30 lipca 2017

Największe paradoksy rodzicielstwa



Planujesz, często kombinujesz na wszystkie sposoby, żeby w ogóle zaistniało. Później oczekujesz całe długie dziewięć miesięcy, żeby wreszcie móc je zobaczyć, przytulić i móc się nim cieszyć każdego dnia. W końcu się pojawia, cieszysz się jak opętany, wpisujesz ten dzień na listę najlepszych dni w twoim życiu. Piejesz z radości nad pierwszą zmienioną pieluchą, pierwszym słowem kroczkiem, a między tymi radościami....zderzasz się z rzeczywistością.


Dziecko to szczęście – to nie ulega wątpliwości, ale mówi się również, że 'od nadmiaru szczęścia można zwariować'. Jeśli chodzi o temat dzieci, ten nadmiar nie następuje wcale wyłącznie, wtedy kiedy masz ich troje, czworo czy więcej. W przypadku dzieci nadmiar 'szczęścia' może pojawić się już, kiedy posiadasz tylko jeden egzemplarz.

Bycie rodzicem można porównać do jazdy na rollercoasterze, są chwile, kiedy jest fajnie i śmiejesz się od ucha do ucha, ale bywają też takie, kiedy masz ochotę, co tu owijać w bawełnę, rzucić pawia. I dokładnie tak samo jest, kiedy zostajesz rodzicem. W ogólnym rozrachunku jest to mega radość, ale bywają momenty, że tylko resztki zdrowego rozsądku powstrzymują cię przed rzuceniem się z okna. Paradoks polega na tym, że i tak wrócisz na rollercoaster przy najbliższej okazji :)

Poznaj kilka największych paradoksów rodzicielstwa.

Paradoks 1.

Po kilku tygodniach, miesiącach, a nawet latach spędzonych z twoim ukochanym dzieciątkiem dzień w dzień, dochodzisz do wniosku, że jeśli za chwilę nie opuścisz miejsca zameldowania choćby na godzinę, to naprawdę wyskoczysz oknem. I nagle nadchodzi TEN dzień. Znajduje się dobra dusza, która nie tylko chce się zaopiekować potomkiem, ale i ty ufasz jej na tyle, że możesz powierzyć jej swój skarb. Wychodzisz. Jest bosko. Wracasz pół godziny przed czasem, bo tęsknisz. Bez komentarza ;)

Paradoks 2.

Nie ma to, jak towarzyskie spotkania. Fajnie od czasu do czasu spotkać się ze znajomymi, oderwać od codzienności. Jeśli twoi znajomi również mają dzieci, jedno jest pewne – prędzej czy później pojawi się, jak to mawia mój kolega, temat kupy. I nie chodzi tu wcale personalnie o zafajdaną pieluchę, choć jeśli dzieci są małe, to różnie bywa. Pod pojęciem 'kupy', kryją się wszelkie tematy okołodziecięce. Zamiast plotkować o ciuchach i szybkich samochodach wy i tak prędzej czy później zejdziecie na temat dzieci.


Paradoks 3.

Z niecierpliwością wyczekujesz pierwszego słowa. Jak idiota sylabizujesz ma-ma, ta-ta, a kiedy w końcu zatrybi, marzysz żeby zamilkło, choć na godzinę ;)

Paradoks 4.

Zanim się pojawi, na głos wygłaszasz milion mądrości, określających to, jakim będziesz rodzicem. Dumnie stwierdzasz, że będziesz konsekwentny, twoje dziecko będzie jadło tylko eko-sreko produkty i będzie bawiło się wyłącznie drewnianymi zabawkami. Nawet nie zauważasz momentu, w którym wciskasz dzieciakowi w rękę smartfona, żeby mieć chwilę spokoju, a w drodze na wakacje bez wyrzutów sumienia skręcasz do Mc driv'a. Szlag trafił twoją konsekwencję.

Paradoks 5.

Wychodzisz kupić sukienkę, buty, płaszcz cokolwiek byle wreszcie wyglądać jak człowiek i porzucić nieśmiertelne dresy. Po kilku godzinach wracasz do domu z wypchanymi torbami i debetem na koncie. Z dumą prezentujesz pięć bluzek, trzy pary spodni, dwie sukienki, kilka par majtek i kurtkę - wszystko w rozmiarze max. 98cm.

Jaki jest z tego wniosek? Rodzicielstwo odbiera rozum, rujnuje życie towarzyskie, wysysa energię i drenuje kieszeń. Tylko czy są to wystarczające powody, żeby z niego świadomie rezygnować? ;)


2 komentarze:

  1. Najbardziej zgadzam się z tą tęsknotą i chęcią by córka choć na chwile zamilkła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP