Stać cię na wypasiony wózek, prywatne przedszkole, nie brakuje ci na chleb, a co gorsza wystarcza dalej niż do pierwszego, co świadczy o tym, że możesz coś odłożyć z wypłaty. Masz gdzie mieszkać, jeździsz całkiem fajnym autem i od czasu do czasu pozwalasz sobie nawet na wakacyjne wyjazdy. Nie kwalifikujesz się na rodzinne, dodatek do obiadów dla dziecka, becikowe i 500+. Dla większości społeczeństwa jesteś bogaty, a bogatym 500+ się nie należy.
O tym co sądzę na temat projektu 500+ napisałam TU. Zdaję sobie sprawę, że znajdą się tacy, którzy ostatecznie są skłonni znienawidzić mnie za to, że posiadam dwoje dzieci i przynajmniej teoretycznie (bo tak jak wspominałam we wcześniejszym poście uwierzę jak zobaczę na koncie) te pięć stówek mi się sięgnie (przynajmniej do wtedy, do kiedy budżet to wytrzyma). Dla wielu 'Kowalskich' jest to wystarczający powód żeby znienawidzić sąsiada, koleżankę czy brata. Ot taka nasza narodowa zawiść. Trudno. Nie zrezygnuję z poprawy sytuacji materialnej moich dzieci tylko dlatego, żeby ktoś kto ma z tym problem, poczuł się lepiej.
Najbardziej jednak 'Kowalskiego' boli, że te pięć stówek sięgnie się bogatemu. Bogaty jak sama nazwa wskazuje kasę ma, więc nic nie powinno mu się należeć bo niby z jakiej racji. Żre te swoje ośmiorniczki czy inne sushi, zapija winem za więcej niż osiem pięćdziesiąt i jeszcze łapę po kilka portretów z Jagiełłą chce wyciągać kanalia jedna. A tu za płotem biedny 'Kowalski' z siedmiorgiem dzieci żyje z socjala i o ośmiorniczkach to co najwyżej słyszał, a chleb ze smalcem popija winem marki wino czekając aż w okienku ośrodka pomocy społecznej odbierze swoje trzy i pół tysia.
Powiesz co te dzieci 'Kowalskiego' winne? Bieda aż piszczy, głodne, nie ubrane, bez wygód - należy im się. A dzieciaki Bogatego za granicą były, ubrania z sieciówek mają i starzy im tyłki do szkoły wożą to po co im jeszcze jakaś kasa. I poniekąd masz rację bo dzieciakom Bogatego zapewne nie brakuje, a dzieciakom 'Kowalskiego' by się przydało. Ale spójrz na to z innej perspektywy. Nie patrz z perspektywy 'Kowalskiego'. Na moment wbij się w buty Bogatego i spójrz jego oczami.
Jesteś teraz Bogatym. Zapierdalasz w korpo po kilkanaście godzin na dobę. Potem ładujesz laptopa do swojego całkiem fajnego samochodu, na który masz mniej fajny kredyt i jedziesz do domu jeszcze chwilę popracować. Po wysłaniu setnego maila zasypiasz w ubraniu na kanapie z Ikei żeby bladym świtem zerwać się, odwieźć dziecko do żłobka i zdążyć na czas przed swoje korpobiurko.
Wakacje? Masz i owszem. Ale przeważnie pod telefonem, albo wysyłasz na nie resztę rodziny żeby móc w spokoju popracować. Masz też delegacje, zebrania, burze mózgów i firmowe eventy. Zarabiasz dobrze, uczciwie płacisz podatki i co roku grzecznie w zębach zanosisz swój PIT do US. O tym co to zwrot podatku wiesz tylko od 'biedniejszych' znajomych. Takie terminy jak rodzinne, urlop wychowawczy czy becikowe są ci zupełnie obce. Jesteś Bogaty więc od państwa nie należy ci się nic, a jeśli nawet masz więcej niż jedno dziecko i dostaniesz te swoje 500 zeta to i tak znienawidzi cię za to połowa twojej wsi bo wspaniałomyślnie powinieneś się zrzec. Najlepiej oczywiście na ich koszt.
Z jednej strony powinieneś się cieszyć. To, że nic ci się nie należy oznacza, że naprawdę całkiem dobrze ci się powodzi, albo, że chociaż wystarcza ci do kolejnej wypłaty. Tyle, że owszem masz kasę, ale nie bierze się ona znikąd, ciężko na tą kasę pracujesz, często kosztem rodziny i własnego prywatnego życia. A teraz spójrz za płot gdzie Kowalski sączy to swoje wino za osiem pięćdziesiąt wypalając kolejnego Chesterfielda, a do jego rączek za każde spłodzone dziecko wpada 500zł plus rodzinne, zapomogi, zasiłki, i dodatki. Nie czujesz się trochę pokrzywdzony? Nie czujesz, że twoje podatki, twoja ciężka praca i czas, który kradniesz swojej rodzinie i swoim dzieciom przeszedł trochę za ten płot do 'Kowalskiego'? Jasne jest, że nie masz ochoty zamieniać się z 'Kowalskim' ani na chwilę, ale powiedz tak szczerze, nie czujesz się trochę, mówiąc kolokwialnie, kopnięty w dupę?
P.S O podobnym podejściu do tematu możecie poczytać też u Kasi TU
No właśnie, bo wszyscy myślą, że bogatym kasa z nieba spada, a tylko biedni muszą się natyrać. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Państwo daje każdemu i póki co trzeba z tego skorzystać i nie ma, że czarny, że bogaty, że cos tam. Tak naprawdę Ci uczciwi bogaci utrzymują nasz kraj.
OdpowiedzUsuńo dokładnie to. i do głowy im nie przyjdzie poszukać przyczyny swojej biedy w sobie i w swoich błędnych decyzjach.
UsuńTeż wg państwa jesteśmy ludźmi bogatymi. Becikowe nam się nie należało, przekroczyliśmy próg dochodowy o 20 zł/miesiąc/osobę. Z jednej strony ok, cieszę się że jakoś nam się wiedzie. Z drugiej jak odliczymy kredyt na mieszkanie (no bo MdM ani RNS nam się nie należało), opłaty to wcale tak różowo nie jest. Jeszcze pomyśleć o znajomych, którzy mieszkanie kupili z dopłatami, na umowach mają najniższe a zarabiają więcej od nas, już nie wspomnę o pseudobezrobotnych gdzie on pracuje w Norwegii i człowiek odprowadzając te wszystkie składki/podatki czuje się jak kompletny osioł :/
OdpowiedzUsuńOj coś wiem na temat kredytu na mieszkanie, oczywiście bez dopłat :) Becikowe dostaliśmy, ale to tylko dlatego, że wtedy jeszcze nie obowiązywał próg dochodowy. A prawda jest taka, że dodatkowe pieniądze przydadzą się każdemu i biednemu, i bogatemu.
UsuńJa też dostałam wiadomość, że nie powinnam składać wniosku o 500+. Cóż, zepchnę go do Krainy Zapomnienia i zrobię swoje :) Pięknie tutaj! :D
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim dziękuję, to wszystko zasługa Elizy :)
UsuńCo do wniosku to głupie rady należy olać :)
Dobrze napisałaś. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Korpoludki zapieprzają dzień, noc, dzień, noc... rodziny prawie nie widzą. Większość cudów, które posiadają są na kredyt. Czemu ma się im nie należeć?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, większość na kredyt, a postronnym wydaje się, że tacy to wszystko mają.
UsuńJestem absolutnie tego samego zdania. Ci, którzy pracują legalnie, na umowy, i odprowadzają 1/3 swojego dochodu Państwu - nie dostaną nic na pierwsze dziecko (być może z różnych względów jedyne). Dlaczego część odprowadzanych przeze uczciwie podatków nie może do nich wrócić? Bo ma rodzinę? Podatków, które (o zgrozo) sięgają ponad 10 tyś zł, a do lekarzy chodzi się prywatnie? W jaki sposób te pieniądze do nich wracają? Bo żadnego wyjątkowego i innego od tych, którzy żyją z zapomogi nie widzę - chodzimy po tych samych ulicach, do tych samych urzędów, spacerujemy po tych samych parkach.
OdpowiedzUsuńA! I jeszcze jedno - niektórzy są "bogaci" ale niestety nie na papierze. Odprowadzają zatem minimum podatków i wszystkie inne świadczenia im się należą... Sądzę, że faktycznie - ktoś takich uczciwych podatników jak my z rozpędu kopnął w dupę !
Ale cóż... mimo to cieszę się, że jestem zdrowa, że mamy dach nad głową w kredycie, że auto 1989r nadal jeździ :) I ani kombinować nie będę (bo ludzie proszą teraz o najniższe krajowe), ani zwalniać z roboty siebie czy męża - bo bardziej opłacać się będzie narodzić dzieci i posiedzieć w domu.
Ps: zmiany na blogu na ogromny + !
O kurcze, a ja myślałam, że już tylko my takim zabytkiem jeździmy. Przybij piątkę ;)
UsuńDzięki Ci za ten wpis. Juz zaczyna mnie mierzić, że wszyscy miauczą, że biedne dzieci nie dostana, a bogate tak. Wreszcie ktoś napisał, jak faktycznie jest.
OdpowiedzUsuńps. pięknie tu wygląda :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, chociaż pochwały należą się Eli :)
UsuńAleż tu pięknie :) Nie tylko mnie Eliza dała wiele radości z nowego wyglądu bloga :) Brawo TY!!! Ciesze się, że jednak zostajesz z nami!!!!!
OdpowiedzUsuńBrawo Ona :)
UsuńZmiany na lepsze widzę, super!!! i bardzo dobrze napisane! Wszystkie dzieci powinny być traktowane na równi. I te z bogatszych rodzin też!
OdpowiedzUsuń