4 stycznia 2017

Gdzie ciekawość spotyka się z ekshibicjonizmem


era facebooka

Podglądaliście kiedyś sąsiadów? Czyhaliście za firanką, żeby zobaczyć co gotuje na obiad sąsiadka z naprzeciwka albo czym tym razem podjedzie pod dom ten gościu spod czwórki? A może złapaliście się na tym, że idąc wieczorem ulicą, zaglądacie w oświetlone okna? No nie mówcie? Nie zdarza się wam? Nie bawicie się w podglądactwo? Nie interesuje was cudze życie? To po cholerę macie Facebooka?


To fakt, sterczenie w oknie, żeby wiedzieć wszystko o wszystkich jest takie oldschoolowe. Zresztą kto teraz ma czas na takie siedzenie. Jesteśmy przecież tacy zajęci, zabiegani, ciągle w drodze od do, ciągle z listą zadań do zrobienia na wczoraj i z wiecznym niedoczasem. Na interesowanie się cudzym życiem, skoro prawie nie mamy własnego, nie ma już czasu. Fakt, sterczenie w oknie to przeżytek.

Ale, ale czy aby na pewno? Czy rzeczywiście nie masz czasu na podglądactwo? 

A niby skąd wiesz, że kumpela z podstawówki mieszka w Holandii, a koledze z liceum właśnie urodził się syn? Skąd wiesz kto i gdzie był na wakacjach, jaką skończył szkołę i jakiego kupił sobie psa? I jeszcze weź mi powiedz, że nigdy nie próbowałaś/eś znaleźć na FB swojej byłej/byłego żeby przekonać się, że po tobie nic dobrego już jej/jego nie spotkało ;)

No tak sterczenie za firanką to obciach, ale już takie scrolowanie walla na fejsie to nic innego jak podążanie z duchem czasu, prawda? Na to zawsze znajdzie się czas. Zawsze jest chwila, żeby złapać za komórkę i wcisnąć niebieską ikonkę z F. W biegu, w drodze, na nudnym spotkaniu czy w toalecie.

Podglądamy gdzie się da i kiedy się da, i niewiele różni się to od stania za firanką

Różnica polega tylko na tym, że teraz podglądać możemy wszędzie, w każdej chwili i że na fejsie wszyscy mamy klawe życie. Nie to, co za firanką.

Przeglądasz Facebooka -ciepłe kraje, podróże na koniec świata, piękne domy, śluby, śliczne niemowlaki, zaręczynowe pierścionki, hektolitry kawy wypitej przy okazji pokaźnych zakupów w galeriach, buziaki, całusy, przytulańce. Brakuje tylko różowych jednorożców. Czasem gdzieniegdzie przewinie się jakiś apel, że na chore dziecko potrzebne są pieniądze, albo, że znowu gdzieś był zamach, ale przecież można taki post przewinąć, można 'odlubić' profil i życie staje się natychmiast łatwiejsze. Można też udostępnić, rozgrzeszając sumienie.

Odkładasz telefon i za chwilę ciekawość znowu zwycięża. Jeszcze tylko chwilę, jeszcze tylko zobaczę co robi jedna koleżanka, druga, trzecia...

Choćbyśmy się wypierali, to prawda jest taka, że uwielbiamy podglądać. 

Ciekawość nasza jest pobudzona tym bardziej że na fejsie większość ludzi ma życie idealne, raczej nikt specjalnie nie chwali się, że dzieciak wyje trzecią dobę i ma mu ochotę ten uroczy łepek ukręcić przy samym tyłku, że szef jest popieprzony, z partnerem nie może dojść do porozumienia, a na dodatek jak wracał z zakupów, na nową kurtkę nasrał mu ptak. 
Zza firanki możesz przez przypadek zobaczyć, że Malinowski leje żonę, a Nowakowa znowu wróciła napruta i się dzieciakami nie zajmuje. Facebook jest bezpieczniejszy, więc za firankę nie zaglądasz.

Na fejsie możesz też sobie ulżyć, dopuścić do głosu swój wewnętrzny ekshibicjonizm i pokazać. 

Możesz dać się popodglądać, pochwalić się - naturalnie tylko tym, co dobre. Zdjęcie pięknie wyposażonego domu? Proszę bardzo, czy to ważne, że na kredyt i że będą go spłacać jeszcze twoje wnuki? Ważne, żeby Kaśkę zazdrość zeżarła bo ona nadal ma to swoje M3. Wakacje? Wyłącznie za granicą, bo wszyscy jeżdżą i nieważne, że jedyne co widzieliśmy w Egipcie to hotel i basen. Ważne, że koleżanki z pracy widziały przy tym basenie nas. Grunt to nie odstawać od reszty, pokazać się od 'najlepszej' strony.

Możesz już zasłonić okna, przecież brzydzisz się podglądactwem i nie chcesz być podglądany. Stwórz iluzję, bezpieczne miejsce, gdzie zawsze jesteś szczęśliwy, piękny i bogaty. Gdzie możesz bezkarnie podglądać nie bojąc się, że ktoś cię dojrzy za firanką. Gdzie pokażesz tylko tyle, ile chcesz i ani trochę więcej. Gdzie ciekawość spotyka się z ekshibicjonizmem.

3 komentarze:

  1. Cholera no tacy już jesteśmy ;) I chyba wolę oglądać wyidealizowane życie znajomych niż czytać codziennie o kłótniach koleżanki, która na FB wylewa swoje żale do swojego byłego męża i ojca córeczki. Wolę oglądać piękne zdjęcia i zazdrościć oraz dążyć by i swoje marzenia spełniać niż dołować się, że ktoś ma tak samo przesrane jak ja, po więc coś zmieniać skoro większość tak ma...

    OdpowiedzUsuń
  2. XXI wiek. Kontakt z ludźmi zastapiony przez gadżety... dokąd zmierzamy?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP