Smerfy pamiętam jeszcze z dzieciństwa. Z wypiekami na twarzy czekało się na dobranockę, a Smerfy to był taki powiew 'zagranicy' zupełnie inny niż nasze rodzime bajki. Na Smerfach urodził się mój brat, więc nawet wymiar sentymentalny dla mnie mają :) Dziś Smerfy wracają z przytupem, ale dzielnie po piętach depczą im całkiem świeże Trolle. Postanowiłam sprawdzić, co bardziej kręci dzieciaki, tradycja czy nowoczesność?
Niebieska patologia
Od zawsze wiadomo, że z tymi Smerfami to nie do końca jest wszystko w porządku. No bo wiecie pełna wioska facetów i zaledwie jedna panna. No tak do końca normalne to to nie jest. Do tego całym tym dziwacznym społeczeństwem zarządza jeden, mały niebieski facecik. Chociaż z bajek wyrosłam, to mimo wszystko nadal nurtuje mnie pytanie, skąd do diabła wzięły się Smerfiki????
Dobra, zostawmy smerfie upodobania. To ich życie więc niech żyją jak chcą ;) Jak już wspomniałam Smerfy za moich czasów (uwielbiam to stwierdzenie ;) ) to był normalnie powiew Ameryki. Teraz też mamy modę na Smerfy, które do łask dzieciaków wracają z wielkim hukiem. Smerfy atakują w popularnym dyskoncie, w sieci komórkowej i świątyni fast foodu. Nie da się uciec przed modą na smerfy, więc moje dzieciaki zaatakowałam też książkami ze Smerfami w roli głównej ciekawa czy książki zrobią taki sam szał jak saszetki z tymi małymi ludzikami, za które trzeba wydać 50zeta.
Tym o to sposobem w ręce chłopaków trafiły trzy książki: komiks "Dziwne przebudzenie Smerfa Śpiocha" oraz w dwóch wersjach "Smerfy. Poszukiwacze zaginionej wioski. Zadania z naklejkami." Za komiksami chłopaki nie przepadają, ale ten o dziwo poszedł na pierwszy ogień i został błyskawicznie przeczytany od deski do deski. Nawet Nati, który często narzeka na mało czytelną czcionkę w komiksach, tym razem nie rościł pretensji, bo czcionka jest w tym przypadku czytelna, wyraźna i nawet młodsze dzieciaki dadzą radę.
Jeśli chodzi o książki z zadaniami, to kompletnie nic mnie tu nie zaskoczyło. To znaczy chłopaków reakcja mnie nie zaskoczyła, bo oni zwyczajnie uwielbiają tego typu publikacje. Nie ukrywam, że ja też uwielbiam, o czym zresztą nie raz pisałam, bo pozwalają wypić kawę i spędzić cenne minuty bez ciągłego "Mamoooo!!!!". Chłopaki po prostu przepadają w takich książkach więc i w tych przepadli. A to, że do książki dołączone są naklejki to już w ogóle hit i szał.
Oczywiście czytanie książek spotęgowało szał na Smerfy więc w kolekcji chłopaków przybyły dwie smerfie chatki wraz z mieszkańcami przytargane jako pamiątki z Blog Conference Poznań przez kochającą matkę, czyli mnie. 12 zeta, a szczęście nieopisane :)
Kolorowy zawrót głowy
Trolle jak sama nazwa wskazuje, wcale trollami nie są. To znaczy, nie są trollami takimi, jakimi by się wydawało, że być powinny. W niczym nie przypominają trolla z Harrego Pottera czy Władcy Pierścienia. Są małe, kolorowe i wesołe. Z pozoru patologii brak. Są dziewczynki, są chłopcy, nawet instytucja mamy i taty się przewija. Jedyne co to można się zastanawiać, co te małe kolorowe stworki biorą, że non toper chodzą takie uchachane ;) No jeden się wyłamuje i struga ponuraka, ale wiecie jak jest - wyjątek potwierdza regułę.
Jakie książki z Trollami zaserwowałam chłopakom? Dla równowagi również trzy: "Trollastyczny przewodnik", "Trolle. Książka z tatuażami" oraz "Trolle 600 naklejek". Zgadnijcie, która zrobiła największy szał? Nie, wcale nie ta z naklejkami. O dziwo nawet nie tknęli, a wszystkie naklejki pozostały w stanie nienaruszonym, choć według mnie jest to najciekawsza pozycja ze wszystkich, które im podsunęłam. No, ale cóż z gustami się nie dyskutuje, tym bardziej że jestem pewna, że jeszcze do niej wrócą. Szał natomiast zrobiła książka z tatuażami. Natychmiast zamknęli się w łazience, wykonując na łapkach gustowne brokatowe dziary, po czym stoczyli bitwę o to, który pierwszy będzie rozwiązywał zadania. Książka przerobiona od pierwszej do ostatniej strony, a dla mnie dokładnie jak przy Smerfach nieoceniona chwila spokoju.
Jeśli natomiast chodzi o "Trollastyczny przewodnik" to tu zdecydowanie wygrał tekst. Sporo do czytania, a czytać chłopaki uwielbiają. Fani Trolli dowiedzą się z niego wszystkich najważniejszych rzeczy o Trollach ich rodzinach i Trollowicach.
W ogólnym rozrachunku mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że Smerfy wygrywają. Może to pokłosie tego, że aktualnie Smerfy są wszędzie i na tej fali chłopcy tak się nimi zafascynowali, a może po prostu bardziej odpowiada im kolor niebieski?
A wasze dzieci szaleją na punkcie małych, niebieskich stworków?
A u nas auta, transformersy i Avangers ;)
OdpowiedzUsuń