać, kombinować i mamić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że na razie to nawet pomysłodawcy sami do końca nie wiedzą jak to będzie :D

      Usuń
    2. A mi się zdaje, że pomysłodawcy od początku trzymają się zarysu, jaki stworzyli. Poczytałam dziś projekt ustawy jeszcze z sierpnia 2015, a tu moje przemyślenia na ten temat: http://przepisowamama.pl/projekt-500-okiem-prawnika/

      Usuń
  17. Podoba mi się Twoje podejście i krótkie, rzeczowe skomentowanie sprawy. Mnie też te 500 zł nie przekonuje, żeby się spieszyć z zakładaniem rodziny. Ale na pewno będzie sporym wsparciem dla rodzin, które już dzieci mają. I dobrze, może będą dzięki temu szczęśliwsze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP