![]() |
http://www.demoty.pl/ |
Małżeństwa dzielą się na takie, które funkcjonują zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania i na rozwiedzione. Zaufanie w związku to podstawa jednak życie uczy, że warto dorzucić do niego odrobinę podejrzliwości, szczyptę niepewności, trochę sceptycyzmu, a na koniec.....puścić męża wolno.
Wiele kobiet nie skacze z radości, kiedy małżonek oznajmia, że oto właśnie wybiera się na piwo z kolegami. Powszechnie wiadomo przecież i nie jest to żadną tajemnicą, że słowo 'piwo' użyte w liczbie pojedynczej jest tu tylko w formie przenośni, i w celu przedstawienia informacji w taki sposób by była dla informowanej łatwiejsza do przełknięcia. 'Piwo' w liczbie pojedynczej nie występuje. Piwo zawsze musi mieć kolegę, a najlepiej kilku. Piwo w liczbie pojedynczej czuje się według mężczyzny samotne i niedowartościowane (szkoda, że jak my to samo mówimy o naszych butach czy torebkach, to oni tego nie kumają).
Słowo 'koledzy' też nie do końca oddaje to, co na pozór nam się wydaje. Pod hasłem 'koledzy' małżonek ukrywa przeważnie kilkoro zrywających się z domowego łańcucha samców, co to przez ostatnie kilka lat jedyne co widzieli w mieście to galeria handlowa, a jakakolwiek speluna zwana powszechnie pubem jawi im się niczym raj. Raj, w którym nie ma obowiązków, śmieci do wyniesienia, płaczących dzieci i co najważniejsze jest...piwo (tylko pozornie w liczbie pojedynczej).
W zdaniu "Idę z kolegami na piwo" kryje się jeszcze jeden ukryty przekaz....godzina powrotu. Jak już wiemy 'piwo' w przyrodzie nie występuje w formie pojedynczej, więc nie spodziewajmy się, że małżonek wróci o (w naszym pojęciu) przyzwoitej porze. Wszak powszechnie wiadomo, że piwo należy smakować, a degustacja powinna przebiegać długo i w odpowiednim towarzystwie.
Jeśli chodzi o tolerancję godziny powrotu, to każda żona ma swoją. Najczęściej ma zastosowanie system trzygodzinny: Północ - zdziwienie: Co tak wcześnie?, Godzina trzecia - ostatnia akceptowalna, Do godziny szóstej - minimum tygodniowy foch + nowa torebka i buty, Po godzinie szóstej - Lepiej żeby w ogóle już nie wracał.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jeśli więc wasz ślubny właśnie oznajmił, że wybiera się z kolegami na piwo, z góry możecie założyć, że cały wieczór jest wasz. Wystarczy tylko uśpić dzieci i szalej dusza piekła nie ma. Możecie bezkarnie paradować po domu w tej ohydnej zielonej maseczce albo w ogóle urządzić sobie domowe spa ciesząc się spokojem. Możecie pooglądać głupawe seriale i nikt nie zabierze wam pilota, twierdząc, że mecz Korei z Zimbabwe jest bardziej inteligentną rozrywką. Możecie bez wyrzutów sumienia zjeść wiadro lodów, wielką paczkę chipsów czy zamówić pizzę (tylko pamiętajcie o pozbyciu się dowodów rzeczowych). A jeśli spóźni się choćby o minutę i wróci po trzeciej, zyskacie torebkę i buty :)
Jednak największą waszą korzyścią jest to, że jak
tylko małżon doczłapie się do domu,
możecie mu oznajmić, że w przyszły weekend wybieracie się z koleżankami
na drinka. I chyba nie muszę wyjaśniać, że drink w naturze nie
występuje w liczbie pojedynczej, a słowo 'koleżanki' nie oznacza kilku
zahukanych kur domowych tylko nastawione na niezłą imprezę super laski :)
Ha ha :) Świetny tekst!!!! Jest jeszcze jedna ważna korzyść z wyjścia męża, porównywalna do tej jako oni mają z naszego party z koleżankami! Humor! Zdecydowanie poprawiony i ustawiony w pozycji - jestem zadowolony z życia, a to odbija się korzystnie na całej familii :)
OdpowiedzUsuńHaha no jakbym o swoim małżeństwie czytała
OdpowiedzUsuńPrawdą jest co ta kobieta pisze. Piwa zawsze są cztery ewentualnie osiem :)
OdpowiedzUsuń