5 września 2017

Po przerwie...




Lubicie swoją pracę? Albo to, co robicie na co dzień? Bez względu na to, czy jest to wychowywanie dzieci, praca w korpo, konserwacja powierzchni płaskich czy ratowanie świata?

Na pewno odpowiedzi będą różne. Dla jednych to, po co budzą się każdego dnia, to sens życia, dla innych konieczność, a dla jeszcze innych przykry obowiązek. Najgorzej jest, jeśli nagle to, co sprawiało wam przyjemność, staje się czymś, co zaciska wam pętlę na szyi i jedyne, na co macie ochotę to uciec gdzieś daleko. Też uciekłam...

Zaczęło się od pasji, a właściwie od tego, że namówiła mnie koleżanka. Powstał blog, którego nikt nie czytał, a ja o blogowaniu nie miałam zielonego pojęcia. Dopiero po dwóch latach nastąpił przełom i wzięłam się za blogowanie na poważnie. Pisanie, wylewanie myśli na ekranie komputera stało się pasją, wzbogaconą nowymi znajomościami, nowymi doświadczeniami. Poznałam wiele fantastycznych osób, niektóre tylko internetowo, niektóre osobiście. Wiele się nauczyłam, a internet stał się moim drugim życiem. Karuzela zaczęła się kręcić. Za szybko...

W życiu każdego blogera przychodzi taki moment, kiedy chciałby pasję przekuć w pracę, a nawet jeśli by nie chciał, to w pewnym momencie taka propozycja padnie. To jest nieuniknione.

Fajnie, kiedy z tego, co sprawia radość, co lubimy robić, udaje się stworzyć sposób na życie. Kiedy pasja staje się pracą. Problem pojawia się, wtedy kiedy praca zaczyna przysłaniać pasję, kiedy zamiast pisać o tym, o czym chcesz, klepiesz kolejne zlecenie, bo goni cię termin. Kiedy zamiast wrzucić zdjęcie zrobione pod wpływem chwili, bo masz ochotę się tą chwilą dzielić, wrzucasz takie ze studia, dopracowane do perfekcji, bo takie lepiej się lajkuje. Nieważne, że to nie twoja bajka. Kiedy pisząc, przestajesz pisać dla czytelników, którzy z tobą są, a piszesz pod SEO, bo przecież wyszukiwarki inaczej cię nie znajdą. Kiedy zaczynasz rozmawiać z ludźmi 'po fachu' i już w połowie kawy temat schodzi na statystyki. Stop...

Przestałam pisać. Trochę z powodu wakacji, dzieciaki w domu, brak czasu, wyjazdy. Bardziej dlatego, że pogoń za statystykami zaczęła mnie męczyć. To już nie była radość z pisania, a wyrabianie planów w korpo. Potrzebowałam oddechu, przerwy, przemyślenia czy w ogóle chcę to dalej robić, czy nadal potrafię z tego czerpać radość, a nie tylko zysk. Po ponad miesiącu milczenia jedno wiem na pewno, nie potrafię tak zupełnie nie pisać, choć przerwa od bloga i internetu dobrze mi zrobiła (co dziwne nie zaczęłam z tego powodu chodzić wcześniej spać ;) ). Stęskniłam się za wami i dziękuję, że wielu z was pomimo przerwy nadal jest na moim fanpage'u i Instagramie. Że nie poszliście sobie i nie poszukaliście alternatywy. Nie wiem, jak dalej potoczą się losy bloga, ale na chwilę wiem, że nie potrafię tak zupełnie porzucić tego, na co pracowałam tyle czasu.

Wracam :)

12 komentarzy:

  1. Wszystko rozumiem....ale nie porzucaj nas :) Najlepiej nauczyć sie pisać i dla ludzi i pod seo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam chyba jednak w ogólnym rozrachunku wolę dla ludzi :)

      Usuń
  2. Właśnie miałam pisać, uważaj by przerwa na chwilę id stała się przerwą na dłużej. Ciężko potem wrócić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem szczerze, że nie wiem co z tego wyjdzie. Uwierz, że po miesiącu też się ciężko wraca. Z tym internetem to jak z facetami, z nimi źle bez nich jeszcze gorzej :)

      Usuń
  3. No to widzisz co ja mam od jakiegoś czasu. Z jednej strony bym to rzuciła w pizdu, ale z drugiej nie potrafię. Za długo już sobie skrobię w tym moim internetowym zakątku żeby odpuścić. W nosie mam już statystyki, które poleciały na łeb na szyję. Co sobie naskrobie to moje :D

    p.s. mam takie samo zdjęcie z moją mamą i toruńską babcią z jajkiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli cierpimy dokładnie na to samo :D A pamiętasz jak cię opierniczałam, że za rzadko piszesz? No to teraz wiem w czym rzecz :D

      Usuń
  4. Tak dobrze to rozumiem. Również miałam przerwę, pisałam "do szuflady", żeby nie wypaść z rytmu. Też mam zamiar wrócić, ale... nic na siłę, wszystko na spokojnie. Wracaj, lubię Cię czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja kocham swoją pracę, czyli pisanie książek. Bloga traktuję jak zabawę i... nie mam zainstalowanych statystyk, więc nie muszę się nimi przejmować ;) Ale to prawda, że od wszystkiego - nawet najbardziej kochanej pracy i największej pasji trzeba sobie czasem zrobić wolne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, taki totalny reset czasami jest konieczny. Ostatnio stwierdziłam, że ja mam zwyczajnie za dużo pasji, w połączeniu z obowiązkami doby mi nie wystarcza i w skutek tego żyję w ciągłym chaosie. Nie wiem tylko czy ta krótka przerwa poza chwilą wytchnienia cokolwiek zmieni :)

      Usuń
  6. Doskonale Cię rozumiem Kochana i trzymam mocno kciuki byś do nas wróciłam, by statystyki były rewelacyjne pomimo braku starań o nie, a zlecenia jedynie tak fascynujące, że nie można przejść obok obojętnie ;-) Buziaki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz :)

TOP