Matka Polka Feministka


Zwykle nie robię takich rzeczy. Pisanie recenzji ‘za jedną książkę’ zwłaszcza gdy nie jest to współpraca długoterminowa, zwyczajnie się nie opłaca. Dlaczego więc tym razem się zgodziłam? Bo to Matka Polka Feministka i świetnie pasuje do Matki Polki Fanaberii.

Kiedy “Matka Polka Feministka” trafiła do moich rąk w mojej głowie pojawiła się myśl: Na cholerę mi to?. Byłam na siebie zła. Zła że się zgodziłam. Zła, że nie mam czasu. Zła, że będę musiała odłożyć dwie książki, które aktualnie czytam dla przyjemności, a nie z obowiązku. Nie będę ukrywać, cieszyłam się z tej ‘współpracy’ tak samo jakbym usiadła na jeża. 
Bez krzty przekonania wzięłam książkę i przeczytałam historię Bartka,  a potem Konrada, o którym już kiedyś sama napisałam, że potrafi przyprawić czytelnika o intelektualny orgazm. Kiedy doszłam do kolejnej historii wiedziałam już, że to nie jest książka na raz. Że nie da się jej przeczytać jednorazowo od deski do deski bo ona zmusza do myślenia. Bo wzbudza w człowieku emocje, niekiedy trudne i że trzeba je w sobie przetrawić, przepracować i wtedy można wrócić i zmierzyć się z kolejną historią.
Tą książkę się chłonie, ale to nie jest łatwe pochłanianie. To takie trochę wchodzenie w cudze życie. Owszem bohaterowie historii przedstawionych w książce na swój sposób sami cię w to życie wpuszczają, ale sam musisz się zmierzyć z tym co ci opowiedzą. Jaką historią się podzielą, jaki ciężar wyrzucą z serca i podzielą się nim z tobą. Jeszcze trudniej jest gdy natrafisz na historię z którą się identyfikujesz, tematem, który dotyka również ciebie, z którym sam każdego dnia się mierzysz. To zdecydowanie nie jest książka na raz.
Czytałam po jedną, dwie historie i odkładałam. Na chwilę, czasami na dłużej. Trawiłam i sięgałam po kolejną historię.Osiemnaście historii, jak sama autorka pisze, historii o rodzicielstwie, o samotności, o trudnych wyborach, decyzjach o nadziei i wierze. To historie tak mocno nacechowane emocjami, że momentami czytając książkę czujesz się jakbyś stał obok, miał bohaterów na wyciągnięcie ręki. Masz ochotę przytulić, poklepać po plecach, a czasem zwyczajnie masz kluchę w gardle i wiesz, że nie wiedziałbyś co powiedzieć. 
Bohaterami tych historii są osoby, które wystąpiły w radiowej trójce w audycji “Matka Polka Feministka”, stąd jak łatwo się domyślić, wziął się tytuł książki. Autorką audycji jak i książki jest dziennikarka Joanna Mielewczyk, osoba, której tych osiemnastu bohaterów w pewien sposób powierzyło swoje życie, problemy, radości i nadzieje. Trzeba naprawdę umieć słuchać i rozmawiać żeby ludzie chcieli do ciebie mówić, nawet o tym, czego często nie mówili nawet najbliższym. Ona to ma.
Jeśli chcielibyście przeczytać książkę, a przy okazji spotkać się z samą autorką to już 12 lutego będziecie mieli taką okazję w Lublinie, a jak macie do Lublina za daleko to śledźcie Matkę Polkę Feministkę na FB (klik) być może zawita do waszego miasta. Uwierzcie mi warto!
Joanna Mielewczyk
Joanna Mielewczyk
Joanna Mielewczyk
TOP