31 marca 2017

Gównoburza za 3...2...1... czyli co sądzę o czapkach w marcu.


 

Po zimie, która zawsze jest za długa, wszyscy wyczekujemy pierwszych oznak wiosny. Brakuje nam słońca, a zimowe ubrania najchętniej schowalibyśmy już na dno szafy. Czekamy na ciepłe wiosenne dni, wspólne wycieczki i pikniki. Jednak wraz z nadejściem wiosny, oprócz ładniejszej pogody i budzącej się do życia przyrody, rozpoczyna się sezon na czapeczkową gównoburzę...


Rok w rok to samo. Na przeróżnych grupach w social mediach, mamuśki prześcigają się w tym, która pierwsza wyśle swoje dziecię na plac zabaw bez czapki i odżegnują od czci i wiary wszystkie te, które jeszcze tego nie zrobiły. Tworzy się wręcz internetowa sekta gotowych na wiosnę mam, które namiętnie wymieniają się swoimi spostrzeżeniami o biednych, przegrzewanych dzieciach, które spotkały na placu zabaw czy podczas spaceru.

Naprawdę was to rusza?

Nie dalej jak dziś, idąc po Natika do przedszkola, mniej więcej w połowie drogi, minęłam mamę z dzieckiem w wózku. Na oko roczna dziewczynka ubrana była w cienką wełnianą czapeczkę i polarową kurtkę. Kilka metrów dalej mijam dwuletniego chłopczyka, w krótkim rękawku i z lodem w rączce. Totalny kontrast. Idąc dalej, zastanawiam się, czy bardziej, za przeproszeniem, wali mnie jak te dzieci były ubrane czy też dziwi, że istnieją na świecie ludzie, którym to przeszkadza.

Naprawdę nadziwić się nie mogę, że co niektórym chce się zwracać uwagę przypadkowym ludziom, że ich dzieci są według nich źle ubrane? Że aż tak boli ich czapka na głowie obcego dziecka. A jeszcze bardziej dziwią mnie te fejsbukowe sądy nad 'złymi, przegrzewającymi' matkami. Tak naprawdę nie macie pojęcia, dlaczego to dziecko, któremu tak strasznie współczujecie z powodu czapki, tę czapkę ma. Może jest właśnie po drugiej dawce antybiotyku i jego mama drży o jego zdrowie? Może ma chroniczne zapalenie ucha i mama zrobi wszystko, żeby kolejny raz nie cierpiało? A może zwyczajnie uparło się, że chce czapkę i koniec? Mój syn jeszcze całkiem niedawno idąc do szkoły, wyciągnął z kieszeni i założył wełniane rękawiczki. Na moje zdziwione spojrzenie odpowiedział tylko: No co?

Punkt widzenia zależy od....

Z drugiej strony, szczerze zazdroszczę tym, którzy mają czas na hejt, bo sama chciałabym mieć tyle czasu, żeby móc zajmować się takimi pierdołami. Mam chyba jednak zbyt interesujące życie, bo nie mam ani czasu, ani ochoty wtrącać się w cudze i totalnie zwisa mi, kto jak ubiera swoje dziecko. Sama jako mama wiem, że dzieciaki potrafią mieć przeróżne pomysły, wiem też, że życie weryfikuje nasze plany i przekonania. Nie dalej, jak również dziś mój syn wracał ze szkoły w kurtce pomimo dwudziestu trzech stopni, bo jemu nie chciało się jej nieść, a ja nie miałam już wolnych rąk, żeby ją nieść (notabene o zgrozo też mi się nie chciało). Nic mu się z tego powodu nie stało, a kiedy ponownie wychodziliśmy z domu miał już tylko bluzę. Podejrzewam jednak, że niejedna czapeczkowa rewolucjonistka wbiłaby mi nóż w plecy za to, że w taki upał moje dziecko ma ubraną kurtkę.

Niech mnie ogień pochłonie

Według internetowych zbawczyń uciemiężonej dziecięcej populacji z pewnością zasłużyłam na ogień piekielny i to nie tylko przez te czapki, bez których moi chłopcy sobie nie wyobrażają wyjścia (i tak cud, że udało mi się ich przekonać, że szaliki wiosną to nie jest najlepszy pomysł), ale o zgrozo noszą po sobie ubrania, buty, a na dodatek połowa zawartości ich szafy pochodzi z lumpeksu, a to wszystko podobno też zakazane. Jak nic będę się smażyć ;)

Otóż drogie mamy naprawdę świata swoim hejtem nie zbawicie, a i nie staniecie się wcale matką roku lepszą od innych, jeśli w marcu pozwolicie swojemu dziecku biegać po podwórku w krótkim rękawie. Na szczęście poziomu miłości jeszcze nie mierzy się sposobem ubierania...

12 komentarzy:

  1. Ja przeważnie jestem za bardzo w swoim świecie zatopiona, żeby zwracać w ogóle uwagę na to, co dzieje się dookoła, ale czasami takie sytuacje faktycznie aż kłują w oczy. Wiem, że nie należy oceniać z boku, bo np. mój syn był w ubiegłe lato jedynym dzieckiem na plaży w długich spodniach i bluzie i też sobie mogli ludzie dookoła różne rzeczy pomyśleć, a sytuacja była taka, ze był na antybiotyku i musiał chronić skórę przed słońcem. No, ale wełniane czapki i zimowe kurtki przy ponad 20 stopniach (co widziałam wczoraj w Krakowie) to naprawdę przesada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ja nie mówię o skrajnościach, ale żeby się czepiać czapki na głowie? Chociaż wczoraj to u nas była taka pogoda, że ja np. wyszłam w samej koszuli, ale w sumie nie dziwiłam się również tym co mieli krótki rękaw, ale i cienkie kurtki.

      Usuń
  2. wiecznie mam dylemat jak ciepło ubierać synka, tym bardziej ze znow katar i kaszel...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego ze starszymi dziećmi jest łatwiej bo one same już potrafią określić czy im zimno czy nie.

      Usuń
  3. Dobry tekst! Mi tam lotto jak inni ubierają dzieci, byleby się nie wtrącali w nasze nawyki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, to wtrącanie się innych w nasze życie jest po prostu wneriwające. Niestety ludziom trudno przetłumaczyć żaby przestali żyć życiem innych i w końcu zaczęli swoim.

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem Ci, że rodzic odpowiada za to w czym chodzi dziecko i w razie czego będzie ponosił tego wyboru konsekwencje, bo jak zawieje malca to będzie chory jak się dzieciak przegrzeje to efekt będzie ten sam. A innym wara od dziecka, bardzo nie lubię wymądrzania się i wtrącania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, każdy najlepiej zna swoje dziecko i wie czy mu zimno czy nie. A czasem bywa tak, że dziecko samo się uprze i lepiej z tym nie walczyć ;)

      Usuń
  6. Nie interesuje mnie szczególnie zdanie innych jak ubieram swoje dziecko, tym bardziej ja nie wypowiadam się jak inni rodzice ubierają swoje pociechy. Choć przyznam, że ostatnio widząc bobaska ubranego w kombinezon z rękawiczkami i przykrytego jeszcze grubym kocem, gdzie temp na zewnątrz +20, to troszkę mnie zatkało :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jestem zmarzluch, ale czapek nie lubię i noszę tylko zimą jak już faktycznie przymrozi. Jednak dziecku zakładam zdecydowanie dłużej bo lubi, chce i jak jest mu zimno to czemu nie? Tak samo jak pozwalam by założył sobie okulary przeciwsłoneczne choć nie świeci słońce a on jedzie do przedszkola samochodem z tatą, ale ma ochotę to zakłada. Nic nikomu do tego. Krzywdy tym nikomu ani sobie jej robi

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP