Kiedy urodziłam pierwszego syna, usłyszałam, że w dzisiejszych czasach
matki mają łatwiej. Że kiedyś nie było tyle udogodnień, że nawet głupie
śpiochy trzeba było 'organizować'. Jest w tym mnóstwo prawdy, bo same
musicie przyznać, że porównanie prania tetrowych pieluch z
jednorazówkami zdecydowanie wypada na korzyść tych drugich. Jednak bycie
młodą mamą w dzisiejszych czasach bywa trudne z innego powodu. Bywa
trudne, bo dajecie się wkręcić w macierzyństwo high need!
Tak jak napisałam, kiedy zostawałam mamą po raz pierwszy, rację mieli ci, którzy mówili, że kiedyś było trudniej. Tetrówki
zostały zastąpione przez pampersy, mieszanki do karmienia
przygotowywało się w kilka sekund i co najważniejsze niczego nie trzeba
było zdobywać. Wystarczyło iść do sklepu, ewentualnie zamówić na allegro
i kupić.Dzisiaj od mojej ostatniej ciąży minęło już kilka lat, ale nadal trochę z racji blogowania, trochę z ciekawości podglądam fora dla przyszłych i młodych mam. To, co obserwuję w sieci, ale i w życiu zadziwia mnie i przeraża jednocześnie. Mam ochotę współczuć tym młodym dziewczynom i powiedzieć im, że za moich czasów, kiedy to ja zostawałam matką, było zdecydowanie łatwiej, przeciwnie do tego, co mówiono mi.
Już wtedy wydawało mi się, że półki w sklepach uginają się od gadżetów, które miałyby ułatwić mi macierzyństwo, ale teraz jest tego istne zatrzęsienie. Do tego nie wiedzieć czemu pokutuje jakaś taka fama, że jak nie kupisz tego czy tamtego, to na bank twoja przygoda z dzieckiem, zwana wspólnym życiem, będzie pasmem nieszczęść przyprawionym ciągłym płaczem niemowlęcia.
Najgorsze jest to, że młode mamy (i nie chodzi tu o wiek) dają się wkręcać. A właściwie dają się nakręcać. Kupiłaś łóżeczko? No to koniecznie musisz kupić też kołyskę, a jeszcze dobrze by było, jakbyś miała modne teraz pudełko do spania i kojec. Kocyk nie wystarczy, musisz mieć jeszcze ze trzy otulacze i dwa kokony (to się w ogóle od siebie różni?) o i zapomniałam o śpiworkach. Oczywiście nie zapomnij o misiach szumisiach, czarno-białych książeczkach stymulujących coś tam i profesjonalnym kuble na zużyte pieluchy. Ubranka muszą być wszystkie nowe i z ekologicznej bawełny, a wózek powinien przejść co najmniej z milion crashtestów, a najlepiej jakby ten sam model miała dla swojego dziecka jakaś celebrytka, bo wtedy jest lans.
Powiem wam straszne to. Przyszłe matki siedzą godzinami w internetach, przeczesując jego czeluście, w poszukiwaniu wszystkiego, co oczywiście do życia noworodkowi jest niezbędne i bez tego nie ma prawa istnienia. Matki te przyszłe i świeżo upieczone to bardzo podatny grunt dla producentów dziecięcych gadżetów. W końcu każda mama chce, żeby jej dziecko miało wszystko i było szczęśliwe, więc daje się wkręcić w szał zakupów i wszelakich dziecięcych must have. Pominę już, że z każdą pierdołą tudzież wątpliwością lecą do komputera, żeby zadać pytanie na forum. Bo przecież obca osoba z internetu dobrze wie jak u jej dziecka wyleczyć kolkę, stwierdzi czy ta ślina z buzi to pierwszy ząbek, czy wścieklizna, a kolor kupy oceni z najwyższą precyzją i postawi diagnozę.
Ok, ja też czytałam, też poszukiwałam i też się radziłam. Czytałam głównie książki, poszukiwałam informacji, ale przepuszczałam je przez bardzo gęste sito zdrowego rozsądku, radziłam się, ale głównie ufałam swojemu instynktowi, który mam wrażenie, teraz powoli u matek zanika. Zamiast ufać temu, co podpowiada nam rozsądek i serce szukamy rozwiązania w gadżetach.
Mam wrażenie, że matki czują wręcz presję posiadania i ślepo wierzą, że naprawdę markowy kocyk czy łóżeczko są w stanie sprawić, że one spełnią się jako matki, a ich dziecko będzie miało wszytko, czego trzeba.
Droga przyszła mamo wiem, że chcesz dać dziecku to, co najlepsze, że chcesz, żeby miało wszystko, ale 'wszystko' czego ono potrzebuje, już masz i uwierz, nie kupiłaś tego w sklepie. Kieruj się instynktem, rozsądkiem i na litość nie daj się wkręcić! :)
Ja to myślę, że w dzisiejszych czasach toj est takvze wszystkim. Jedziesz na ryby to musisz kupić pół sklepu łącznie z przynętą na wieloryba, którego nigdy nie spotkasz bo przecież Pan w sklepie tak doradził. Jedziesz na wakacje w góry to musisz kupić sobie narty, bo to przecież góry. Mimo, że nie umiesz jeździć i chciałeś tylko pospacerować po prostych szlakach. Mam wrażenie, że teraz większość sprzedawców próbuje nam wcisnąć wszysyko na siłę. Wczoraj byłam w księgarni i wyraźnie mówię Pani, że chcę kupić 10 pałeczek kleju na gorąco. Ta mi przynosi cały pistolet i mówi, że z pistoletem się bardziej opłaca bo tam są też ttrzy pałeczki kleju. Tylko po co mi kurde kolejny pistolet? Mam zapłacić 15 i dostać trzy laski kleju gdzie mogę zapłacić 10 i dostać to czego potrzebuję.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% :D
OdpowiedzUsuńTerror macierzyński niestety ma się bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńkiedyś mamy i babcie doradzały młodym mamom. Czasami wręcz usiłowali je zmusić do pewnych zachowań. Dzisiaj bywa często podobnie. Jednak do tego dochodzi ogrom obcych kobiet, które po prostu mówiąc brzydko wpieprzają się w każdą rzecz dotyczącą dziecka. Wszelkie taki, kocyk nie taki, zła butelka, źle karnisz, złe pieluchy. Wszystko jest źle, jeśli nie jest tak, jak życzy sobie jakąś terrorystka z drugiego końca internetu. Fajny żyć sobie i innym :)
Oj tak, kołyska, kocyk, śpiworek, przewijak itd... Wiem, że nie wygrałabym konkursu na "najbardziej wkręconą mamę", ale przyznaję, że i mnie nie ominęła jakaś część tego szaleństwa. Jeżeli będziesz miała ochotę poczytać (może natchnie Cię to do c.d. tego tekstu) zapraszam: http://przepisowamama.pl/9-bardzo-niepotrzebnych-rzeczy-dla-niemowlaka/ :)
OdpowiedzUsuńWiesz, ale są w sumie miejsca, gdzie łatwo się wybiera. Mnie przy pierwszym dziecku pochłonęło, popłynęłam wręcz. Jednak już w okresie drugiej ciąży - nauczyłam się kupować zupełni inaczej. Znałam już wiele produktów i marek, wiedziałam, jak wyglądają. Odwiedzałam wtedy sklep internetowy np. https://bobomio.pl/ i przeglądałam, ale tylko te kategorie, w których miałam braki, nic więcej. Wiesz idziesz do marketu, albo na targ i to wszystko do Ciebie woła, nagle połowa rzeczy jest piękna i idealnie będzie pasowało do dziecka... :-/ Niestety wracając do domu z pełnymi torbami, nie byłam już tak zachwycona, choć potem starałam się tego używać albo zostawiałam na prezent.
OdpowiedzUsuń