"Nic nie czyni kobiety piękniejszej niż jej wiara w to, że jest piękna" - to słowa jednej z najpiękniejszych aktorek w historii kina, Sophie Loren. Nie wiem czy to zasługa dobrych genów czy szczególnej dbałości o urodę, ale prawda jest taka, że Sophia Loren urodą zachwycała bez względu na wiek. To prawda, że najpiękniejsze kobiety to te, które wierzą w siebie i swój potencjał jednak rzeczywistość bywa różna. Nie każda z nas otrzymała w spadku naturalne piękno, dobre geny czy absolutną pewność siebie. Czas mija, nasze ciało się zmienia i nie zawsze te zmiany idą w parze z naszymi oczekiwaniami. Czasem matce naturze musimy trochę pomóc, a wtedy sięgamy po kosmetyki.
Piękno zaklęte w kolorowych, eleganckich słoiczkach, pudełeczkach, butelkach kusi nas ze sklepowych półek. Wchodząc do drogerii można dostać zawrotu głowy z nadmiaru zapachów, nazw, kolorów, właściwości. Trzeba mieć chyba skończony co najmniej jakiś kierunek z dziedziny chemii żeby się w tym wszystkim połapać. W zawrotnym tempie rozwija się moda na kosmetyki naturalne, bez chemicznych dodatków i dostosowanych nawet do najbardziej wymagających odbiorców. Jak w tym gąszczu oferowanego nam w sklepach 'piękna' odnaleźć to, które spełni nasze oczekiwania?
Osobiście postawiłam na metodę 'szukajcie, a znajdziecie' w skutek, której moja łazienka dosłownie pęka w szwach. Jednak od dłuższego czasu jestem wierna jednej marce, przynajmniej jeśli chodzi o kremy do twarzy. Na markę Graal4Human, trafiłam przez zupełny przypadek i...nie pokochaliśmy się natychmiast. Dlaczego ta miłość musiała dojrzeć, zdradzę wam w trakcie tego posta.
Do mojej kolekcji mazideł do twarzy trafił krem na dzień i na noc Graal4Human. Są to kosmetyki, które w swoim składzie mają specjalną formułę koloidalnego srebra o wysokim stężeniu i odpowiedniej wielkości, oraz kształcie cząsteczek. Kosmetyki tej marki nie zawierają triclosanu, phenoxyethanolu, żadnego z parabenów jak i pochodnych ropy naftowej oraz syntetycznych składników i są w 99% pozbawione konserwantów. Coś dla miłośników produktów eko.
Krem na dzień zawiera w swoim składzie komórki macierzyste gardenii, które zwalczają efekty starzenia się skóry i pobudzają procesy odnowy komórek, przywracając skórze jędrność i blask. W skład kremu wchodzi również betaina, która zapobiega przedwczesnemu starzeniu się skóry oraz olej z monoi posiadający właściwości nawilżające, wygładzające i zmiękczające skórę.
Krem na noc zawiera mieszankę witamin B3, B5, B6, C i E, która natomiast korzystnie wpływa na ochronę skóry oraz olej z awokado, który na powierzchni skóry tworzy ochronny film, chroni przed utratą wody i głęboko nawilża.
W kremie na dzień zakochałam się od pierwszego użycia. Miły delikatny zapach i odpowiednia równie delikatna konsystencja dzięki, której łatwo rozprowadzić krem na skórze bez nadmiernego naciągania jej. Szybko się wchłania, nie powoduje zaczerwienienia skóry i spokojnie można używać go pod makijaż choć przy regularnym stosowaniu kremu, skóra jest w tak fantastycznej kondycji, że odkąd go używam, o makijażu na co dzień w zasadzie zapominam :)
Z kremem na noc musieliśmy się najpierw zaprzyjaźnić bo jak wspomniałam nie była to miłość od pierwszej aplikacji. Dlaczego? Ze względu na jego konsystencję. Krem jak zresztą większość kremów na noc, ma konsystencję dość tłustą, a kto mnie zna wie, że tłustych mazideł nie uznaję, nie lubię i nie używam :) W tym przypadku postanowiłam jednak się przemóc i nie skreślać kremu tak natychmiast. Dzisiaj po kilku miesiącach stosowania go, cieszę się, że się przełamałam. Krem na noc ma bardzo podobny zapach do tego na dzień, a wyżej wspomniana konsystencja wymaga żeby go wklepywać delikatnie w skórę twarzy, dzięki czemu fundujemy sobie wieczorny, relaksujący masaż.
Jak już wspomniałam obu kremów używam już kilka miesięcy i efekty są super. Skóra jest zdrowa, napięta, kremy (nawet ten na noc) nie zapychają porów i nie powodują tak często występującego uczucia ściągnięcia skóry, którego bardzo nie lubię. Ponadto wchłaniają się błyskawicznie co też jest bardzo istotne, a twarz nie świeci się jak byśmy wysmarowały się masłem. Łagodzą podrażnienia, a dzięki dużemu stężeniu srebra działają bakteriobójczo i normalizująco na pracę gruczołów łojowych co może nas ustrzec przed niespodziewanymi wypryskami.
Na koniec mam dla was niespodziankę. Jeśli same chciałybyście przetestować na sobie oba kremy to jest ku temu rewelacyjna okazja bo możecie je wygrać w konkursie organizowanym przez Matki Polki Fanaberie oraz Graal4Human.
Zadanie konkursowe to fotograficzna interpretacja w postaci jednego zdjęcia (kolaże nie będą brane pod uwagę) hasła "Piękna jesienią".
Zdjęcie, które chcielibyście zgłosić na konkurs, publikujecie na profilu Matki Polki Fanaberie pod postem konkursowym.
Konkurs trwa od 28.09- 05.10, a wyniki zostaną podane pod tym postem najpóźniej do 10.10.2016.
Pełen regulamin konkursu dostępny jest na FB na profilu Matki Polki Fanaberie.
Edit: Sponsor dokonał wyboru, a zwyciężczynią konkursu, która otrzyma zestaw kremów jest ..................................................Pani Ewa Wójciak. Pani Ewo proszę o podesłanie adresu do wysyłki na adres mpfanaberie@wp.pl. Gratuluję!!!
Musiałabym spróbować :) srebro kusi...
OdpowiedzUsuńRecenzja brzmi bardzo zachęcająco, muszę wspomnieć Ślubnemu, że przydałoby mi się takie cudeńko ;)
OdpowiedzUsuń